Polacy byli nadzy. Dwóch wirtuozów i geniuszy to za mało [OCENY]

Jakub Balcerski
Polscy siatkarze znów odpadli w ćwierćfinale igrzysk olimpijskich, a w meczu z Francją popełnili wszystkie błędy, przed którymi można było ich ostrzegać. Opierali się niemalże tylko na liderach, nie mieli zmiany dla Michała Kubiaka, a przez większość meczu nie funkcjonował ich blok i zagrywka. Francuzi sprawili, że Polacy wrócą do domu nadzy.

Oceniamy polskich siatkarzy po porażce 2:3 (25:21, 22:25, 25:21, 21:25, 9:15) z Francuzami w skali szkolnej 1-6. 

Zobacz wideo "Świątek, Kubot i Kurek bili nam brawo. Dla mnie to zaszczyt"

Bartosz Kurek - 5

Lider, perfekcjonista i główna postać zespołu nawet pomimo porażki. Marzyliśmy, żeby nawet w najtrudniejszych momentach właśnie tak obijał blok Francuzów, właśnie tak genialnie ustawiał się na boisku i tak dokładnie atakował. Gdyby nie porażka w tie-breaku byłby to fenomenalny występ, na miarę ćwierćfinału igrzysk, w którym przełamaliśmy serię czterech edycji olimpijskich turniejów, z których odpadaliśmy przed bezpośrednią walką o medale. Ale tak się nie stało. Łzy Kurka po zakończeniu meczu będą symboliczne, bo on nie zawiódł. Zdobył aż 26 punktów i potwierdził swoją wartość. Ale w piątym secie coś się odmieniło, bo dostał tylko trzy piłki od Fabiana Drzyzgi. Dwie skończył. Reszty nie dostał. Może był zbyt zmęczony tak częstym dostawaniem piłek.

Wilfredo Leon - 5

Zdobył od Kurka o trzy punkty więcej, ale geniuszem dorównywał mu niemalże w każdej sekundzie tego spotkania. Niemalże, bo do tie-breaka. Miał fanntastyczne zagrywki, którymi prowadził Polaków choćby w trudnym momencie czwartego seta. Z Kurkiem w grze na swoich pozycjach wznosili się na poziom być może momentami nieosiągalny dla innych w tej dyscyplinie, a wpływem na grę swojego zespołu dorównałoby im naprawdę niewielu. To była prawdziwa siatkarska wirtuozeria. Ale kluczowymi piłkami okazały się te z tie-breaka. A wtedy Leon był nagi, jak cała polska drużyna. To oczywiście konsekwencja tego, co działo się wcześniej: żaden zawodnik nie jest maszyną i nie skończy wszystkich piłek w meczu. A tak postrzegaliśmy Leona i polski zespół zapłacił za to najwyższą możliwą cenę.

Jakub Kochanowski - 2

Ten mecz mu nie wyszedł. Dawał z siebie wszystko w obronie, potrafił podbijać świetnie piłki i chwliami współpracować z całą drużyną, ale nie stanowił wsparcia w ataku. Skończył tylko jeden atak z sześciu, a na zagrywce nie wywierał wielkiej presji, a to tym elementem Polacy mieli co najmniej dorównywać Francuzom. Nietrudno stwierdzić, że tak nie było. Brak bloku po prostu bolał. Duży zawód.

Mateusz Bieniek - 3

"MVPeusz" - napisał na Twitterze dziennikarz Sport.pl, Łukasz Jachimiak. Długo nie sposób było się nie zgodzić. Skuteczny w ataku, świetny na zagrywce, pojawiający się w tak rzadko punktującym u Polaków bloku. Jako jeden z dwóch zawodników polskiej kadry wzniósł się na poziom Kurka i Leona w tym, jak ciągnął swoją grą kadrę Heynena. Ale na tie-break nie dojechał tak samo, jak inni. Trudno myśleć, jak miałoby wyglądać to spotkanie bez niego. 

