Dawid Tomala opowiada, jak został mistrzem olimpijskim. "To szaleństwo, prawda?"

Łukasz Jachimiak
- Przez 30 kilometrów szło mi się tak lekko, jakby to był wolny trening. Zaczęło mi się nudzić, więc przyspieszyłem i poszedłem po swoje - mówi Dawid Tomala, nowy mistrz olimpijski w chodzie na 50 kilometrów!

To sensacja. W 2011 roku Dawid Tomala został młodzieżowym mistrzem Europy w chodzie na 20 km. Aż do teraz specjalizował się w tym dystansie. I nie osiągał sukcesów. W ostatniej chwili podjął decyzję, żeby na igrzyskach w Tokio spróbować swoich sił na 50 km. Olimpijski wyścig w Sapporo - bo to tam startują chodziarze i maratończycy - był dopiero jego trzecim w karierze występem na tym dystansie. A drugim ukończonym. Jak się okazało, ukończonym z niezwykłą lekkością i z ogromnym sukcesem.

Zobacz wideo

"To szaleństwo, prawda?"

- To był dla mnie niesamowity dzień. Nie mogę w to uwierzyć. Pracuję na to od 15. roku życia. Wtedy po raz pierwszy pomyślałem, że chciałbym zostać złotym medalistą olimpijskim - mówi Tomala na konferencji prasowej. - Ale zawsze myślałem o 20 kilometrach. Tutaj skończyłem dopiero drugie 50 km w życiu i wygrywam mistrzostwo olimpijskie. To szaleństwo, prawda? - upewnia się Polak.

"To legenda, a teraz ja tworzę historię"

Zapytany o powody przejścia z 20 na 50 km Tomala odpowiada ze śmiechem: byłem znudzony. - Potrzebowałem nowego wyzwania. Po latach skupiania się na 20 km pomyślałem, że 50 km będzie lepsze. Teraz wiem, że tak jest. Na 50 km mieliśmy najlepszego chodziarza w historii, Roberta Korzeniowskiego. To legenda, a teraz ja tworzę swoją historię - cieszy się nowy mistrz.

Korzeniowski zdobył na igrzyskach aż cztery złote medale - był najlepszy na 50 km w trzech kolejnych edycjach - w Atlancie w 1996 roku, w Sydney w roku 2000 i w Atenach za kolejne cztery lata. Do tego dorzucił jeszcze tytuł mistrza olimpijskiego na 20 km w Sydney.

"Niesamowite, wręcz zbyt perfekcyjne"

Tomala do nowego dystansu przygotował się tak wspaniale, że aż jest zaskoczony swoimi odczuciami z trasy. - Pierwsze 30 km było dla mnie bardzo łatwe. Szło mi się tak lekko, jakby to był wolny trening. Wszystko było niesamowite, wręcz zbyt perfekcyjne - mówi. - Zaczęło mi się nudzić, więc przyspieszyłem i poszedłem po swoje - podsumowuje nasz sensacyjny mistrz.

Więcej o:
Copyright © Agora SA