Szkoda, że Maliszewska nie mogła wystąpić na 500 metrów. "Teraz widać, co mogło być"

Łukasz Jachimiak
Natalia Maliszewska w świetnym stylu awansowała do fazy finałowej rywalizacji na 1000 m w short tracku. Nasza łyżwiarka wygrała swój bieg eliminacyjny, kapitalnie zaatakowała w końcówce. "Easy, tak ma być" - komentuje Jakub Jaworski, były olimpijczyk, a dziś menedżer Maliszewskiej. Walka o medale w piątek od godziny 12.

Natalia Maliszewska długo na to czekała. Przez tydzień była zamknięta w izolacji przez pozytywny wynik testu na COVID-19. Przez to uciekł jej start na koronnym dystansie - 500 m. Ale w eliminacjach na 1000 m pokazała, że i na tym dystansie jest w światowej czołówce.

Zobacz wideo Wściekłość i bezradność Maliszewskiej. Koniec marzeń

O medal powalczy w ważną rocznicę

Maliszewska to wicemistrzyni świata, mistrzyni Europy i zdobywczyni Pucharu Świata na 500 m. Ale przed igrzyskami w Pekinie coraz lepiej spisywała się i na 1000 m. Puchar Świata na tym dystansie skończyła na siódmym miejscu. A w Debreczynie wywalczyła miejsce na podium, była trzecia.

W środę w Pekinie Maliszewska świetnie rozegrała swój bieg eliminacyjny. Po spokojnej pierwszej części dystansu pięknym atakiem po wewnętrznej przesunęła się na drugie miejsce. Już ono dawało pewny awans do ćwierćfinału. Ale chwilę później Natalia wysunęła się na prowadzenie i już go nie oddała.

- Easy. Właśnie tak ma być - komentuje na gorąco Jakub Jaworski, olimpijczyk z Vancouver 2010, a dziś menedżer Maliszewskiej. - Teraz widać, co mogło być na 500 metrów - dodaje Jaworski.

Ale na 1000 m też może być pięknie. Faza finałowa w piątek od godziny 12. A w piątek polski sport będzie obchodził bardzo ważną, okrągłą rocznicę.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.