Słabo wypadły reprezentantki Polski w biegach narciarskich w sprincie stylem dowolnym na zimowych igrzyskach olimpijskich w Pekinie. Wszystkie zakończyły swój start na eliminacjach z ogromnymi stratami do czołówki. W sumie do ćwierćfinału awans wywalczyło 30 najlepszych zawodniczek.
Najlepsza z naszych biegaczek - Izabela Marcisz - zajęła 39. miejsce. Polka uzyskała czas 3:25,62 i do zwyciężczyni - Jonny Sundling ze Szwecji - straciła 16,59 sekundy. Kolejna, Weronika Kaleta - z czasem 3:32,28 zajęła 50. miejsce. Jej strata do Szwedki wyniosła 23,25 sekundy. Z kolei Monika Skinder zajęła 42. miejsce z czasem 3:27,93 i i stratą 18,9 sekundy do Sundling.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
Z tą ostatnią wywiad przeprowadziła stacja TVP Sport. Skinder podczas rozmowy była bardzo rozczarowana swoim fatalny występem. - Nie obędzie się bez łez. Nie chcę się jakoś usprawiedliwiać. Wiadomo, że lepiej zazwyczaj idzie mi w klasyku, ale były jakieś cele i marzenia, aby dzisiaj być w czołowej trzydziestce. Niestety nie wyszło - powiedziała.
W dalszej części rozmowy odniosła się do warunków panujących na trasie podczas biegu. Była ona pokryta sztucznym śniegiem z bardzo trudnymi podbiegami. - Ta trasa nie wpadła w moje gusta, te podbiegi na pewno mi nie sprzyjały. Wysokość też na pewno zrobiła swoje i mogłabym tak wymieniać więcej argumentów - zakończyła.
Po złoto w sprincie kobiet stylem dowolnym sięgnęła Szwedka Jonny Sundling, srebro wywalczyła jej rodaczka Maja Dahlqvist, a brąz Amerykanka Jessice Diggins.
To nie koniec startów dla Moniki Skinder na IO. Polka będzie jeszcze uczestniczyć w rywalizacji podczas biegu na 10 km stylem klasycznym oraz w sprincie drużynowym stylem klasycznym. Pierwsze zawody zaplanowano na 10 lutego, a drugie na 16 lutego.