Dyscyplina tak widowiskowa, że nie mogli się powstrzymać ani Ryszard Czarnecki, ani Anita Włodarczyk

Dominik Senkowski
W Tokio wspinaczka zadebiutowała na igrzyskach. Jak wypadła? Było efektownie, można było poczuć się jak na koncercie. Organizatorzy tłumaczyli zasady nowej konkurencji. Warto je znać, bo na kolejnych igrzyskach Aleksandra Mirosław ma duże szanse na medal. W Tokio zajęła czwarte miejsce.

Zainteresowanie nową dyscypliną olimpijską było tak duże, że w centrum medialnym brakowało miejsc siedzących. Część polskich dziennikarzy, zamiast jechać na lekkoatletykę (w sesji wieczornej występowała m.in. Maria Andrejczyk w finale rzutu oszczepem), wybrało wspinaczkę.

Zobacz wideo Kubiak nie skończył nawet jednego zdania. Smutek i żal polskich siatkarzy po powrocie z Tokio

Nowa konkurencja w stolicy Japonii składała się z trzech elementów:

  • czasówka
  • buldering (do pokonania były trzy problemy wspinaczkowe, na każdym punkty były za przejście połowy i całości, a zawodniczki miały pięć minut na pokonanie każdego problemu)
  • prowadzenie (długa droga w górę, wygrywa ten, kto dojdzie najwyżej).

Rekordowy początek

Czasówka to specjalność naszej Aleksandry Mirosław, która w tej konkurencji jest dwukrotną mistrzynią świata. Polka liczyła na dobre otwarcie. Widać to było po jej twarzy, trochę zestresowanej debiutanckim startem na igrzyskach. Z każdym kolejnym występem (ćwierćfinał, półfinał) była coraz szybsza. W finale jej rywalką była Francuzka Anouck Jaubert.

To na ten bieg Mirosław zachowała najwięcej sił. Wygrała, bijąc rekord świata - 6.84. Polka była szczęśliwa, szczęśliwi byli polscy sportowcy i działacze, którzy obserwowali ją z dołu. Wśród nich m.in. potrójna mistrzyni olimpijska Anita Włodarczyk oraz Ryszard Czarnecki, tu występujący jako wiceprezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej.

Atmosfera koncertu

Pół godziny przerwy i przyszedł czas na drugą wspinaczkową konkurencję - buldering. W Tokio zrobiło się już wtedy ciemno - zmrok przychodzi tu wcześniej niż w Polsce, bo po godzinie 18:00. Ścianka prezentowała się jeszcze bardziej efektownie. Można było poczuć się jak na koncercie. Spiker, głośna muzyka (popularna, japońska, ale też np. „Marsz Imperialny" z „Gwiezdnych Wojen"), sztuczne kolorowe światła i przestrzeń ustawiona tak, jak na festiwalu muzycznym.

Nie brakowało też elementów typowych dla japońskiej kultury. Na prawo od ściany wspinaczkowej dostrzegłem takiego oto robota.

Nie było niespodzianki

W bulderingu Polka spisała się niestety gorzej. Zajęła ostatnie ósme miejsce. Nie było to duże zaskoczenie, bo jeszcze przed igrzyskami mówiła nam, że ma świadomość swoich braków. - Wspinaczkę trenuję od 2007 roku i jako juniorka zaczynałam od wszystkich trzech konkurencji. Trening specjalistyczny po kątem konkurencji "na czas" realizuję mniej więcej od 2012 roku. Dopiero od 2018 roku wróciłam do korzeni i ponownie zaczęłam startować we wszystkich trzech konkurencjach - mówiła w rozmowie ze sport.pl. Opowiadała wtedy, jakie ma problemy ze znalezieniem miejsca do treningu w Polsce.

W innym miejscu zapewniała: „Bouldering czy prowadzenia to przede wszystkim doświadczenie, wykonanie ogromnej ilości różnych konfiguracji ruchów wspinaczkowych. Przez rok czy nawet dwa lata nie jestem w stanie nadrobić tego co rywalki zrobiły przez ostatnie 10 lat lub więcej. Natomiast zrobię wszystko, aby różnice między nami zmniejszyć."

Zawodniczki w bulderingu pokonywały problemy z lepszym lub gorszym powodzeniem. Jedynie Mirosław w każdej z trzech prób rezygnowała przed czasem. Wyglądało tak, jakby nie wierzyła w sukces w tej konkurencji.

W trzeciej konkurencji Polka znów była ósma i ostatecznie zajęła czwarte miejsce.

W Paryżu większa szansa

Wspinaczkę oglądałem na żywo pierwszy raz w życiu i nie żałuję. Jedna z jej części - czasówka - będzie na kolejnych igrzyskach w Paryżu osobną konkurencją. Stanie się wtedy najszybszą dyscypliną olimpijską, chyba że do tego czasu Międzynarodowy Komitet Olimpijski doda do programu igrzysk np. lekkoatletyczny bieg na 60 metrów [rekord świata wynosi tam 6.37 s].

W stolicy Francji Polka będzie miała dużo większe szanse na medal, może nawet na złoty. Nie będzie musiała wtedy rywalizować w bulderingu i prowadzeniu. Skupi się na swojej koronnej konkurencji. Dziś w pozostałych częściach wspinaczki wyglądała jak koszykarz specjalizujący się w konkursach wsadów, któremu kazano wziąć udział w konkursie rzutów za „trzy".

Więcej o: