Isabelle Haansen już po raz trzeci w swojej karierze spełniła międzynarodowe wymogi, by wystąpić na igrzyskach olimpijskich. I podobnie jak w Soczi w 2014 roku oraz Pjongczangu w 2018 roku, holenderska federacja uznała, że nie spełniła krajowych wymogów i nie wystąpi na igrzyskach w Pekinie. Holenderka tuż przed igrzyskami znajdowała się na 14. miejscu w światowym rankingu, ale to okazało się za mało.
Haansen nie ukrywała rozczarowania faktem i odwołała się od decyzji Holenderskiego Związku Narciarskiego, ale to nie przyniosło zmiany decyzji. - To jak emocjonalny rollercoaster. Od zdobycia nadziei, a potem jej zmiażdżenia - powiedziała 11-krotna mistrzyni Holandii, która w Pekinie miała rywalizować w narciarskich halfpipe, w rozmowie z Deutsche Welle.
Holenderka czuje się szczególnie sfrustrowana faktem, że holenderski związek zrobił wyjątki dla dwóch sportowców, którzy zostali dotknięci pandemią COVID-19. Jej zdaniem, pandemia utrudniła jej osiąganie dobrych wyników jeszcze bardziej niż innym. - W tym roku zrobiono wyjątki z powodu COVID-19, gdyż pandemia dotknęła wielu sportowców. Nie mogliśmy startować w tylu zawodach, co zwykle. Ale uznałam to za coś dziwnego, że nie zrobiono mi wyjątku, zwłaszcza że byłam dotknięta pandemią jeszcze bardziej niż inni - podkreśliła Haansen.
Dyrektor generalny Holenderskiego Związku Narciarskiego wytłumaczył tę decyzję w rozmowie z Deutsche Welle. - Isabella była dotknięta pandemią tak jak inni. Wybraliśmy pozostałych dwóch sportowców na podstawie ich wyników i ich szans na dotarcie do finału. Traktowaliśmy całą trójkę jednakowo. To nic osobistego wobec Isabelle, ale nie spełniła krajowych wymagań, a na podstawie jej wyników uznaliśmy, że nie jest nawet blisko rywalizacji w finale - przyznał Fritz Avis.
- Mamy wielu sportowców, których nie wspieramy, ale nie dlatego, że nie chcemy, ale dlatego, że nie mamy pieniędzy na wszystkie dyscypliny. Chcę pomóc wszystkim spełnić ich olimpijskie marzenia, ale musimy być realistami. Narciarski halfpipe to bardzo mały sport - zakończył Avis.
Hanssen postanowiła zabrać głos, publikując post na LindkedIn. - Nie jestem najlepszą narciarką halfpipe i nie mam potencjału medalowego, ale zasługuję na miejsce na igrzyskach - napisała Holenderka. Co więcej, zwróciła uwagę na inny problem panujący w holenderskim narciarstwie. - Nie można spodziewać się medalu, jeśli się w niego nawet nie inwestuje. Nic się nie zmieni, dopóki osoby odpowiedzialne za Holenderski Związek Narciarski nie przejdą na emeryturę i nie pojawią się nowi, młodsi ludzie, którzy są bardziej związani z dyscypliną, by zająć ich miejsce. Ludzie u władzy są teraz skupieni tylko na medalach i dyscyplinach, które im się podobają - dodała.
Haansen jest zdania, że w igrzyskach chodzi jednak o coś więcej niż tylko walka o medale. - Skupianie się na sporcie z potencjałem medalowym pozostawia wielu sportów w cieniu. To jest sprzeczne z duchem olimpijskim, który polega na łączeniu sportowców, sportu i kultur - zakończyła Holenderka.