Aż czternaście zawodniczek w eliminacjach skoku wzwyż osiągnęło minimum kwalifikacyjne, które okazało się kluczowe do awansu do finału. Wynosiło ono niemało - 1,95m, a zawodniczki walczyły o nie w niezwykłym upale.
Kamila Lićwinko mieszała skoki nieudane z bardzo dobrymi. W tych drugich pokazywała, że jest w stanie skakać naprawdę wysoko. W pierwszej próbie zaliczyła jedynie 1,86, a na kolejnych wysokościach (1,90; 1,93; 1,95) radziła sobie dopiero w drugich próbach. Najważniejszy cel jednak wykonała i pełna radości mogła świętować awans do finału. - To był skok na dwa metry! - emocjonował się komentator Eurosportu.
- Było bardzo gorąco. Miałam dobre skoki próbne, ale już w eliminacjach na pierwszej wysokości mnie odcięło i zaczęłam walczyć sama ze sobą. Najlepszy wynik w sezonie w eliminacjach, wiem, że jestem w dobrej formie. Nie lubię eliminacji, ale dzisiaj to była przesada - mówiła zadowolona z awansu Lićwinko w rozmowie z TVP Sport. Finał skoku wzwyż kobiet odbędzie się w sobotę o godzinie 12:35 czasu polskiego.
Sztuka awansu do finału nie udała się polskiej sztafecie kobiecej 4x100 metrów w składzie Pia Skrzyszowska, Klaudia Adamek, Paulina Paluch, Marika Popowicz-Drapała. Polki w swoim biegu eliminacyjnym zajęły czwarte miejsce z najlepszym wynikiem w tym sezonie 43.09 sekundy. Dało to dziesiątą pozycję w eliminacjach.