- Czeka nas sezon olimpijski, jesteś w świetnej formie, jakie masz oczekiwania? - pytaliśmy w lipcu 2021 roku Ursę Bogataj. Słowenka była wtedy po swoich dwóch wygranych konkursach najwyższej rangi w karierze. Odpowiadała nieśmiało. - Nie myślałam jeszcze o swoich celach na zimę. Chcę się po prostu cieszyć skokami tak, jak do tej pory - mówiła zawodniczka.
W sobotę z radości eksplodowała. 26-letnia Ursa Bogataj została sensacyjną mistrzynią olimpijską w konkursie na normalnej skoczni w Zhangjiakou. Gdy rozmawialiśmy w Wiśle, taki scenariusz wydawał się niemożliwy.
Bogataj wywalczyła złoto w niezwykłym stylu. Słowenka w pierwszej serii pobiła rekord skoczni, uzyskując aż 108 metrów. Tak daleko jak ona, nie lądował na niej jeszcze nawet żaden skoczek (choć oczywiście mężczyźni skaczą z dużo krótszego najazdu). Bogataj lądowała już na dwie nogi, bez telemarku, więc musiała liczyć się z niższymi notami za styl i drugim miejscem przed finałową serią.
W niej skoczyła jednak aż sześć metrów dalej od prowadzącej Kathariny Althaus i to ona mogła cieszyć się ze złota, które zdobyła z przewagą 2,2 punktu nad Niemką. To sensacja. Jeśli ktoś myślał o słoweńskiej mistrzyni olimpijskiej, to nasuwały się przede wszystkim zeszłoroczna mistrzyni świata Ema Klinec czy zdobywczyni Kryształowej Kuli Nika Kriznar. Ta pierwsza skończyła jednak na piątym miejscu, a Kriznar zdobyła brąz. Cieszyły się jednak wszystkie, bo to wspólny, wyjątkowy sukces.
Bogataj została pierwszą mistrzynią olimpijską bez zwycięstwa w zawodach Pucharu Świata. Dotychczas w zawodach najwyższej rangi wygrywała tylko latem. W 2021 roku udało jej się to czterokrotnie, z czego dwa pierwsze zwycięstwa odniosła we wspomnianej Wiśle - na skoczni imienia Adama Małysza.
- Czuję się świetnie. Wygrałam pierwsze tak ważne zawody w karierze, więc muszę być szczęśliwa i dumna z tego, czego dokonałam - mówiła nam pod skocznią w Wiśle Słowenka. Pytaliśmy ją wówczas, czy ze słoweńskich skoków kobiet nie zrobiła się już czasem światowa potęga. Żeńska kadra tego kraju już wówczas wydawała się lepsza od męskiej. - Z Niką i Emą jesteśmy przyjaciółkami, więc zawsze cieszymy się, gdy jedna z nas wskakuje na podium. A czy jesteśmy już silniejsze niż męskie skoki? Cóż, odnosimy sukcesy, ale wciąż zazdrościmy im tego, że mogą dalej skakać. Mają lepiej przystosowane ciało i warunki - tłumaczyła Bogataj.
W drodze po sukcesy Słowenka miała wiele cierpliwości. W Pucharze Świata startuje od jego pierwszej edycji w 2011 roku. Na pierwsze podium czekała aż osiem lat, na wielkich imprezach też nie osiągała sukcesów - dopiero w 2021 roku na MŚ w Oberstdorfie zdobyła srebro w konkursie drużynowym. Na swoich pierwszych igrzyskach - w Pjongczangu - awansowała do drugiej serii, ale zajęła w niej ostatnie, 30. miejsce. Minęły cztery lata i jest na drugim, tym lepszym końcu stawki.
Po jej sukcesie Słowenia oszalała z radości. Złoto Bogataj to pierwsza wygrana rywalizacja w skokach podczas igrzysk w historii tego kraju. Słoweńcy nigdy wcześniej nie zdobyli też dwóch medali w jednym konkursie, a tu przecież pełnię ich szczęścia dopełnił brąz Kriżnar, z którą Bogataj wszędzie dzieli pokój.
Radio Val 202 dotarło do rozradowanej rodziny Bogataj. - Jestem dumny, ale wciąż nie mogę w to uwierzyć. Dostałem tyle gratulacji, że zaraz spali się mój telefon - mówił ojciec skoczkini Matjaż Bogataj. - Nie byliśmy na nic gotowi, ale już wiem, że wieczorem przyjdą do nas sąsiedzi, znajomi i kibice Ursy. Zrobimy razem specjalny baner dla niej, który wystawimy przed domem. Nigdy nie myślałem, że doświadczę czegoś tutaj, w Brise, czyli naszej rodzinnej miejscowości.
A to może nie być koniec szczęścia. Całkiem możliwe, że Bogataj pojawi się w składzie drużyny Słowenii w konkursie miksta. A ta będzie faworytem do zdobycia kolejnego złota.