"Idź, idź!" I poszedł. To się nie dzieje! Dawid Tomala ze złotem. Przechodzi do historii

Dawid Tomala złotym medalistą olimpijskim. Polak - podobnie jak przed laty Robert Korzeniowski - wygrał rywalizację w chodzie na 50 kilometrów.

Atlanta - 1996 rok, Sydney - 2000, Ateny - 2004. Robert Korzeniowski na tych igrzyskach sięgał po złote medale w chodzie. Teraz dołączył do niego Dawid Tomala. I przejdzie do historii, bo chód na 50 kilometrów znika z programu igrzysk. To były ostatnie olimpijskie zawody w chodzie indywidualnym na tym dystansie (spekuluje się, że na kolejnych igrzyskach może zostać dodana konkurencja drużynowa lub sztafetowa). Jakże udane dla nas, dla Polski, która zaczęła 14. dzień igrzysk w Tokio od kolejnego złotego medalu!

Zobacz wideo

Dawid Tomala złotym medalistą olimpijskim!

- Jestem tutaj zbudowany, pełen podziwu. Przede wszystkim ukontentowany tym jak on mądrze, jak cudownie rozgrywa ten wyścig - zachwycał się komentator TVP Sport. Tomala miał wtedy jeszcze ponad 10 kilometrów do mety, ale też ponad dwie minuty przewagi. I dalej jeszcze tę przewagę powiększał, bo na pięć kilometrów przed metą wynosiła ona już trzy minuty i 10 sekund. - To jest niewiarygodne, jak on idzie. Jest wspaniały - mówili w TVP Sport na cztery kilometry przed metą, kiedy czteroosobowa grupa pościgowa powoli zaczęła odrabiać straty.

- Historia dzieje się na naszych oczach! Idź, idź! - wrzeszczeli komentatorzy, kiedy zostały już tylko dwa kilometry do mety w Sapporo (zawody w chodzie zostały tam przeniesione, bo w Sapporo nie ma takich upałów jak w Tokio). I Tomala doszedł - w trzy godziny, 50 minut i osiem sekund. Nie dał się dogonić Niemcowi Jonathanowi Hilbertowi i Kanadyjczykowi Evanowi Dunfee, którzy sięgnęli po srebro i brąz.

Oprócz Tomali na dystansie 50 km w chodzie startowało jeszcze dwóch Polaków - Artur Brzozowski był 12., a Rafał Augustyn zszedł z trasy i nie ukończy rywalizacji.

Więcej o: