Jedną Japonkę, jedną Austriaczkę, jedną Niemkę i dwie Norweżki - aż tyle zawodniczek zdyskwalifikowała Agnieszka Baczkowska. Zauważając, że kombinezony Sary Takanashi, Danieli Iraschko-Stolz, Kathariny Althaus, Anny Odine Stroem i Silje Opseth są zbyt duże kontrolerka sprzętu z ramienia FIS-u doprowadziła do sensacyjnych rozstrzygnięć.
Wobec tego, że szanse na medale straciły cztery potęgi, na olimpijskie podium wskoczyły ekipy Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego i Kanady. Te drużyny uplasowały się za zdecydowanie najlepszą Słowenią. W rozmowie ze Sport.pl Baczkowska przekonuje, że inaczej być nie mogło, bo kandydatki do walki grubo przesadziły.
Agnieszka Baczkowska: Ha, ha! Taką mam ksywę? Ja?
- A czemu ma nie być ostro? Są przepisy, których zawodniczki muszą przestrzegać. Moim zadaniem jest egzekwowanie przepisów. Jeżeli przepisy nie są respektowane, to - niestety - może się to dla zawodniczek zakończyć właśnie tak, jak w olimpijskim konkursie drużyn mieszanych.
- Nie wszystkie zawodniczki są kontrolowane w konkursie indywidualnym. Nie da się sprawdzić wszystkich 40 skoczkiń z pierwszej serii i 30 z drugiej. Dlatego wtedy niektórym się upiekło. A niektóre założyły, że skoro już dwa dni temu były kontrolowane, to może tym razem im się uda. Niestety, nie udało się.
- Bardzo. To było naprawdę trudne.
- Oficjalnych protestów nie było. Ale oczywiście, że teamy były lekko skonsternowane.
- Oczywiście mówię eufemistycznie. Było gorąco, ale musiałam zrobić swoje. Wszyscy wiedzą, że w każdym momencie każdy element sprzętu może zostać skontrolowany.
- Nie, nie przyszedł.
- Trudno mi powiedzieć, bo o całej sytuacji dowiaduję się od pana! U mnie w pomieszczeniu już w tamtym czasie trwało naprawdę spore zamieszanie, dlatego nic o Dawidzie nie słyszałam. Ale pęknięta gumka przy nogawce może tylko przeszkodzić zawodnikowi, a nie pomóc. Jeśli nogawka przestaje być naciągnięta, to krocze kombinezonu idzie do góry, a nie w dół. I za coś takiego nie może być dyskwalifikacji.
- Żadna dyskwalifikacja nie jest miła. Człowiek zna te dziewczyny od wielu lat. Naprawdę trudno jest przekazywać zawodniczkom, że nie przeszły kontroli sprzętu. Ale na tym też polega moja praca, chociaż po ludzku bardzo mi zawodniczek szkoda. Przykro mi, że to wszystko stało się na igrzyskach. Ale teamy próbują być na limicie, wykorzystać wszelkie możliwości, a jeśli ktoś te limity przekracza, to musi zostać zdyskwalifikowany.
- Tak, nie mówimy o połowie centymetra czy nawet o centymetrze luzu w stroju więcej niż na to pozwalają przepisy. Naprawdę nie miałam wyjścia.
- Całe szczęście, że mamy teraz przerwę! Może wszyscy ochłoną.