Igrzyska w Tokio mają Cesarza i Cesarzową! Państwo Młociarstwo zaszalało

A jak arigato, bo Japonii podziękowanie się należy. B jak biba dla naszych bohaterów. U jednego z nich! I jak Biles Simone, gwiazda, która w gronie multimedalistek dzieli miejsce z jedną z Polek, a czterem innym (!) ustępuje. Ale też: Ć jak ćwierćfinał sami wiecie jak bardzo przeklęty. Tak zaczyna się nasz alfabet igrzysk olimpijskich Tokio 2020, które właśnie się skończyły.

Piękne, ale pędzące i trudne 17 dni igrzysk Tokio 2020 zamykamy w kilku literach alfabetu. Zapraszamy na podsumowanie tego, co nas i Was pewnie też urzekło i rozczarowało, co sprawiło, że wszyscy na moment się zatrzymaliśmy i patrzyliśmy. Bo działa się historia.

Zobacz wideo "Jeśli Fajdek zmieni szlafrok na habit, to wystartuje na IO w 2032 roku"

A - Arigato, Japonio!

"Mister, please don't hate Japan!" - prosił jednego z polskich dziennikarzy jeden z tokijskich taksówkarzy. Najpierw policzył za kurs jak za zboże, później odmawiał negocjacji, tłumacząc się nieznajomością języków obcych. Ale ten jeden zwrot - jak widać - opanował. Tokio ograniczone dla wysłanników na igrzyska do antycovidowych tuneli prowadzących do antycovidowych baniek bywało miastem nieprzyjaznym. Czasami po prostu zmuszało do skorzystania z takich rozwiązań, których w normalnych okolicznościach nie bralibyśmy pod uwagę. Dużo tu było absurdów, pytań bez odpowiedzi i spraw zostawionych samym sobie.

Ale Japonia zasługuje na wielkie i szczere Arigato. Zrobić igrzyska w pandemii - to wielkie wyzwanie. A zrobić je tak dobrze - bo jak już się zaczęły, narzekania było słychać chyba tylko na upały - to na pewno wielka sztuka i ogromny wysiłek.

B - Biba!

- Stojąc na najwyższym miejscu podium poczułem, że wreszcie patrzę na wszystko z tej perspektywy, o jakiej marzyłem - mówił Dawid Tomala, a my słuchaliśmy, doceniając wagę tej chwili dla mistrza olimpijskiego. Tę chwilę przerwał jeden z dziennikarzy, pytając: I co teraz? - No, biba! - wypalił Tomala.

Chodziarz, który sprawił największą sensację ze wszystkich naszych tokijczyków tę bibę mógłby zorganizować. A szaleć na niej mogłoby kilkadziesiąt osób z polskiej kadry. Medali wywalczyliśmy w Tokio 14 (4 złote, 5 srebrnych i 5 brązowych). A medalistów mamy 26, bo na podiach stawało sporo naszych drużyn - lekkoatletyczne sztafety, wioślarskie i kajakarskie czwórki, żeglarska dwójka. Dodajmy sztaby trenerskie tych wszystkich ludzi sukcesu i naprawdę można robić niezłą bibę, Halo, Dawidzie Tomalo! Czy wieś Bojszowy jest na to gotowa?

Ć - Ćwierćfinał, którego słusznie się baliśmy

Wy wiecie, my wiemy - wszyscy żałujemy. Mistrzami olimpijskimi w siatkówce są Francuzi, którzy pokonali nas w ćwierćfinale 3:2. To jest, niestety, smutny koniec reprezentacji Polski siatkarzy w tym kształcie. Wkrótce odejdzie trener Vital Heynen (słyszeliśmy, że umowy kończącej się po wrześniowych ME strony, czyli trener i PZPS, nie przedłużyłyby nawet po wielkim sukcesie w Tokio i w tych ME). Pewnie z kadrą pożegna się też część ważnych zawodników. Akurat to nie musi się stać teraz i zaraz. Na nikim nie wolno wymuszać decyzji, że to koniec jego reprezentacyjnej kariery. Ale kilku ważnych graczy o tym myśli. I nawet jeśli pomyślą, że jeszcze dadzą radę, to nikt ani im, ani nam nie da gwarancji, że wytrwają do następnych igrzysk. I że jeszcze raz wspólnie spróbują przełamać klątwę ćwierćfinału. Szkoda. Ateny 2004, Pekin 2008, Londyn 2012, Rio 2016 i Tokio 2020 - ta wyliczanka ćwierćfinałowych porażek olimpijskich bardzo boli. My dzisiaj mieliśmy pisać całkiem inaczej. O tak: Montreal 1976 po raz pierwszy i Tokio 2020 - po raz drugi. To miało być złote zakończenie igrzysk. A jest największe rozczarowanie. Trzymajcie się, mistrzowie świata. Może jednak kiedyś się uda.

G - Głód złota, który trzeba zaspokoić

Facet przyjeżdża na swoje trzecie igrzyska i zdobywa czwarty oraz piąty medal. A później staje przed dziennikarzami i nie nie umie się do końca cieszyć. Tomasz Kryk, trener kadry kajakarek, tak bardzo chce olimpijskiego złota (w Tokio jego zawodniczki zdobyły srebro i brąz, na wcześniejszych igrzyskach - w Londynie i Rio - dwa brązy i srebro), że widzi to nawet ktoś, kto rozmawia z nim średnio raz w roku.

Ale na wszelki wypadek zapytałem trenera czy dobrze ten jego głód dostrzegam. No i się zaczęło.

- Mam już parę wniosków, które przeleję na papier i może władze polskiego sportu się nad tym pochylą. A może uznają, że wszystko jest okej, skoro cała olimpijska kadra skończy igrzyska mając 14 czy 15 medali. Może oni stwierdzą, że nie należy nic zmieniać - powiedział.

Nie jest dziwne, że tak powiedział, skoro ostatnim ministrem sportu, który z nim rozmawiał był Witold Bańka. Dwa lata temu. Trener chciałby złożyć czasem raport, przedstawić swoje plany i pomysły, pozastanawiać się nad różnymi kwestiami z kimś, kto o polskim sporcie decyduje. Ale nikt go o nic nie prosi, nikt go o nic nie pyta, nikt go ani nie zaprasza, ani nie wzywa.

- Oczekuję takiej debaty, z której coś wyniknie. Nie chcę, żeby to się skończyło po miesiącu, dwóch czy trzech i żebyśmy obudzili się dopiero przed następnymi igrzyskami, żeby zrobić wyliczenia szans medalowych. Chcę, żeby powstało kilka zespołów wokół ministerstwa. Żeby ci ludzie się zaangażowali. Ja nie miałem żadnego telefonu z pytaniem, jak się czuję w pandemii i czy może potrzebuję psychologicznego wsparcia. A myśmy w pandemii trenowali, mimo wszystko normalnie jeździliśmy na zagraniczne zgrupowania - mówił nam Kryk. Więcej cytatów z trenera, który chce więcej, można znaleźć pod tym linkiem.

Co warte podkreślenia - Kryk jest tak zżyty ze swoją kadrą, że odrzucił ofertę znacznie lepszych zarobków w Chinach. Drodzy Działacze, zauważcie, jaki tu jest potencjał!

K - Krystalografia Kajetana

Zajmuje się albuminami surowiczymi, jest doktorantem na Politechnice Łódzkiej. A dzięki Przemysławowi Babiarzowi Polska poznała go jako Kapitano Kajetano. To dlatego, że kapitalnie pobiegł na ostatniej zmianie sztafety mieszanej 4x400 metrów. Minął rywali, w tym Amerykanina, i nasza drużyna zdobyła olimpijskie złoto!

- Skończyłem biotechnologię, aktualnie jestem na doktoracie z krystalografii białek - mówił nam pół godziny po tamtym biegu, gdy pytaliśmy, kim właściwie jest i skąd się wziął. - Krystalografia białek to bardzo ważna dziedzina nauki, leży u podstaw medycyny, m.in. pomaga walczyć z pandemią, projektować nowe leki - tłumaczył. Bo Kajetan woli mówić o większej ze swych pasji, o nauce.

To dobrze, ma ważną misję do wykonania w świecie sportu. - Na zgrupowaniach ludzie często mnie pytają, co sądzę o koronawirusie i o szczepieniach. Wielu udaje mi się przekonać do tego, co mówią naukowcy - mówi Duszyński.

Do biegania, do sportu, też na pewno wielu zachęcił. - Michael Johnson z Siemianowic - zatytułował go jeden z dziennikarzy, chcąc docenić fantastyczny bieg po złoto. - Jaki kraj, taki Michael Johnson - odpowiedział Kajetan. Luz, sportowa klasa, do tego mądra głowa - wzór mistrza.

M - Młot lata tym, co umieją tańczyć

Wyobraźmy sobie, że Anita Włodarczyk, Malwina Kopron, Wojciech Nowicki i Paweł Fajdek zakładają własne państwo i uzyskują zgodę na start na igrzyskach. Z dwoma medalami złotymi i dwoma brązowymi zajęliby w Tokio 39. miejsce w klasyfikacji medalowej. Na 205 startujących krajów. No, na 206, bo ich kraj byłby przecież dodatkowy. To 38. miejsce Państwo Młociarstwo dzieliłoby z Irlandią i Izraelem. Nieźle, prawda? A wyprzedziłoby w olimpijskim wyścigu o medale np. Ukrainę, Białoruś, Rumunię, Indie, RPA, Austrię, Etiopię, Portugalię, Kolumbię, Argentynę, Nigerię, Meksyk czy Finlandię.

Młociarzy mamy potężnych. Lekkoatletów w ogóle, bo oni wszyscy zdobyli w Tokio aż 9 z 14 polskich medali. I wszystkie cztery złota. Ale młociarze to w tej supergrupie najwięksi mocarze. A najciekawsze, że ich siłą wcale nie jest to, że przerzucają tony żelastwa. Ważniejsze, że potrafią tańczyć. I że robią zamach jak nikt inny na świecie. 

R - Rekordy. Jak dobrze, że je biliśmy!

14 medali to najlepszy wynik Polski na igrzyskach olimpijskich w XXI wieku. W klasyfikacji medalowej jesteśmy tam, gdzie nasze miejsce - w światowej drugiej dziesiątce, na 17. miejscu. Rekord pobili nasi lekkoatleci. Aż dziewięciu medali nie zdobyli nigdy na żadnych igrzyskach, nawet w czasach legendarnego Wunderteam. Rekordy - Europy i olimpijski - dwa razy ustanawiała nasza złota sztafeta mieszana 4x400 metrów. Rekord świata we wspinaczkowej czasówce pobiła Aleksandra "Spiderwoman" Mirosław. 

Idealnie nie było. Nasz sport ma swoje bolączki. Prawie nie istniejemy w sportach walki, których honoru z trudem bronią tylko zapasy (brąz Tadeusza Michalika, a na igrzyskach 2016, 2012 i 2008 też po jednym brązie). Mamy na sumieniu zaniedbania. Nawet tak wielkie, że sześcioro naszych pływaków musiało wrócić z Tokio przed startem igrzysk, bo Polski Związek Pływacki narobił karygodnych błędów w zgłoszeniach.

Ale przede wszystkim po tych igrzyskach mamy prawo się uśmiechnąć. Nasi sportowcy powalczyli i sporo wygrali. My już nigdy nie będziemy taką potęgą, jak 40-50 lat temu. Konkurencja jest coraz większa. Na tych igrzyskach medalowym tortem podzieliły się aż 93 kraje. Najwięcej w historii. Wszyscy w sport inwestują i się rozwijają. Nasza szklanka jest do połowy pełna, a nie do połowy pusta.

S - San Marino straszyło Polskę!

Największą furorę ze wszystkich nowych krajów-medalistów zrobiło San Marino. Państewko mają 33 tysiące mieszkańców nigdy nie miało olimpijskiego medalu, a w Tokio wywalczyło aż trzy (0-1-2). Zrobiło to kadrą liczącą - uwaga! - pięć osób.

Oczywiście nigdy w historii igrzysk na podium nie stali przedstawiciele mniejszego kraju. Oczywiście olimpijczycy z San Marino to pół amatorzy, tak jak tamtejsi piłkarze, których dobrze kojarzymy z licznych meczów z Polską.

Co ciekawe, sanmaryńczycy z Tokio w pewnym momencie w klasyfikacji medalowej wyprzedzali naszych olimpijczyków. A kiedy ich dogoniliśmy i też mieliśmy dwa medale, wydawało im się, że wyprowadzą kontrę i z nami wygrają! - Jesteśmy dumni z naszej pracy i nadal mamy szansę na jeszcze jeden medal. Chcemy was znów wyprzedzić w klasyfikacji - mówiła Dominikowi Senkowskiemu strzelczyni Alessandra Perilli.

Ten trzeci medal San Marino rzeczywiście zdobyło. Ale - na całe szczęście - na ściganie się z Polską to było dużo za mało.

T - Tenisowe tragedie

Nie, to nie będzie niemiłe pisanie o Idze Świątek, o Hubercie Hurkaczu i o Łukaszu Kubocie. Emocji wokół ich występów było za dużo. Oczywiście strasznie szkoda, że nikt z nich nie zdobył medalu. Marzył mi się ćwierćfinał singla kobiet Iga kontra Naomi Osaka. Ale obie wcześniej odpadły i przepadła szansa na starcie polskiej nadziei z japońską gwiazdą, która zapaliła olimpijski znicz na ceremonii otwarcia.

Serce mi pękało, kiedy patrzyłem, jak Iga płacze po porażce z Paulą Badosą w drugiej rundzie. Ale też serce rosło, gdy widziałem, jak porażkę Iga przerabia. Jak psycholog Daria Abramowicz czeka ze wsparciem, jak mówi "jestem" trener Piotr Sierzputowski. I jak Iga po półgodzinie jak nowa przychodzi porozmawiać z dziennikarzami.

Nie podobały mi się natomiast niepotrzebne nerwy miksta Świątek/Kubot na pytanie do Łukasza o powody tego, że polski tenis na igrzyskach nie osiągnął nigdy nic wielkiego. Taka jest prawda - nie osiągnął.

W Tokio mieliśmy porażki Igi i Huberta w drugich rundach singla, Igi i Łukasza w drugiej rundzie miksta oraz Huberta i Łukasza w pierwszej rundzie debla. Do tego Magda Linette i Kamil Majchrzak przegrali swoje pierwsze singlowe mecze, a Linette w parze z z Alicją Rosolską odpadła w pierwszej rundzie debla.

Wyszło niewiele lepiej niż przed laty, gdy raz i drugi wiązaliśmy wielkie nadzieje z Agnieszką Radwańską, a Agnieszce w olimpijskich turniejach bardzo nie szło.

To są turnieje dziwne, bardzo trudne. Przekonali się o tym najwięksi. Novak Djoković przyjechał do Tokio z nadzieją na złoto w singlu, które ustawiłoby go przed wielką szansą na Złotego Wielkiego Szlema. Wszystkie turnieje wielkoszlemowe i igrzyska w jednym roku w historii tenisa wygrała tylko Steffi Graf. I na razie tak zostanie. Serb najpierw przegrał półfinał z Alexandrem Zverevem, a później też mecz z Pablo Carreno-Bustą o brązowy medal. Przede wszystkim wielki faworyt przegrał ze swoimi nerwami. W meczu z Hiszpanem cisnął rakietą w puste trybuny. A po porażce zrezygnował z gry o brąz w turnieju miksta - zgłosił kontuzję barku. Szkoda, że to był pech nie tylko jego, ale też nieznanej Niny Stojanović, dla której mecz z wielkim Novakiem o olimpijski medal na pewno byłby czymś wielkim. 

Z - Zwycięzcy. Aniołki jak bohaterowie Japonii, Naja jak Simone Biles

Są nimi polscy lekkoatleci - to już ustaliliśmy. Justyna Święty-Ersetic, Małgorzata Hołub-Kowalik, Iga Baumgart-Witan i Natalia Kaczmarek są wspólnie na 43. miejscu w zestawieniu najlepszych, najbardziej utytułowanych sportowców igrzysk Tokio 2020. Wszystkie cztery Aniołki Matusińskiego zdobyły po złocie w sztafecie mieszanej i po srebrze w klasycznej sztafecie kobiet 4x400 metrów. 

Polki dzielą to 43. miejsce z innymi bohaterami igrzysk, przy nazwiskach których warto się zatrzymać. Złoto i srebro zdobyła w Tokio również Shelly-Ann Fraser-Pryce, czyli jamajska sprinterka, która po medale igrzysk biega już od 2008 roku i wybiegała ich sobie w karierze aż osiem (3-4-1).

Po złocie i srebrze zdobyli w Tokio Uta Abe i Hifumi Abe. To japońskie rodzeństwo judoków. Indywidualne turnieje w swoich kategoriach wagowych wygrali tego samego dnia. Wtedy nawet polskiemu dziennikarzowi było smutno, że do hali Nippon Budokan nie mogli wejść kibice. Jakież to było święto - japoński sport narodowy (tutejsi judocy zgarnęli aż 9 ze wszystkich 15 złotych medali w turnieju) i taki sukces rodzinny na domowych igrzyskach. Kilka dni później Uta i Hifumi do swoich złot dorzucili srebro w zawodach drużyn mieszanych.

W gronie multimedalistów tokijskich igrzysk mamy też Karolinę Naję ze srebrem i brązowej z kajakarskiej dwójki i czwórki. Ona na 142. miejscu zestawienia również ma zacne towarzystwo. Simone Biles walczyła w Tokio ze swoimi demonami i rezygnowała z części startów. 

Na jej przykładzie - geniuszki mającej już cztery olimpijskie złota z Rio - najlepiej widać, jak trudny jest sport na najwyższym światowym poziomie.

Generalnie żadnego Michaela Phelpsa na tych igrzyskach nie mieliśmy, choć pięć złotych medali innego amerykańskiego pływaka, Caeleba Dressela, robi wielkie wrażenie. Siedem medali Emmy McKeon też. Australijska pływaczka zdobyła cztery złota i trzy brązy. Dressel i McKeon to Cesarz i Cesarzowa Tokio 2020.

Więcej o:
Copyright © Agora SA