Oba olimpijskie konkursy, w których wystąpiły dwie polskie skoczkinie narciarskie, były w ich wykonaniu po prostu słabe. Już po pierwszych zawodach na obie reprezentantki Polski spadła fala krytyki, podobnie jak na trenera żeńskiej kadry Łukasza Kruczka.
W konkursie indywidualnym kobiet na normalnej skoczni, w którym rywalizowało 38 zawodniczek obie reprezentantki Polski uplasowały się na końcu stawki. Kinga Rajda po skoku na odległość 69 metrów zajęła 35. miejsce, a "oczko" niżej uplasowała się Nicole Konderla, która skoczyła 64 metry.
Nieco lepsze próby polskie skoczkinie zaprezentowały podczas konkursu drużyn mieszanych, w którym Polska zajęła szóste miejsce. Rajda zakończyła rywalizację ze skokami na odległość 80,5 i 73,5 metra, natomiast Konderla skoczyła 75,5 i 72,5 metra. Jednak w porównaniu z wynikami skoczkiń z innych reprezentacji, były to rezultaty zbyt słabe, by myśleć o walce o medale. Dobre skoki Kamila Stocha i Dawida Kubackiego nie mogły poprawić kiepskiej sytuacji polskiej drużyny
Wobec tak słabych wyników reprezentantek Polski rozgorzała dyskusja na temat poziomu kobiecych skoków w Polsce. Zarówno Rajda, jak i Konderla musiały się mierzyć ze sporą krytyką, zwłaszcza po rywalizacji indywidualnej. Po drugiej próbie w zawodach drużyn mieszanych Konderla z kolei skryła twarz w dłoniach.
Po opadnięciu emocji i zakończeniu rywalizacji na zimowych igrzyskach olimpijskich w Pekinie, obie polskie skoczkinie odniosły się do swoich występów. "Generalnie co bym nie powiedziała lub zrobiła, to spotkam się z krytyką. Szczerze? Rozumiem, bo było słabo w moim wykonaniu, ale to nie definiuje tego, ile pracy w to włożyłam, ile poświęcenia" - napisała na Instagramie Kinga Rajda.
"Nikt nie zerknie w dzienniczki treningowe. Lepiej dogadać, niż pomóc, bo kto by się trudził. Relację, którą zamieściłam z cytatem, była oczywiście odebrana przeciwko mnie. Nie każdy debiutując wygrywa, wpadki się zdarzają nawet najlepszym. Ale gdybym, nie daj Boże, wygrała, to pewnie gadaliby o tym, jak niewiele brakowało drugiemu do mnie, albo jakiego fuksa miałam" - dodała.
Aktualna mistrzyni Polski Nicole Konderla wypowiedziała się w podobnym tonie. "Mocno pracowałam na to, żeby tu teraz być. I pomimo moich skoków, które nie pokazały moich możliwości, jestem wdzięczna za te doświadczenia, za ludzi tutaj, za część teamu, która wspiera. W Pekinie zostawiłam całe swoje serce i tak chcę to zapamiętać" - napisała.