Lewandowski przekazał miażdżące informacje. "Wielki smutek"

W czwartek Marcin Lewandowski z powodu kontuzji nie zdołał awansować do finału biegu na 1500 metrów na igrzyskach olimpijskich w Tokio. Doświadczony biegacz jest już po badaniach. "Łydka nie jest zerwana, ale jest krwiak na 15cm! Także sezon 2021 kończę z wielkim smutkiem. Nie ma jednak takiej mocy, która mogłaby zabrać moje szczęście" - napisał w mediach społecznościowych.

Marcin Lewandowski w Tokio odpadł w półfinale biegu na 1500 metrów. Nie przegrał nim jednak z rywalami, lecz z kontuzją łydki, przez którą nie ukończył rywalizacji. Jak się teraz okazało, uraz ten jest na tyle poważny, że kończy sezon Polaka. 

Zobacz wideo Dobek przyjechał jako debiutant na 800 m i zdobył medal. "To wielki sukces"

"To nie koniec złych wieści… Łydka nie jest zerwana, ale jest krwiak na 15cm! Także sezon 2021 kończę z wielkim smutkiem. Nie ma jednak takiej mocy, która mogłaby zabrać moje szczęście" - napisał Lewandowski w swoich mediach społecznościowych. 

"W przyszłym roku tez są wielkie cele i wyzwania. Będę bronił tytułu halowego wicemistrza świata oraz brązowego medalu mistrzostw świata z Dohy" - dodał.

"Paryż? Nie ma takiej możliwości"

Marcin Lewandowski może żałować swojego urazu tym bardziej, że w półfinale czuł się bardzo mocny, a jak sam przyznał później, były to dla niego ostatnie igrzyska olimpijskie w karierze.

- Z całym szacunkiem dla moich rywali, gdyby nie kontuzja, to książkę bym mógł poczytać w tym półfinale, a i tak bym awansował do finału. Ale teraz jedyne, co mogę zrobić, to wziąć to z pokorą na klatę - mówił Marcin Lewandowski po biegu półfinałowym, w rozmowie z Łukaszem Jachimiakiem. 

- Problem z łydką mam od Monako [9 lipca]. Dlatego w eliminacjach biegałem tu w starych kolcach. A teraz pobiegłem w tych kosmicznych, z karbonem. Są rewelacyjne, ale prawdopodobnie przez nie miałem problemy z łydką. Mówi się, że w nich się biega 1,5 sekundy szybciej. Chciałem je zostawić na finał, ale po eliminacjach okazało się, że stare kolce mam całkiem rozwalone [to przez upadek w eliminacjach]. Musiałem zaryzykować i zapłaciłem za to bardzo wysoką cenę. Jestem na lekach przeciwbólowych, a mimo to mocno odczuwam ból - dodawał. 

- Igrzyska w Paryżu? Nie ma takiej możliwości. Nie ma co oszukiwać siebie, kibiców, sponsorów. Ewentualnie w roli działacza, ha, ha - podsumował Lewandowski.

W finale biegu na 1500 metrów na igrzyskach olimpijskich w Tokio pobiegnie inny Polak Michał Rozmys. Finał odbędzie się w sobotę o godzinie 13:40 czasu polskiego.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.