"Pan doktor Cybulski tak powiedział?". Trener i dziadek medalistki odpowiada

Łukasz Jachimiak
Dziadzio powiedział: "Boże, ty nie płacz, ty się ciesz!" - mówi Malwina Kopron. Brązową medalistkę olimpijską w rzucie młotem od zawsze prowadzi dziadek. Witold Kopron ma 74 lata. I rzadko już dziś spotykaną klasę. Szukał odpowiedniej marynarki, gdy dowiedział się, że do wioski olimpijskiej przyjadą polscy dziennikarze.

- Dziadek podniósł ręce i widząc to zrozumiałam: Boże, mam ten medal! Cała zapłakała podbiegłam do niego, a dziadzio powiedział: "Boże, ty nie płacz, ty się ciesz!". I oboje się popłakaliśmy - Malwina Kopron tak opowiada o najważniejszej chwili w swoim sportowym życiu. Dwa dni temu na Stadionie Olimpijskim w Tokio wnuczka swojego dziadka zdobyła olimpijski brąz w rzucie młotem. Rzucać tym żelastwem nauczył ją dziadek.

Zobacz wideo Nowicki zdobył złoto i wyszedł z cienia Fajdka. "To był dla niego konkurs-marzenie"

"Pan doktor Cybulski tak powiedział?"

- Zaczynam się powoli przyzwyczajać do tego, co tu zostało zrobione - mówi nam Witold Kopron. Spotykamy się w wiosce olimpijskiej w czwartek rano. Tylko we dwóch, bo godzina spotkania niefortunna - na Stadionie Olimpijskim za chwilę dekoracja Wojciecha Nowickiego i Pawła Fajdka, a na torze Sea Forest Waterway kajakarskie wyścigi z Polakami.

Pan Witold z marynarki zrezygnował - nie mamy kamery, nie wolno nam filmować, więc porozmawiamy sobie na luzie. Z dziadkiem Witkiem tak jest najlepiej.

- Pan doktor Cybulski tak powiedział? - dziwi się trener Malwiny Kopron, od razu podkreślając szacunek, jakim darzy szkoleniowca Czesława Cybulskiego. Przez lata z Cybulskim pracowali praktycznie wszyscy nasi najlepsi młociarze. I teraz, po brązie Malwiny, Cybulski stwierdził, że dziś ona rzucałaby już po 85-86, a nie 75-76 metrów, gdyby w pełni się młotowi poświęciła.

"Niech zauważy, że Malwinka to nie robot"

85-86 metrów to by był szalony rekord świata. Przypomnijmy: Anita Włodarczyk wywindowała go na poziom 82.98 m. A jedyną kobietą poza Anitą, która przekroczyła 80 metrów jest DeAnna Price - w tym roku zdarzyło jej się uzyskać 80.31.

- W tej chwili Malwinę stać na rzucanie 77 metrów. I bardzo dobrze. Na 80 metrów jeszcze będziemy musieli wykonać dużą pracę. Siłową przede wszystkim. Technicznie Malwina już jest w miarę dobrze poukładana, a szybkość to jej najlepsza cecha - analizuje trener Kopron. - My wszystko poprawimy, ale na spokojnie. Pan doktor Cybulski zawsze miał fajne powiedzenia i to nawet miłe, że tak wysoko ceni Malwinkę. Ale niech zauważy, że Malwinka to nie robot. Ona musi mieć życie prywatne, w którym na przykład chce skończyć studia. To nie jest takie proste, jak sugeruje pan doktor - wykłada dziadek. Z klasą, prawda?

Sztuczne biodro, pandemia. "No i proszę powiedzieć: co to są za problemy?"

- Dziadzio jest najlepszy! Zawsze mnie wspiera całym sercem i wytrzymuje ze mną, mimo że naprawdę nie jestem łatwą osobą - mówi Malwina.

Dziadzio jest w wieku emerytalnym, ma sztuczne biodro, a funkcjonuje w Japonii tak, że wielu młodych ludzi patrzy na niego z zazdrością.

- Są upały, ale wysoka temperatura mi nie przeszkadza. Wilgotność dokucza bardziej, ale tak po prostu jest w Japonii i już, trzeba wytrzymać. Pokoiki za małe? No, może łazienki mogłyby być wyższe, bo muszę przysiad zrobić, żeby się w lustrze przejrzeć i klękać w wannie, żeby umyć głowę. Ale widzę, że pan też musi mieć takie problemy, prawda? Zdecydowanie prawda. - No i proszę powiedzieć: co to są za problemy, skoro kadrze zaczęło iść i zdobywa medale? To są zabawne historyjki, a nie problemy, zgadza się?

"Dziadzio, ty na pewno chcesz lecieć?". Już był spakowany

Kwadrans rozmowy z panem Witoldem i nie da się go nie kupić. - Malwina, czy Twój dziadek ani trochę się nie bał lotu w nieznane? Przecież pandemia, setki obostrzeń, w drodze i na miejscu ogromy stres. Nie myślałaś, żeby może jednak dziadkowi tego wszystkiego oszczędzić? - pytamy.

- Sytuacja wyglądała tak, że przed wylotem z nim rozmawiałam. Mówię mu: dziadzio, ty sobie nie zdajesz sprawy jak będzie ciężko. Ty na pewno chcesz lecieć? Dziadzio na to wstał i powiedział, że oczywiście, że on sobie nie wyobraża, że jego w Tokio nie będzie. I okazało się, że już był spakowany! - śmieje się Malwina.

- Na zgrupowaniu aklimatyzacyjnym w Takasaki było mu ciężko. Nie wysypiał się, widziałam, że wchodzenie pod górkę go męczy. Ale wszystko dzielnie znosił, nie było sytuacji, żeby mi pokazał, że jest zmęczony, że mu bardzo ciężko - dodaje zawodniczka.

A jej trener puentuje ten wątek: - Jeżeli człowiekowi coś sprawia przyjemność, to stres nie jest ważny, wysiłek nie jest ważny, wszystko człowiek z chęcią pokona. Ja jestem przyzwyczajony do podróżowania, mi nie potrzeba wygód. W wielu miejscach już byłem z Malwiną. Pewnie, że każdy się stresuje i boi nowych, trudnych rzeczy, ale dla takiej zawodniczki i dla takiej wnuczki ja jeszcze wiele wyzwań podejmę.

Nie będzie nowego trenera. "Nie ma potrzeby nic zmieniać"

Czy to zapowiedź, że działający od 12 lat trenersko-zawodniczy duet rodzinny będzie szedł dalej razem? Że Malwina nie trafi do innego szkoleniowca? Takie plotki w lekkoatletycznym światku już słychać.

- Nie ma potrzeby nic zmieniać i nie ma żadnych takich rozmów. Ja jeszcze na pewno dam radę - zapewnia dziadek Witold. I nie da mu się nie uwierzyć.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.