"Zapraszamy do kraju, w którym kocha się sport i wierzy w ducha olimpijskiego" - mówił ambasador w Polsce Chin Sun Linjiang, na nagraniu odtworzonym podczas uroczystości w PKOl-u. W środę 16 grudnia do zapalenia znicza olimpijskiego odliczamy od 50 dni. Choć z ambasadorem Linjiangiem w kwestii stosowanych przez Chińskie władze pięknych idei olimpijskich można by polemizować, to jednak od sportowej strony o takim zaproszeniu i przepustce na igrzyska marzy każdy zawodnik. Sporo sportowców z olimpijską niepewnością spędzi jednak święta i sylwestra. Ostatnie kwalifikacje do Pekinu zakończą się bowiem w połowie stycznia.
Igrzyska łyżwiarzy
W dość komfortowej sytuacji są nasi panczeniści. Kwalifikacje łyżwiarzy szybkich są już bowiem zakończone. Jak zapewniał nas prezes PKOl-u "najważniejsze jest, by na igrzyska pojechali ci sportowcy, którzy na to zasłużyli", czyli w praktyce ci, co te kwalifikacje uzyskali. Taka jest zresztą niepisana umowa PKOl-u ze związkami. Oznacza to, że w olimpijskim nastroju będzie w święta dziesiątka łyżwiarzy ze znakomitą w tym sezonie Andżeliką Wójcik (500m, 1000 m), Natalią Czerwonką (1000m, 1500 m, drużyna) czy Zbigniewem Bródką (start wspólny) na czele.
- Cieszę się z rezultatów, jakie uzyskali moi koledzy i koleżanki – komentował Konrad Niedźwiecki medalista olimpijski z drużyną. Bo dobrze jest nie tylko na dużym torze. - Na Pekin mamy rekordowa sześcioosobową reprezentację w short-tracku (5 kobiet i jeden mężczyzna – przyp. red), liczę tu na jakieś medale – mówił Niedźwiecki. Sportowiec, który był na trzech igrzyskach, teraz został szefem polskiej misji olimpijskiej.
- Te dawne imprezy trochę przygotowały mnie na bycie szefem misji. Znałem igrzyska od innej strony, ta strona jest jednak bardziej skomplikowana – mówił. Na razie oprócz częstych kontaktów z mediami, w planach szefa misji są konferencje, spotkania organizowane przez Chińczyków dotyczące akredytacji, transportu i wszelkich rzeczy, które ułatwią biało-czerwonym funkcjonowanie w Pekinie.
Do igrzysk mogą szykować się też m.in. nasi łyżwiarze figurowi (para taneczna i solistka), skoczkowie (5 panów i prawdopodobnie 2 panie), snowboardziści, choć tu liczba miejsc nie jest jeszcze pewna, podobnie jak u narciarzy alpejskich czy biegaczy narciarskich. Minimalne są za to szanse, że w Pekinie zobaczymy naszych bobsleistów, skeletonistów, czy zawodników z narciarstwa dowolnego.
Pandemiczne procedury i 21 dni dla niezaszczepionych
Igrzyska w Pekinie będę trudną imprezą i nie chodzi tu tylko o stronę sportową. Z powodu panującej na świecie 4. fali pandemii koronawirusa mają być bardziej skomplikowane niż ostatnia wielka impreza w Tokio. Przynajmniej dla zawodników. Ci, którzy otrzymają kwalifikacje, będę musieli codziennie przez 2 tygodnie przed przybyciem do Chin, wypełniać informacje o stanie zdrowia w specjalnej aplikacji. Czekają ich testy przed wylotem, na miejscu, a potem też codzienne poranne testowanie. Z wioski olimpijskiej i sportowych aren nie będzie można wytknąć nawet nosa.
I najważniejsze – niezaszczepieni w praktyce nie mają czego w Pekinie szukać. No, chyba że ktoś przygotuje się do wymagających zawodów w hotelowym pokoju, podczas 21-dniowej kwarantanny, która zostanie na niego nałożona po przyjeździe.
- W Tokio uniknęliśmy infekcji, mam nadzieję, że teraz też jej unikniemy – uśmiecha się dr Hubert Krysztofiak, szef Polskiej Misji Medycznej Pekin 2022, dodając, że według jego wiedzy wszyscy polscy sportowcy będą w Pekinie zaszczepieni na COVID.
Najmniejsza reprezentacja od dekady?
Ilu sportowców z orzełkiem na piersi zobaczymy na sportowych arenach w Chinach. Licząc ostrożnie nieco ponad pięćdziesięciu, co byłoby najniższym wynikiem od Vancouver 2010. Wtedy to na IO pojechało tylko 47 biało-czerwonych. W 2014 roku w Soczi naszych sportowców było 57. 4 lata temu do Pjongczang poleciały rekordowe w historii zimowych igrzysk 63 osoby.
- W Pekinie przewidujemy 60 naszych sportowców – mówi nam optymistycznie Kraśnicki. Przyznaje, że pokiereszowany przez pandemię kalendarz kwalifikacji i startów dla części z nich może mieć gorsze dla innych lepsze skutki.
Sportowcy przez Pekinem do końca nie wiedzieli, na czym stoją. W związku z pandemią odwoływano sporo prób olimpijskich, zwyczajowa możliwość wizytacji obiektów była bardzo utrudniona.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
- Te reguły są jednak podobne dla wszystkich, trudno przewidzieć, jak na nie zareagują poszczególni sportowcy. Pamiętamy, że jakby letnie igrzyska w Tokio odbyły się zgodnie z planem, to nie pojechałaby na nie choćby Anita Włodarczyk – przypomina Kraśnicki.
W tych trudnych warunkach szczególnie wymownie brzmi polskie hasło, które PKOl właśnie ogłosił na Pekin. "Silni razem – team Polska". Igrzyska rozpoczną się 4 lutego. Potrwają 16 dni.