Za skoczkami narciarskimi rywalizacja na normalnej skoczni w Zhangjiakou. Pierwsze medale zostały rozdane i z faworytów w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata w czołówce pozostał w zasadzie tylko mistrz olimpijski, Ryoyu Kobayashi.
Japończyk przyleciał na igrzyska jako drugi najlepszy zawodnik sezonu i udowodnił swoją świetną formę. - Było trochę nerwów, ale w sumie niewiele - mówi o emocjach podczas śledzenia olimpijskiego konkursu klubowy trener Kobayashiego, Richard Schallert.
- Po kwalifikacjach wiedziałem już, że Ryoyu stać na ten medal. Byłem pewny siebie, bo zobaczyłem, że wie, co robi. Z tak trudnymi warunkami jak w Chinach, nigdy nie wiesz do końca, co się wydarzy, ale byłem przekonany, że sobie poradzi. I tak się stało - opisuje szkoleniowiec Tscuhiya Home Ski Team.
Schallert cieszy się także bardzo ze srebrnego medalu dla Manuela Fettnera. - Gratuluję mu. Wiele lat temu byłem jego trenerem w szkole narciarskiej w Stams. Miał czternaście, może piętnaście lat. Znam go dobrze i wiem, że jego skoki w Chinach były wręcz idealne. Gdy go trenowałem, może i przemknęłaby mi myśl: stać go na wielkie rzeczy. Ale teraz nie wierzył w to chyba nikt poza nim. Ja przyznaję się, że teraz też już zwątpiłem. Za nim trudny okres, ale ma wielki sukces - wskazuje trener.
- A Dawid Kubacki? Drugi skok miał świetny, wie jak to robić. Wierzył w swój sukces i takie są efekty. W skokach narciarskich zdarza się, że stracisz czucie, ale może szybko wrócić. Potwierdził, że jest zawodnikiem klasy światowej. Ten medal to niespodzianka, ale ze względu na okoliczności, w jakich go zdobył, a nie ze względu na to, że to akurat Kubacki stanął na olimpijskim podium - przekonuje Richard Schallert.
Austriaka pytamy też o formę Niemców, którzy na razie są największym rozczarowaniem skoków na igrzyskach. - Od początku nie byli tu w dobrej formie. W Oberstdorfie mieli podobną normalną skocznię do tej w Chinach, myślałem, że to da im pewną przewagę. Z tego skorzystała choćby Rosja, która ma taki obiekt w Czajkowskim. Cóż, wygląda jednak na to, że Niemcy za dużo czasu spędzili na składaniu protestów. Może trzeba było skupić się na skokach? - pyta ze śmiechem Schallert. To szpila wbita trenerowi Stefanowi Horngacherowi po jego protestach dokonywanych tuż przed igrzyskami. Austriak protestował przeciwko polskim butom firmy Nagaba, nartom firmy Slatnar, a do tego nakładał presję na działaczy FIS.
Trener przekazuje nam także swoje typy na zawody na dużej skoczni. - Myślę, że do gry wrócą Norwegowie. Marius Lindvik jest w wielkiej formie i na dużej skoczni powinien już znaleźć się na podium. Czy może być sensacyjny medalista? Rosjanie będą mocni, bo dostali sporo pewności siebie po skokach w pierwszym konkursie. Kamil Stoch też na pewno będzie mocny. Czemu nie mógłby zdobyć medalu, skoro już pokazał, że jest mocny? Liczę na niego - kończy.