Katarzyna Wasick blisko medalu w Tokio. "Nie mam sobie nic do zarzucenia"

Dominik Senkowski
Katarzyna Wasick zajęła piąte miejsce na dystansie 50 m stylem dowolnym na igrzyskach w Tokio. - Trzeba w siebie wierzyć. Ja przez dłuższy okres kariery nie poprawiałam wyników, stałam w miejscu, ale wierzyłam, że kiedyś przyjdzie lepszy moment - mówiła polska pływaczka.

- Nawet nie pamiętam finału. Wszystko było zrobione automatycznie. Widocznie tyle miałam dzisiaj do oddania. Cztery dziewczyny były szybsze ode mnie i tak widać miało być. To moje najlepsze osiągniecie w karierze. Jestem zadowolona. Nie mam sobie nic do zarzucenia. Będę trenować dalej - powiedziała Katarzyna Wasick tuż po olimpijskim finale w Tokio.

Zobacz wideo "To była prawdziwa petarda w wykonaniu naszej sztafety"

Czwarte igrzyska, pierwszy finał

Polka zajęła piąta miejsce z czasem 24:32. Do medalu zabrakło jej 0,12 s. - Dużo w mnie emocji. 50 m stylem dowolnym to bardzo prestiżowa konkurencja. Tu liczą się każde ułamki sekund. Byłam na pewno maksymalnie skupiona. Jestem z siebie dumna. Emocje nie zapanowały nade mną - przyznała.

29-letnia pływaczka może być inspiracją dla wszystkich młodych zawodników w Polsce. To były jej czwarte igrzyska i w końcu udało jej się dostać do olimpijskiego finału. - Na każdym treningu oddaje swoje serce. Wiem wtedy, że w każdym starcie zrobię wszystko, co mogę. To mnie motywuje. Motywuje mnie też moja rodzina, która wspiera mnie w lepszych i gorszych momentach kariery. Mam wokół niesamowitych ludzi. Wspierają przy każdym wyniku. Oni zawsze będą mnie kochać, a ich miłość daje mi tyle energii, że w pewnym momencie oddam im to - zapewnia.

Co dalej?

Czy to sugestia, że Polka zamierza kontynuować karierę i liczy na jeszcze lepszy wynik podczas kolejnych igrzysk w Paryżu w 2024 roku? - To na pewno nie jest koniec. Pracuje dalej. W planach kolejne starty. Myślę, że moim nastawieniem mogłam podbudować kolegów z innych dyscyplin. Zawsze trzeba walczyć, czy to jest 50 m kraulem, czy inna konkurencja. Każdy miewa momenty życia, w których pojawiają się wątpliwości, ale nie można przestać walczyć - apelowała Wasick.

I na zakończenie dodała: „Trzeba w siebie wierzyć. Ja przez dłuższy okres kariery nie poprawiałam wyników, stałam w miejscu, ale wierzyłam, że kiedyś przyjdzie lepszy moment. W końcu doszłam do olimpijskiego finału, mogłam walczyć o coś więcej. Z tego jestem najbardziej zadowolona".

Pływacy wypali lepiej niż sądzono

Historia Katarzyny Wasick pokazuje, że sportowiec w każdym momencie kariery może zrobić wyjątkowy postęp. Polka niedawno porzuciła pływanie, ale wróciła i to z jakim efektem! Podczas pandemii mocno trenowała, w zeszłym roku była przez chwilę najszybsza na świecie, osiągnęła też szósty wynik w historii na 50 metrów kraulem. Wyszła z mąż za Amerykanina .- Przejęłam od Amerykanów ten sposób myślenia. Ciągle się uśmiecham, wierzę, że mogę być najlepsza - mówiła w rozmowie ze sport.pl. Z takim nastawieniem może osiągnąć jeszcze nie jeden sukcesu.

Igrzyska w Tokio były dla polskich pływaków lepsze niż można było zakładać. Zwłaszcza po wybuchu afery z niedopuszczeniem kilku polskich zawodników w efektu błędu przy zgłaszaniu ich. W Japonii troje Polaków doszło do finału: Radosław Kawęcki był szósty na 200 m grzbietem, Jakub Majerski piąty na 100 m motylkiem, a Katarzyna Wasick piąta na 50 m dowolnym.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.