Ćwierćfinałowa klątwa Polaków na igrzyskach olimpijskich trwa. W XXI wieku biało-czerwoni ani razu nie zdołali przebrnąć tej fazy turnieju, co we wtorkowe popołudnie zdarzyło się po raz piąty z rzędu. Tym razem lepsi okazali się Francuzi, którzy podobnie jak 23 czerwca w meczu Ligi Narodów wygrali po tie-breaku 3:2.
Początek spotkania należał do Polaków. Podopieczni Vitala Heynena dość pewnie wygrali pierwszego seta, następnie Francuzi doprowadzili do stanu 1:1, ale trzeci set ponownie padł łupem biało-czerwonych. W dwóch kolejnych odsłonach skuteczniejsi byli jednak Trójkolorowi, którzy ostatecznie wygrali i awansowali do półfinału, w którym zmierzą się z Argentyną.
Decydujący set był popisem w wykonaniu Francuzów, którzy zachowali więcej zimnej krwi i wyraźnie przechylili szalę zwycięstwa na swoją stronę. W grze siatkarzy reprezentacji Polski było bardzo niedokładności i błędów, przez co w tie-breaku zdobyli tylko dziewięć punktów.
Determinację Francuzów było widać w wielu momentach wtorkowego spotkania. W decydującym secie emocje udzieliły się również selekcjonerowi Trójkolorowych. Przy stanie 12:6 w decydującym secie Wilfredo Leon wykonał skuteczny atak, obijając przy tym ręce rywali skaczących do bloku. Piłka leciała w aut, dzięki czemu punkt zapisano na konto Polaków.
Sytuację próbował uratować Laurent Tillie, którzy rzucił się na piłkę jak za czasów, gdy sam jeszcze grał w siatkówkę. 57-latek był przyjmującym. Choć sportową karierę zakończył ponad 20 lat temu, wciąż można docenić go za refleks i wyszkolenie techniczne.