Horngacher odpalił bombę, która uderzyła w Niemców. Klęska

Piotr Majchrzak
Stefan Horngacher przed igrzyskami zagrał va banque, ale przeszarżował. I choć Austriak osiągnął swój cel - Polacy nie mogli startować w nowych butach - to atmosfera w kadrze Niemiec mocno się pogorszyła. A tamtejsi skoczkowie oberwali rykoszetem.

"Przeklęta skocznia", "Niemcy pobici przez rywali", "Geiger wyszedł ze skoczni przed dekoracją", "Magnes w skoczni. Zagadka niemieckich orłów", "Klęska olimpijskich skoczków", "Geiger to schrzanił" — niemieccy dziennikarze nie zostawiają suchej nitki na tamtejszych skoczkach. 

Zobacz wideo Sensacyjny medal Kubackiego! Wszyscy go skreślili, wtem on wrócił! [Sport.pl LIVE #10]

W pierwszym konkursie olimpijskim drużyna Stefana Horngachera zawiodła. Kandydat do medalu Markus Eisenbichler nie wszedł do drugiej serii, najlepszy z Niemców - Constantin Schmid - był 11, a specjalista od skoczni normalnych, liderujący w Pucharze Świata Karl Geiger, dopiero 15.

To zdecydowanie poniżej oczekiwań Niemców. Na normalnej skoczni medal dla Karla Geigera zdawał się niemal oczywisty, 29-latek jest wszak specjalistą od imprez mistrzowskich, a na ostatnie 13 konkursów mistrzowskich z medalem skończył aż 10. Tym razem było inaczej. Geiger od pierwszego skoku wprost nie istniał. "Nie trzymało mnie w locie. To działało jak magnes na skoczni, który cię przyciąga i lądujesz" - mówił w niemieckich mediach.

Horngacher największym przegranym otwarcia igrzysk

Stefan Horngacher nieco ponad tydzień temu rozpętał potężną burzę w świecie skoków, gdy oprotestowywał sprzęt rywali. Zdawało się, że nad przeciwnikami zyskał przewagę mentalną, ale pierwszy konkurs IO pokazał coś zupełnie innego. A w wśród kibiców rozpieszczonych sukcesami rośnie frustracja.

Kiedy trzy lata temu Austriak przejął rozpędzoną maszynę Wernera Schustera, niemieccy eksperci postawili mu dwa cele. Nowy trener miał szybko dać to, co dwukrotnie udało się prowadzonym przez niego Polakom, czyli wygrać Turniej Czterech Skoczni. I chociaż Niemcy próbowali wszystkiego, to na triumf w TCS czekają już trzy lata. Horngacherowi ucieka też drugi cel, czyli medal olimpijski. "Niestety, można było przewidzieć, że powinniśmy liczyć na cud. Nie dogadywaliśmy się zbyt dobrze ze skocznią" - powiedział w niedzielę trener reprezentacji.

Horngacher przeszarżował? Atmosfera siadła

W środowisku skoków można usłyszeć plotki, że Stefan Horngacher przeszarżował z grą va banque, czyli zeszłotygodniowymi protestami. Choć Austriak ostatecznie osiągnął swój cel - Polacy nie mogli startować w nowych butach, a Slatnar musiał poprawić narty - atmosfera w kadrze Niemiec mocno się pogorszyła. Tamtejsi skoczkowie oberwali rykoszetem - zostali uwikłani w tę wojenkę i musieli odpowiadać na kolejne pytania o protesty.

- Nie mam nic do ukrycia. Wszystko w moim sprzęcie jest w porządku, był on sprawdzany przez FIS. Nie słyszałem, żeby ktoś złożył protest - mówił Geiger. - To temat wywołany przez trenerów, a nie skoczków. Słyszałem o tym tylko trochę. Trudno mi się do tego odnieść. Nie wiedziałem też o tym, że Polacy chcą złożyć protest. Uważam jednak, że ich dobre skoki w piątek wcale nie były zasługą nowego sprzętu. W 99 procentach to zależy od formy zawodnika, a sprzęt tylko pomaga - ocenił Andreas Wellinger.

- Wiem, jak działa ten biznes i dobrze, że nie muszę się już tym martwić. Szczerze mówiąc, sprawa protestów też mnie trochę zaskoczyła. Życzę obu narodom udanych igrzysk - mówił Sport.pl przed kilkoma dniami Alexander Herr, o którym kiedyś mówiono, że mógłby startować w barwach Polski - jego matka urodziła się w Gdańsku.

- Myślę, że Stefan zobaczył, że jego skoczkowie nie są w najlepszej formie, dlatego zaczął walczyć. Jak ktoś jest w topowej formie, to jaki jest sens protestować? Niemcy nie powalali już od Turnieju Czterech Skoczni. Nie wiem, co u nich teraz kuleje. Myślę, że teraz zadają sobie pytanie, które my sobie zadawaliśmy od początku Pucharu Świata - mówił Jan Winkiel w programie Sport.pl LIVE. 

"Błąd w systemie Karla Geigera"

Teraz może być jeszcze gorzej, bo od pierwszego treningu w Pekinie Niemcom nie idzie. W sobotę wieczorem Horngacher miał zarządzić długą rozmowę z Karlem Geigerem, w której trakcie mieli wyjaśnić sobie, jak poprawić jego skoki. Niewiele to pomogło. "Ten skok wydawał się błędem w systemie. Zwykle 28-latek doskonale adaptuje się do skoczni, ale w Chinach nie czuje niczego" - pisze sueddeutsche.de.

Niemcy przyznają, że brakowało im pewności siebie. Treningi nie przygotowały ich do skoków na dużym ryzyku. Podobnie po zawodach mówił Kamil Stoch, który w Eurosporcie przyznał, że w drugim skoku zabrakło mu odrobiny pewności, że wszystko jest dobrze. A to dlatego, że wcześniej brakowało mu skoków idealnych. - Skakanie na pełnym ryzyku jest trochę, jak... z kryptowalutami: albo wystrzelisz, albo szybko spadniesz - mówił Niemiec Constantin Schmid. 

Falstart Niemców coś nam przypomina. Szybko mogą się odbudować

Sytuacja ekipy Horngachera przypomina przypadek reprezentacji Polski podczas mistrzostw świata w Seefeld w 2019 r. Wtedy, w trzecim sezonie pracy Austriaka biało-czerwoni dominowali. W kapitalnym stylu wygrali konkurs drużynowy w Willingen, ale pierwszy konkurs mistrzowski na skoczni Bergisel był dla nich rozczarowaniem. Skończyliśmy bez medalu zarówno w konkursie indywidualnym, jak i drużynowym.

Horngacher miał duży problem, ale zaledwie w kilka dni udało mu się pozbierać drużynę. Na skoczni w Seefeld Polacy skakali już zdecydowanie lepiej. Kubacki i Stoch pokazywali kapitalne skoki i obaj sięgnęli po medale (chociaż okoliczności były kuriozalne).

Kto wie, jak będzie teraz z Niemcami. Kadra Horngachera ma dużo czasu, aby się odbudować - nawet w poniedziałkowym konkursie mikstów. Potem skoczków czekają treningi na dużym obiekcie, a także konkurs drużynowy. Jeśli jednak Horngacherowi nie uda się zebrać kadry i powalczyć o medale na dużym obiekcie, to nad głową Austriaka mogą zacząć zbierać się ciemne chmury.

Więcej o: