PZN kpi z Horngachera. Specjalna wiadomość. Króciutko

Piotr Majchrzak
Polacy świętują sensacyjny medal Dawida Kubackiego, a największym rozczarowaniem są Niemcy, którzy najpierw rozpętali burzę o sprzęt w skokach, a teraz zostali z niczym. Jan Winkiel, sekretarz PZN i gość Sport.pl LIVE, wbił kilka szpilek Stefanowi Horngacherowi - byłemu trenerowi Polaków, który obecnie prowadzi reprezentację Niemiec.

Dawid Kubacki we wspaniałym stylu wywalczył brązowy medal igrzysk w Pekinie. Polak zaatakował z ósmego miejsca po pierwszej serii i drugi skok na 103 metry pozwolił mu wskoczyć na podium. Pecha miał zaś Kamil Stoch, który był trzeci po pierwszej serii, ale w finale trafił na gorsze warunki, poleciał tylko 97,5 metra i spadł na szóste miejsce. 

Zobacz wideo Sensacyjny medal Kubackiego! Wszyscy go skreślili, wtem on wrócił! [Sport.pl LIVE #10]

Po złoto sięgnął rewelacyjny Ryoyu Kobayashi, który nie dał rywalom żadnych szans. Srebro wywalczył 36-letni Manuel Fettner, który od pierwszego skoku w Pekinie jest w wybitnej formie. Austriak udowodnił, że wiek to tylko liczba, a na sukces mają szansę nawet najbardziej doświadczeni weterani skoków.

Niemcy największymi przegranymi pierwszego konkursu 

Najbardziej rozczarowała natomiast reprezentacja Niemiec. Drużyna Stefana Horngachera zawiodła na każdym polu.  Kandydat do medalu Markus Eisenbichler nie wszedł do drugiej serii, najlepszy z Niemców - Constantin Schmid - był 11., a specjalista od skoczni normalnych, liderujący w Pucharze Świata Karl Geiger, dopiero 15. 

Zapytaliśmy sekretarza generalnego PZN Jana Winkiela, który poświęcił mnóstwo czasu na walkę o sprzęt naszych skoczków, o co mógłby teraz zapytać Stefana Horngachera. Sekretarz z uśmiechem odpowiedział:

Powiedziałbym, że powinien sprawdzić, czy wszystko jest okej ze sprzętem, bo Eisenbichler nie wszedł do trzydziestki

A potem dodał: - Myślę, że Stefan zobaczył, że jego skoczkowie nie są w najlepszej formie, dlatego zaczął walczyć. Jak ktoś jest w topowej formie, to jaki jest sens protestować? Niemcy nie powalali już od Turnieju Czterech Skoczni. Nie wiem, co u nich teraz kuleje. Myślę, że teraz zadają sobie pytanie, które my sobie zadawaliśmy od początku Pucharu Świata - mówił Winkiel. 

Triumf Doleżala na igrzyskach. Mało kto w to wierzył 

Przez ostatnie tygodnie krytycy Michala Doleżala twierdzili, że w tym sezonie nie ma on wyników, bo przez dwa lata czeski szkoleniowiec "jechał na oparach po Horngacherze". - Powiem przewrotnie, że jak patrzę na dzisiejsze wyniki Niemców, to się cieszę, że Doleżal nie jechał na tych oparach po Horngacherze, bo mogłoby się dużo gorzej dla nas skończyć. Choć wiadomo, że to tylko żarty, bo na dużej skoczni może być inaczej. Normalna skocznia wyraźnie nie pasowała Karlowi Geigerowi. Choć nie ma co ukrywać, że Niemcy są największymi przegranymi normalnej skoczni. Podobnie jak Słoweńcy, którzy kończą bez medalu - mówił Jan Winkiel.

- Jestem szczęśliwy, bo pierwszy raz w tym sezonie nie muszę się tłumaczyć, nie muszę mówić, że będzie lepiej. Ten sezon był tak szalony, że to mogło się skończyć medalem. Całkiem szczerze, to trzymałem kciuki, ale nie wierzyłem. Nawet po pierwszej serii bałem się, że to się nie uda. Że będą złe warunki. Chociaż pojawiła się taka myśl, że jeśli w seriach próbnych Piotr Żyła i Kamil Stoch byli w trójce, to może czas na Dawida Kubackiego. Zaraz po tym jak pojawiła się dyskwalifikacja Graneruda, to aż usiadłem na łóżku w pokoju hotelowym i powiedziałem, że nie wychodzę, dopóki nie zacznie się ceremonia. Nie miałem już siły stać. Bałem się, że coś się jeszcze wydarzy w temacie sprzętu, który jest teraz bardzo trendy.  Czapki z głów przed Dawidem - dodał sekretarz generalny PZN.

Więcej o:
Copyright © Agora SA