To był drugi z rzędu wspaniały dzień dla Polski na igrzyskach olimpijskich Tokio 2020. We wtorek zdobyliśmy cztery medale i w środę też wywalczyliśmy cztery medale. Zgadzają się nawet ich kolory - po jednym złocie, po jednym srebrze i po dwa brązy. Dokładnie tak samo wygląda też dorobek młociarzy i młociarek - we wtorek na Stadionie Olimpijskim najlepsza była Anita Włodarczyk, a trzecia Malwina Kopron, natomiast w środę mistrzem olimpijskim został Nowicki a brązowym medalistą Fajdek.
- To dziwnie zabrzmi, ale podszedłem do tych zawodów jak do treningu. Trafiliśmy z formą i po prostu skupiłem się na tym, co miałem zrobić - mówi Nowicki.
- Największym osiągnięciem jest dla mnie rekord życiowy. Dodatkowo mam złoty medal - dodaje. I to już brzmi naprawdę dziwnie. Nowickiego dopytujemy więc czy naprawdę złoty medal olimpijski to dla niego sprawda drugorzędna wobec życiówki. Nawet naprawdę wspaniałej - bo Wojtek przesunął swoje najlepsze osiągnięcie w karierze z 81.85 na 82.52 m.
- O złotym medalu nie marzyłem, marzyłem o rekordzie życiowym. Wiedziałem, że jest Paweł [Fajdek], że są inni świetnie przygotowani, dlatego zależało mi tylko na rekordzie i nie zastanawiałem się, jakie miejsce on da - wyjaśnia Nowicki. - Oczywiście ze złota się bardzo cieszę. Ale wiem, że nie potrafię tego okazać - dodaje.
Nowicki to żaden showman. Jest wielkim, spokojnym gościem. I bardzo skromnym. - Marzyłem o tym, żebyśmy obaj z Pawłem stanęli na podium. Mógłbym to ja mieć brąz. Naprawdę. Ważne, że obaj wysłuchamy "Mazurka Dąbrowskiego". No dobrze, powiem bezczelnie, że chociaż ten raz się wymieniliśmy i to ja mam złoto, a on brąz - mówi brązowy medalista olimpijski z Rio 2016 i trzykrotny brązowy medalista mistrzostw świata.
Dla Nowickiego złoto z Tokio to największy sukces w karierze. Jak wypracował to złoto po serii wymienionych brązów (poza nimi miał jeszcze jeden tytuł mistrza Europy i jeszcze jeden brąz z ME)? - Ja po prostu rzetelnie pracuję. Wytrwale. Nie ma czegoś takiego, że się opuszcza trening. Od jesieni małymi krokami idziemy. Poprawiamy to, co trzeba. Robimy wszystko, co trzeba. I to daje efekty - mówi mistrz olimpijski.
Co ciekawe, mistrz olimpijski wciąż nie uważa się za najlepszego młociarza na świecie. - Zawsze powtarzasz, że Paweł jest od Ciebie lepszy - mówimy i chcemy zapytać, czy dziś też to powtórzy. Ale Wojtek nie daje nam dokończyć pytania. - Bo jest! Bo jest! - mówi stanowczo. - Pomimo tego, że wygrałem. Cały czas będę tak twierdził. Ma to coś, o czym ja mogę tylko pomarzyć - tłumaczy.
Tu wtrąca się Fajdek, który chwilę wcześniej podszedł do Nowickiego i polskich dziennikarzy. - Dajcie mu ochłonąć - żartuje.
- Dzisiaj ja trafiłem, miałem swój dzień. Szkoda tylko, że Paweł nie był drugi. Myślałem, że był, pomyliłem się - mówi dalej Nowicki. - Przez moment byłem - wtrąca Fajdek. - Ale są dwa medale, trzeba się cieszyć. A cztery medale w młocie to o czymś świadczy - kończy swoją wypowiedź Nowicki.
A właściwie jeszcze nie kończy. Jeszcze pytamy go, komu chciałby swoje złoto zadedykować. I robi się wzruszająco. - Medal dedykuję świętej pamięci Kamili Skolimowskiej. Kiedyś mieliśmy ważną rozmowę. Ona wie, dlaczego ten medal jest dla niej - mówi nasz złoty Wojtek. - Jak wczoraj leżałem w łóżku w wiosce, to pomyślałem sobie, że jeśli uda mi się dobrze rzucić i będzie medal, to ten medal będzie dla Kamili - dodaje. No i jest.