Polak nie miał żadnego problemu z przekroczeniem wymaganej odległości kwalifikacyjnej, która wynosiła 77,5 m. W przeciwieństwie do Pawła Fajdka, Nowicki wykonał swoje zadanie, pokazując wielką moc. Rzut Polaka był nie tylko najlepszy w eliminacjach grupy B, ale w ogóle najdalszy w całych kwalifikacjach.
- Podszedłem do startu jak na treningu. Koło jest szybkie, można porzucać. Cały mój sezon pokazuje, że jest dobrze i tego się trzymam. Rozmowy z profesorem Blechaczem pozwoliły mi nastawić głowę. Pierwszy rzut był na zaliczenie - powiedział przed kamerami TVP1 Wojciech Nowicki po błyskawicznym awansie do finału rzutu młotem na IO w Tokio.
O awans do finału drżał Fajdek, który w eliminacyjnej grupie A zajął 5. miejsce i musiał czekać na to, jak poradzą sobie zawodnicy rywalizujący w grupie B. Aby Polak nie wszedł do 12-osobowego finału musiało wyprzedzić go aż ośmiu zawodników z grupy B. Ostatecznie odległość Polaka - 76,46 m wystarczyła do awansu. Z drugiej grupy dalej od Fajdka rzuciło czterech młociarzy.
- Raczej musiałby się świat skończyć, żebym się nie dostał do finału - mówił wcześniej Fajdek po swojej próbie. - Było dramatycznie, stres był najgorszy w życiu. Ten wynik jest niezły. Zrobiłem, co mogłem i wydaje mi się, że na ile mogłem, pokonałem swoje demony - dodał Polak.
Finał rzutu młotem odbędzie się w czwartek 5 sierpnia o godz. 13:15 polskiego czasu.