"Absolutnie szalony poziom". Polacy śmieją się z kamizelki Norwega

W konkursie olimpijskim rzutu młotem mężczyzn dwóch Polaków znalazło się na podium. Rozdzielił ich Norweg, Eivind Henriksen, który również wszedł na bardzo wysoki poziom.

Henriksen żeby zdobyć medal w Tokio musiał w ostatniej próbie pobić rekord Norwegii. Paweł Fajdek rzucił na odległość 81,53 metrów i wyrzucił Norwega poza strefę medalową. Ten jednak ostatecznie osiągnął wynik o pięć centymetrów lepszy i mógł się cieszyć ze srebra.

Zobacz wideo

"Nie jesteśmy tak młodzi na jakich wyglądamy"

Kluczem do tego medalu mogła być... kamizelka chłodząca. - Musiałem ochłonąć między każdą próbą. Było to dla mnie bardzo istotne - mówił po konkursie w rozmowie z portalem nrk.no. Co ciekawe, z kamizelki trochę się naśmiewali Polacy. - Nie potrzebuję jej zakładać, bo czuję się dobrze w taką pogodę i nie mam problemów z ciałem - mówił Nowicki.

Z przymrużeniem oka komentował również Paweł Fajdek. - Nie jesteśmy tak młodzi, na jakich wyglądamy. W naszym wieku przy takiej pogodzie jest nam okej, bo bolą nas mięśnie, więc ciepło sprzyja naszym organizmom.

"Absolutnie szalony poziom"

Ten medal miał szczególne znaczenie dla Norwega, który wzruszył się tuż po konkursie. - Chciałbym, żeby mógł tego tutaj doświadczyć - mówił o swoim byłym trenerze Einarze Brynemo, który zmarł w 2018 roku. - Był kimś więcej niż tylko trenerem. Opiekun. To była przyjemność z nim pracować, myślę, że byłby szczęśliwy. Cały czas był w mojej głowie - mówił w rozmowie z telewizją VG.

Henriksen ostatecznie w Tokio pobił swój rekord czterokrotnie. Jechał do Japonii z wynikiem 78,25 metra, a igrzyska skończył z odległością 81,58 metrów. Pokonanie własnych granic pozwoliło mu zdobyć srebro. - Wiedziałem, że będę musiał rzucić powyżej 80 metrów, by zdobyć medal. To absolutnie szalony poziom - mówi sportowiec. - Chciałem zdobyć medal w Rio, ale nie udało się przez kontuzje. To były trudne lata, ale zawsze wierzyłem, że zdobędę ten medal.

Więcej o: