"Para przetrwała prawdziwy rollercoaster emocji" - czytamy w australijskim serwisie "Seven News", który informuje, że Tahli Gill już nie przebywa w izolacji i w niedzielę po południu wraz z Deanem Hewittem może nadal brać udział w zawodach.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
Pomogło odwołanie do Panelu Ekspertów Medycznych, które w tym wypadku okazało się skuteczne w przeciwieństwie do odwołania Polskiego Komitetu Olimpijskiego, któremu w sobotę nie udało się uzyskać pozwolenia na udział w zawodach dla naszej łyżwiarki szybkiej Natalii Maliszewskiej.
- Byłam już całkowicie załamana - powiedziała 22-letnia Gill, która w niedzielę nad ranem czasu polskiego wróciła do wioski olimpijskiej i po południu będzie mogła wziąć udział w spotkaniach z parami ze Szwajcarii i Kanady. Panel Ekspertów Medycznych przeanalizował jej sobotni, pozytywny wynik testu i uznał, że oceniane wskaźniki są dostatecznie niskie.
Gill uzyskała pozytywny wynik testu w zeszłym tygodniu po przybyciu do Pekinu. Początkowo była w stanie konkurować po dwóch negatywnych testach, ale zeszłej doby wynik jej testu był pozytywny. Curlerka tłumaczyła się, że koronawirusem zakaziła się miesiąc temu w Kanadzie, a jej ciało bardzo wolno wydalało martwego wirusa.
To przekonało organizatorów igrzysk olimpijskich w Pekinie, gdzie testy na COVID-19 są dużo bardziej czułe niż w innych miejscach na świecie, choćby w Europie. To oznacza, że w niedzielę curlerka wyjedzie na taflę. W zasadzie tylko po to, by się pożegnać, bo para Gill - Hewitt do tej pory przegrała wszystkie siedem meczów w fazie grupowej. - I tak jesteśmy z nich dumni. Byli absolutnie wspaniali w obliczu trudności, które ich spotkały - mówi szef australijskiej misji olimpijskiej Geoff Lipshut.