Piotr Nowakowski - 2

W jego grze podobnie, jak u Kochanowskiego brakowało błysku. Nie sprawił, że środek był kluczowym elementem w grze Polaków, choć przy niezłym przyjęciu można było go wykorzystywać. Bloki? Jeden, a Polacy potrzebowali co najmniej kilku, żeby robić różnicę. Tę różnicę polskim środkowym pokazywali ci grający po stronie Francuzów. A Nowakowski i Kochanowski cierpieli.

Fabian Drzyzga - 2

Z Kanadą wszystko funkcjonowało, jak trzeba. Przeciwko Francji? Przez większość meczu nie było dużych problemów z dystrybucją, wkradało się trochę niedokładności, ale nie było tragedii. Nie zawsze dobrze funkcjonowało dogrywanie mu piłek, Polakom brakowało dynamiki, a Drzyzga nie miał na to jednak wielkiego wpływu. Nie jest stworzony do takiej gry. I to potwierdziło się w piątym, decydującym secie. Drzyzga nie potrafił wprowadzić w grę Polaków dodatkowego życia, a jednocześnie przeciążał liderów. W obronie przez większość meczu grał dobrze, ale w czwartym secie nie podbił kilku piłek, które biorąc pod uwagę, przejście do tie-breaka były kluczowe. A sam ostatni set? Drzyzga wybierał źle, co udowodnili mu Francuzi. Czemu tak mało piłek dostał Bartosz Kurek? Nawet zmęczony dawał więcej, niż pozostałe wybory Drzyzgi. 

Łukasz Kaczmarek - grał za krótko, żeby ocenić

Kamil Semeniuk - 2

Najpierw nie był w stanie wejść na boisko w takim stylu, żeby pozostać na nim i dać dobrą zmianę Michałowi Kubiakowi. Dużo lepiej wyglądał w końcówce czwartej partii, kiedy wywarł presję na rywalach swoim serwisem, a także nieźle atakował. Jako jedyny mógł być malutkim pozytywem tie-breaka, gdy skończył kilka piłek. Ale nie tak miał wyglądać zmiennik Kubiaka, a być może nawet jego następca. Cieszy, że ma przed sobą przyszłość w tej kadrze, ale częściowo także sam zapracował na to, żeby dziś nie osiągnąć pierwszego wielkiego sukcesu.

Michał Kubiak - 1+

Najsłabszy punkt polskiej kadry, tak, jak było to w większości meczów fazy grupowej. Stanowił główny problem drużyny Heynena - ani nie było u niego skutecznych ataków, a serduchem nie wypełni dziury, jaką jego słabsza dyspozycja wywierciła na lewym skrzydle. Oczywiście: nie wiemy, jak na jego dyspozycję wpłynęła kontuzja, z którą zmaga się od początku turnieju.

Aleksander Śliwka - 2

Zmiana Śliwki utrzymała przyjęcie, ale wciąż dawała niewiele w ataku. A zespół Vitala Heynena potrzebował obu tych elementów. To nie był Śliwka, którego pamiętamy z niezwykłej roli lidera ZAKSY Kędzierzyn-Koźle w wygranym finale Ligi Mistrzów. To nie był też Śliwka, który wchodził na lewe skrzydło za Michała Kubiaka i dawał z siebie wszystko, co miał. Wiele mu do tego poziomu brakowało. 

Paweł Zatorski - 3+

On też grał dla Polski, jak Kurek i Leon. Jego obrony utrzymywały Polaków przy życiu w kolejnych setach. Grebennikov mógł być od niego lepszy, ale Zatorski pobudzał zespół, odciągał od niego niepokój, który wprowadzali Francuzi. Ale ostatecznie nawet jego ta niezwykła gra rywali przezwyciężyła. Smuci, że podobnie jak u Kubiaka, to była jedna z jego ostatnich szans na sukces na igrzyskach, jeśli nie ostatnia.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.