"Karolina to nasza mamusia, traktuje nas jak swoje córeczki". Polskie medalistki we łzach

Dominik Senkowski
Karolina Naja, Anna Puławska, Justyna Iskrzycka i Helena Wiśniewska zdobyły brąz w kajakarskiej czwórce na 500 m. - Karolina to nasza mamusia, jest już mamą i traktuje nas jak swoje córeczki - przyznała Puławska. Nasze mistrzynie ledwo powstrzymywały się przez łzami ze szczęścia.
Zobacz wideo Polski boks czeka na medal olimpijski od 1992 roku. "Potrzebne są systemowe zmiany"

- Jesteśmy zmęczone, dlatego mało w nas uśmiechu. I głodne, bo przed startem ciężko było jeść. Stres jest zawsze, ale trzeba to zamienić w motywację, a nie paraliż - mówiła Helena Wiśniewska po finale.

To pierwszy olimpijski medal naszej czwórki w kajakach. Na poprzednich igrzyskach były czwarte miejsca, teraz wreszcie jest podium - Medal jest ciężki, bo kosztował dużo wyrzeczeń, dużo treningów, dużo łez - dodaje Wiśniewska.

Imponujący debiut na igrzyskach

Anna Puławska słynie z tego, że zwykle przed startem śpiewa sobie pod nosem. Mówi, że to taka forma odstresowania. Ich trener Tomasz Kryk przekonuje, że gdy Puławską śpiewa, to występ będzie udany. Tak też było w sobotę na torze Sea Forest Waterway w Tokio.

Sukces Polek jest tym większy, że dla trzech nich to pierwsze igrzyska w karierze. Tylko Karolina Naja ma większe doświadczenie. Trener Kryk stwierdził po finale, że start jego podopieczne miały nieco spóźniony. - Jeszcze nie widziałyśmy naszego biegu. Osobiście miałam w sobie spokój. Byłam skupiona, nie było emocji, które by mnie rozpraszały. Gdy dotarłyśmy do mety wciąż nie wiedziałam, które jesteśmy - przyznała Wiśniewska. Ona podobnie jak Puławska o medalu dowiedziała się z tablicy wyników. Jedynie znajdujące się z przodu Karolina Naja i Justyna Iskrzycka miały lepszy oglądać sytuacji i czuły, że są na podium.

Mamusia i jej córeczki

Liderką drużyny jest Naja, najbardziej doświadczona. To jej czwarty medal igrzysk olimpijskich. Czy dawała młodszym koleżankom rady przed finałem? - Dużo rozmawiamy ze sobą. Jak coś się dzieje, lepiej to powiedzieć przed, oczyścić, a nie na torze. Karolina to nasza mamusia, jest już mamą i traktuje nas jak swoje córeczki - przyznała Puławska. - Czasami jak to mama jest surowa, ale zawsze jest pomocna, a bywały ciężkie dni, kryzys - dodała Wiśniewska.

Polki na finiszu wyprzedziły Nowozelandki, które zajęły czwarte miejsce. Rywalkom nie pomogła nawet Lisa Carrington, multimedalistka igrzysk. - Po zdobyciu srebrnego medalu w dwójce z Anią dziennikarze straszyli nas Lisą przed wyścigiem czwórek. Faktycznie jest dobrą kajakarką. Ma bardzo profesjonalną drużynę, staramy się je naśladować. Powiedziałam sobie, ze mam własne zawody konkurencyjne z Lisą. Zależało mi, by zdobyć medal w czwórce, wprowadzić kolejne nowe nazwiska na listę medalistów olimpijskich. To dla mnie najważniejsze - stwierdziła Naja.

Co dalej?

Kolejne igrzyska w Paryżu już w 2024 roku. - Czasu nie ma dużo. Za trzy lata są igrzyska, za dwa kwalifikacje olimpijskie. Zwykle pierwszy rok po igrzyskach był spokojniejszy. Tu tak nie będzie, a nasza drużyna jest młoda, więc czeka nas ogrom prac - zakończyła Iskrzycka.

Więcej o:
Copyright © Agora SA