Ten wywiad był jeszcze mocniejszy niż rozmowa Natalii Maliszewskiej z TVP Sport, gdzie też nie mogła wydusić z siebie słowa. - No nie wiem... Nie wiem, co mogłabym jeszcze zrobić. A miałam się cieszyć tym startem, a po prostu żałuję bardzo, że nie jestem dalej - mówiła z trudem Maliszewska w TVP Sport.
Jeszcze bardziej zrozpaczona była w Eurosporcie, w trakcie rozmowy, którą pokazał też TVN 24. - To, co było, to już jest historia. To już było i za żadną cenę mi tego nie wróci. Jest mi po prostu bardzo, ale to bardzo przykro - mówiła Maliszewska, która wróciła do biegów 500 metrów, czyli swojego koronnego dystansu, na którym nie wystartowała w Pekinie po serii pozytywnych testów na COVID-19.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
W środę za to pojechała w eliminacjach na 1000 metrów. Apetyty były duże, bo Maliszewska pewnie wygrała swój bieg. Ale podczas piątkowego ćwierćfinału Polka niestety zaliczyła upadek na ostatnim okrążeniu. - Jest mi bardzo przykro. Może to dziwnie teraz zabrzmi, ale nawet śmiałam się, że umyłam włosy, zrobiłam rzęsy, założyłam bluzę, żeby być w finale. Nie wyszło. Następna szansa za cztery lata - mówiła bardzo przybita Maliszewska.
- Jest mi wstyd - kontynuowała łkając. - Tobie wstyd? - dopytywał Maliszewską reporter. - Jestem cholernie dumna, że mogę reprezentować nasz kraj, że mam takie wparcie. Nigdy nie czułam takich "pleców" za sobą. Przyjeżdżając tutaj, czułam wielką moc. Świadomość tego, kim jestem w biegu, i tego, co mogę zrobić. Ale tak: czuję wstyd, że nie mogę tego zrobić, jakbym chciała to zrobić. Chce mi się beczeć - zakończyła rozmowę z Eurosportem Maliszewska, którą na igrzyskach w Pekinie czekają jeszcze starty w finale B sztafety (niedziela) oraz indywidualnie na 1500 metrów (środa).