Kontrowersje rozpoczęły się w sobotę od półfinałów sztafety mieszanej. Początkowo wyglądało na to, że faworyci turnieju, Chiny, zostaną wyeliminowane po ukończeniu wyścigu za Węgrami i Stanami Zjednoczonymi. Po zawodach sędziowie zdyskwalifikowali jednak Rosjan i właśnie Amerykanów, co otworzyło Chińczykom drogę do finału. A w nim zdobyli złoto.
- Obserwowałem wyścig. Pomyślałem, że Chiny, Rosyjski Komitet Olimpijski i Stany Zjednoczone zostaną ukarane. Holendrzy, którzy oglądali to ze mną, powiedzieli to samo. Ale gdy analiza się przeciągała, to pomyślałem, że Chiny przejdą dalej. A kiedy w końcu podjęto decyzję, to trudno mi było ją przyjąć. Gdyby w takiej sytuacji był jakikolwiek inny kraj niż Chiny, to czy ten zespół też mógłby wejść do finału w ten sposób? – zastanawiał się w rozmowie z agencją Yonhap Kwak Yoon-gy, łyżwiarz z Korei Południowej.
Koreańczyków bardziej boli jednak to, co wydarzyło się w poniedziałek, podczas zawodów mężczyzn na 1000 metrów. W półfinale zdyskwalifikowano dwóch Koreańczyków. Wśród nich był Hwand Dae-heon – rekordzista świata. Został on ukarany za kontakt z chińskim zawodnikiem Li Wenlongiem (późniejszym srebrnym medalistą). W drugim półfinale Lee Jun-seo został zdyskwalifikowany po niedozwolonej zmianie toru, co doprowadziło do kontaktu z reprezentującym Węgry Shaolinem Sandorem Liu.
W poniedziałek wieczorem Yoon Hong Geun, szef koreańskiej ekipy olimpijskiej, zorganizował konferencję prasową, aby skomentować dyskwalifikacje Hwanga i Lee. - W sporcie chodzi o fair play. Tylko dzięki fair play my, ludzkość, zyskujemy nadzieję i odwagę oraz realizujemy swoje marzenia. Sędziowie wydali werdykt, ale 8 miliardów ludzi na ziemi powinno być w stanie dokonać własnego osądu. Prosimy o bezpośrednie spotkanie z MKOl. Podkreślimy, że najważniejszą rzeczą w sporcie jest fair play i poprosimy MKOl, aby zapobiec takim wydarzeniom. Wierzę, że wszyscy nasi sportowcy grali uczciwie i wierzę, że są zwycięzcami – powiedział.
Koreańczycy złożyli formalny protest, ale nie nic to nie dało. Został on odrzucony przez Międzynarodową Unię Łyżwiarską. – Decyzja nie zostanie zmieniona zgodnie z duchem sportu, ale prosimy, żeby takie niesprawiedliwe kary nie miały więcej miejsca. Planujemy bardziej zaciekłe protesty – dodał Yoon Hong Geun.
Koreańscy kibice wzywali nawet tamtejszy komitet olimpijski do wycofania wszystkich sportowców z imprezy. Taki scenariusz został wykluczony przez Hong Geuna. – Za pośrednictwem komitetu i w mediach społecznościowych nasi obywatele prosili o powrót delegacji do domu. Przychodziło tak wiele telefonów, że nie mogliśmy spać. Ale ze względu na wszystkie wysiłki naszych sportowców i personelu, aby przybyć do Pekinu, postanawiamy zostać i dokończyć igrzyska. Zostało jeszcze wiele zawodów. Tymczasem zrobimy wszystko co w naszej mocy, aby zaprotestować przeciwko karom – zakończył szef reprezentacji Korei Południowej.
Dodajmy, że finał wyścigu na 1000 metrów wzbudził wiele kontrowersji. Tuż przed linią mety złoty medal wywalczył reprezentant Węgier - Shaolin Sandor Liu - który wyprzedził Chińczyka - Ziwei Rena. Węgier, którego ojciec jest Chińczykiem, triumfował, mimo że na ostatnich centymetrach rywalizacji Ren zdawał się go nieprzepisowo popychać.
Mimo wątpliwości dotyczących zdarzeń na finiszu to nie Ren, a Liu został zdyskwalifikowany. Sędziowie dopatrzyli się nielegalnego blokowania rywala w wykonaniu Węgra kilka chwil wcześniej. Złożony przez gospodarzy protest doprowadził do tego, że złoty medal zdobył Ren, srebrny jego rodak - Wenlong Li - a brązowy brat zdyskwalifikowanego Liu - Shaoang Liu.