Niepewność na 50 dni przed igrzyskami. Najmniejsza reprezentacja Polski od dekady

Kacper Sosnowski
Na równo 50 dni przed startem igrzysk olimpijskich w Pekinie, można tylko szacować, czy do Chin pojedzie najmniejsza polska reprezentacja od 2010 roku. Sporo zawodników, zamiast myśleć co włożyć do olimpijskiej torby, będzie zastanawiać się, czy do Chin poleci? Niektórzy będą żyć w niepewności nawet do połowy stycznia.

"Zapraszamy do kraju, w którym kocha się sport i wierzy w ducha olimpijskiego" - mówił ambasador w Polsce Chin Sun Linjiang, na nagraniu odtworzonym podczas uroczystości w PKOl-u. W środę 16 grudnia do zapalenia znicza olimpijskiego odliczamy od 50 dni. Choć z ambasadorem Linjiangiem w kwestii stosowanych przez Chińskie władze pięknych idei olimpijskich można by polemizować, to jednak od sportowej strony o takim zaproszeniu i przepustce na igrzyska marzy każdy zawodnik. Sporo sportowców z olimpijską niepewnością spędzi jednak święta i sylwestra. Ostatnie kwalifikacje do Pekinu zakończą się bowiem w połowie stycznia.

Zobacz wideo

Igrzyska łyżwiarzy

W dość komfortowej sytuacji są nasi panczeniści. Kwalifikacje łyżwiarzy szybkich są już bowiem zakończone. Jak zapewniał nas prezes PKOl-u "najważniejsze jest, by na igrzyska pojechali ci sportowcy, którzy na to zasłużyli", czyli w praktyce ci, co te kwalifikacje uzyskali. Taka jest zresztą niepisana umowa PKOl-u ze związkami. Oznacza to, że w olimpijskim nastroju będzie w święta dziesiątka łyżwiarzy ze znakomitą w tym sezonie Andżeliką Wójcik (500m, 1000 m), Natalią Czerwonką (1000m, 1500 m, drużyna) czy Zbigniewem Bródką (start wspólny) na czele.

- Cieszę się z rezultatów, jakie uzyskali moi koledzy i koleżanki – komentował Konrad Niedźwiecki medalista olimpijski z drużyną. Bo dobrze jest nie tylko na dużym torze.  - Na Pekin mamy rekordowa sześcioosobową reprezentację w short-tracku (5 kobiet i jeden mężczyzna – przyp. red), liczę tu na jakieś medale – mówił Niedźwiecki. Sportowiec, który był na trzech igrzyskach, teraz został szefem polskiej misji olimpijskiej.

- Te dawne imprezy trochę przygotowały mnie na bycie szefem misji. Znałem igrzyska od innej strony, ta strona jest jednak bardziej skomplikowana – mówił. Na razie oprócz częstych kontaktów z mediami, w planach szefa misji są konferencje, spotkania organizowane przez Chińczyków dotyczące akredytacji, transportu i wszelkich rzeczy, które ułatwią biało-czerwonym funkcjonowanie w Pekinie.

Do igrzysk mogą szykować się też m.in. nasi łyżwiarze figurowi (para taneczna i solistka), skoczkowie (5 panów i prawdopodobnie 2 panie), snowboardziści, choć tu liczba miejsc nie jest jeszcze pewna, podobnie jak u narciarzy alpejskich czy biegaczy narciarskich. Minimalne są za to szanse, że w Pekinie zobaczymy naszych bobsleistów, skeletonistów, czy zawodników z narciarstwa dowolnego.

Pandemiczne procedury i 21 dni dla niezaszczepionych

Igrzyska w Pekinie będę trudną imprezą i nie chodzi tu tylko o stronę sportową. Z powodu panującej na świecie 4. fali pandemii koronawirusa mają być bardziej skomplikowane niż ostatnia wielka impreza w Tokio. Przynajmniej dla zawodników. Ci, którzy otrzymają kwalifikacje, będę musieli codziennie przez 2 tygodnie przed przybyciem do Chin, wypełniać informacje o stanie zdrowia w specjalnej aplikacji. Czekają ich testy przed wylotem, na miejscu, a potem też codzienne poranne testowanie. Z wioski olimpijskiej i sportowych aren nie będzie można wytknąć nawet nosa.

I najważniejsze – niezaszczepieni w praktyce nie mają czego w Pekinie szukać. No, chyba że ktoś przygotuje się do wymagających zawodów w hotelowym pokoju, podczas 21-dniowej kwarantanny, która zostanie na niego nałożona po przyjeździe.

- W Tokio uniknęliśmy infekcji, mam nadzieję, że teraz też jej unikniemy – uśmiecha się dr Hubert Krysztofiak, szef Polskiej Misji Medycznej Pekin 2022, dodając, że według jego wiedzy wszyscy polscy sportowcy będą w Pekinie zaszczepieni na COVID.

Najmniejsza reprezentacja od dekady?

Ilu sportowców z orzełkiem na piersi zobaczymy na sportowych arenach w Chinach. Licząc ostrożnie nieco ponad pięćdziesięciu, co byłoby najniższym wynikiem od Vancouver 2010. Wtedy to na IO pojechało tylko 47 biało-czerwonych. W 2014 roku w Soczi naszych sportowców było 57. 4 lata temu do Pjongczang poleciały rekordowe w historii zimowych igrzysk 63 osoby.

- W Pekinie przewidujemy 60 naszych sportowców – mówi nam optymistycznie Kraśnicki. Przyznaje, że pokiereszowany przez pandemię kalendarz kwalifikacji i startów dla części z nich może mieć gorsze dla innych lepsze skutki.

Sportowcy przez Pekinem do końca nie wiedzieli, na czym stoją. W związku z pandemią odwoływano sporo prób olimpijskich, zwyczajowa możliwość wizytacji obiektów była bardzo utrudniona.

Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl

- Te reguły są jednak podobne dla wszystkich, trudno przewidzieć, jak na nie zareagują poszczególni sportowcy. Pamiętamy, że jakby letnie igrzyska w Tokio odbyły się zgodnie z planem, to nie pojechałaby na nie choćby Anita Włodarczyk – przypomina Kraśnicki. 

W tych trudnych warunkach szczególnie wymownie brzmi polskie hasło, które PKOl właśnie ogłosił na Pekin. "Silni razem – team Polska". Igrzyska rozpoczną się 4 lutego. Potrwają 16 dni.

Więcej o: