Kibice zadrżeli. Zaczęli pisać o dyskwalifikacji Polek. Sędzia wyjaśnił, co mówią przepisy

Polska sztafeta biegaczek 4x400 metrów zdobyła w sobotę srebrny medal igrzysk olimpijskich w Tokio. Po rywalizacji w Tokio kibice zastanawiali się jednak, czy w pewnym momencie biegu nie pojawił się błąd, który mógłby skutkować nawet dyskwalifikacją polskiej drużyny. To zostało jednak szybko wyjaśnione.

Natalia Kaczmarek, Iga Baumgart-Witan, Małgorzata Hołub-Kowalik i Justyna Święty-Ersetic wicemistrzyniami olimpijskimi w sztafecie 4x400 metrów. Polki przegrały tylko z Amerykankami. Należą im się tym większe brawa, że pobiły także rekord kraju o ponad sekundę (z 3:21.89 na 3:20.53).

Zobacz wideo Kubiak nie skończył nawet jednego zdania. Smutek i żal polskich siatkarzy po powrocie z Tokio

- Przed igrzyskami powtarzałam, że w ciemno biorę brąz. Dobrze, że ostatecznie tego nie zrobiłyśmy. Wracamy z dwoma medalami - powiedziała Justyna Święty-Ersetic, która przyprowadziła sztafetę do mety.

Baumgart-Witan nadepnęła na tor. Sytuacja wzbudziła wątpliwości kibiców 

Wiele osób najbardziej chwali Igę Baumgart-Witan, która biegła na drugiej zmianie. Na samym początku jej części biegu doszło jednak do sytuacji, o którą po zakończeniu rywalizacji dopytywali kibice. Na Twitterze pojawił się moment przekazania pałeczki pomiędzy Natalią Kaczmarek a Baumgart-Witan, gdy ta druga następuje na tor Jamajek. 

"Samo przekroczenie nie jest podstawą do DQ"

Nadepnięcia na tor jeszcze zanim zawodniczki zbiegają się i stawka staje się zbita, były w przeszłości wielokrotnie karane. Pytania o ewentualną dyskwalifikację Polek w tej sytuacji nie mają jednak sensu. Do tego potrzebne jest nie nadepnięcie na tor rywalek, a wyraźne przeszkodzenie im w biegu. 

"Samo przekroczenie nie jest podstawą do DQ, tylko przeszkodzenie zawodniczce biegnącej po tym torze" - napisał statystyk i sędzia współpracujący z Polskim Związkiem Lekkiej Atletyki, Tomasz Wieczorek. 

"Aniołki" już wyleciały do Polski

W niedzielę o 5 rano czasu japońskiego (w sobotę o godzinie 22:00 czasu polskiego) polskie biegaczki wyleciały do kraju. Dziękowały trenerom, fizjoterapeutom, lekarzom, rodzinom, pozostałym koleżankom z drużyny i kibicom. - Wiele razy chciałam zakończyć to i nie jechać do Tokio. Gdyby nie najbliżsi, nie byłoby nas tu - powiedziała Baumgart-Witan w strefie mieszanej.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.