Snowboardziści dali skoczkom cynk: to tutaj działa. Polacy testują. Przyda się na konkurs

Łukasz Jachimiak
Kilka godzin przed brązowym medalem Dawida Kubackiego kadra skoczków dostała od zaprzyjaźnionej ekipy z innej dyscypliny sprawdzony smar. - Potwierdzam, pomagamy sobie nawzajem - mówi nam trener Michal Doleżal. Czy dzięki tej współpracy znaleźliśmy drobną przewagę nad rywalami?
  • Dodatkowe pół centymetra luzu w kombinezonie
  • Odrobinę lepsza przepuszczalność materiału, z którego kombinezon uszyto
  • Buty, o które tyle było ostatnio awantur
  • Narty ze strukturami pozwalającymi szybciej i stabilniej dojeżdżać do progu

To wszystko są drobne, ale istotne szczegóły współczesnych skoków narciarskich. Wyścig na technologiczne nowinki pędzi i tylko przyspiesza. I chociaż na igrzyskach w Pekinie kontrolerzy sprzętu surowo egzekwują przepisy, to i tak ekipy skoczków cały czas kombinują, jak wyprzedzić rywali.

Zobacz wideo PZN reaguje na medal. Co z przyszłością Doleżala?

Jedna deska jechała, więc może pojadą i dwie

Sztab polskiej kadry właśnie pracuje nad czymś, co absolutnie nie zagraża żadnemu z naszych skoczków. Bo Międzynarodowa Federacja Narciarska nie kontroluje, czym smarowane są narty zawodnikówZakazane jest tylko używanie fluoru.

W niedzielę Dawid Kubacki wywalczył w Pekinie brązowy medal na skoczni normalnej. Kilka godzin wcześniej ekipa sprawdzała czy na olimpijski konkurs narty naszych skoczków warto posmarować smarem, który bardzo chwalili sobie polscy snowboardziści.

Snowboardowa kadra alpejczyków prowadzona przez Oskara Boma też startowała w Zhangjiakou. Już na treningach dobrze jeździło się m.in. Aleksandrze Król, Oskarowi Kwiatkowskiemu i Michałowi Nowaczykowi, którzy później zajęli bardzo dobre miejsca w zawodach (Ola ósme a panowie odpowiednio: siódme i dziewiąte). Sztab skoczków uznał, że warto sprawdzić czy smar dobrany dla naszych snowboardzistów na tym samym śniegu i w tym samym kurorcie nie okaże się najlepszy również dla Kamila Stocha i jego kolegów.

"Jak jest fest zimno, to akurat wielkiego szału nie zrobił"

- Chciałem przetestować ten smar, żeby mieć spokojną głowę. Wieczorem, jak jest fest zimno, to akurat wielkiego szału nie zrobił, ale fajny jest sam fakt, że snowboardziści nam go użyczyli - mówi Kamil Skrobot, serwismen kadry skoczków.

Smar od snowboardzistów ze skoczkami został. Może się okazać, że to on będzie działał najlepiej, jeśli zmieni się pogoda. Oficjalny protokół mówi, że podczas pierwszego olimpijskiego konkursu skoczków temperatura powietrza wahała się między -12,5 a -14,5 stopnia Celsjusza, a temperatura śniegu wynosiła -14 stopni. W sobotę, w porze konkursu indywidualnego na skoczni dużej ma być o kilka stopni cieplej. Podobnie jak w poniedziałek, gdy odbędzie się drużynówka.

Nie posmarujesz, to nie pojedziesz. Milion!

Smary na różne warunki pogodowe to obowiązkowy zakup dla Polskiego Związku Narciarskiego dla każdej z kadr. - Smary dla skoczków to koszt kilkunastu tysięcy euro na sezon. A to nic w porównaniu z tym, ile smarów potrzebuje i zużywa kadra biegaczy - mówi nam Jan Winkiel - Na smary dla biegaczy, skoczków, snowboardzistów, narciarzy alpejskich i dwuboistów rocznie wydajemy milion złotych - podliczył dla nas sekretarz generalny Polskiego Związku Narciarskiego.

- Fajnie, że my, ludzie z różnych kadr, sobie nawzajem pomagamy. Chyba właśnie taki jest duch sportu i duch igrzysk - kończy Kamil Skrobot.

Więcej o:
Copyright © Agora SA