Niemcy wściekli na FIS i polską kontrolerkę. "Skandal, który trudno pojąć. Niszczą sport"

W powietrzu czuć gęstą atmsoferę. Niemcy są wściekli po poniedziałkowym konkursie drużyn mieszanych, w którym nie dostali się do drugiej serii. "Skandal", "Ta kontrola spowodowała wielką śmierć faworytów" - to tylko niektóre z określeń, jakie znaleźliśmy w niemieckich mediach.

Nie ma wątpliwości, że był to jeden z najbardziej szalonych konkursów w historii zimowych igrzysk olimpijskich. - Konkurs mikstów nie zapowiadał się bardzo emocjonująco, ale już w pierwszej serii doszło do trzęsienia ziemi! Polska kontrolerka sprzętu Agnieszka Baczkowska wpadła wręcz w szał dyskwalifikacji - relacjonował Piotr Majchrzak, ekspert Sport.pl od skoków narciarskich. Wściekli są w szczególności Niemcy, których dotknęło to najboleśniej. Zdyskwalifikowana została wicemistrzyni olimpijska Katharina Althaus. Wyzerowany wynik Niemki i średnie skoki pozostałych zawodników sprawiły, że reprezentacja Niemiec nie była w stanie wejść nawet do drugiej serii konkursu mikstów. To kolejna ogromna porażka Stefana Horngachera.

Zobacz wideo Kubacki potrafi wstawać z kolan. "Większość zawodników by się nie podniosła"

"Niemiecki zespół został zdyskwalifikowany i wpadł w furię. Mówią o skandalu!" - taki nagłówek pojawił się na portalu merkur.de. A co przeczytamy w środku artykułu?

"Niemcy myśleli, że mają szansę na medal w konkursie mikstów, ale wszystko potoczyło się inaczej. To miało być wielkie wydarzenie, ale kuriozalne decyzji komisji wszystko popsuły. Spowodowały wielką śmierć faworytów. Zdyskwalifikowane zostały drużyny Japonii, Austrii, Niemiec i Norwegii - a właściwie po jednej kobiecie z każdej z nich. Powodem tego był prawdopodobnie wadliwy materiał, z którego wykonane były kombinezony zawodników oraz ich rozmiar" - czytamy.

Kubacki i jego pęknięta nogawka Kubacki mógł zostać zdyskwalifikowany. Pęknięta gumka od nogawki. Widać to wyraźnie

- Jesteśmy wściekli. Dziewczyny skakały w tych samych kombinezonach, co w indywidualnym konkursie. To jest niepojęte. Nasza zawodniczka była tak długo sprawdzana, aż kontrolerka w końcu coś znalazła. To jest prawdziwa porażka dla naszego sportu. To skandal, który trudno pojąć. Czy FIS nie rozumie, że niszczy sport? - denerwował się na antenie ZDF Horst Huettel, dyrektor sportowy Niemców.

 

Po konkursie przed kamerami niemieckiej ZDF stanął także Horngacher, który musiał się tłumaczyć ze słabej formy niemieckich skoczków. W świetle ostatnich protestów Austriaka jego tłumaczenia brzmiały jednak dość kuriozalnie. - Oczywiście, to bardzo gorzka pigułka. Trzeba tylko powiedzieć, że na igrzyskach kontrolerzy zaczynają kontrolować i mierzyć inaczej i więcej. Dla mnie powoli staje się to show "Punch and Judy" [angielski teatr kukiełek, w którym przedstawienie zazwyczaj kończy się okładaniem kijem]. Już w skokach mężczyzn jest wiele problemów i każdego dnia powstają nowe zasady. To nie jest w duchu sportu. Będę o tym myślał przez dłuższy czas - powiedział wyraźnie zirytowany trener.

Kanada i Rosja z medalami w skokach. Kuriozalny konkurs z dyskwalifikacjami Kanada i Rosja z medalami w skokach. Kuriozalny konkurs z dyskwalifikacjami

Słowenia ze złotem

Ostatecznie najlepsza okazała się Słowenia, która o ponad 100 punktów pokonała rewelacyjnie skaczących na tych igrzyskach Rosjan. Brązowy medal sensacyjnie zdobyli Kanadyjczycy, a Polska zajęła szóste miejsce. Między biało-czerwonymi a podium były jeszcze Austria i Japonia, której do wyniku liczyło się tylko siedem skoków.

Wielki smutek, złość i rozczarowanie

Takie słowa pasują też do niedzielnych zawodów, gdzie zawiedli reprezentanci Niemiec. Najlepszy z nich okazał się Constantin Schmid, który zakończył konkurs na 11. miejscu. Sensacją jest fakt, że Karl Geiger, czyli lider klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, zajął dopiero 15. lokatę. A szósty w "generalce" Markus Eisenbichler nawet nie awansował do finałowej serii. Niemieckie media oraz sami reprezentanci mocno przeżyli niedzielny konkurs. Więcej przeczytacie o tym TUTAJ.

Więcej o: