"A Amerykanin pyta: gdzie ta Polska leży?". Przemysław Babiarza wzniósł się na wyżyny. "Inwokacja"

"Kajetano, capitano, do przodu!" - krzyczał Przemysław Babiarz, gdy bieg na ostatniej zmianie w sztafecie 4x400 metrów rozpoczął Kajetan Duszyński. Słynny komentator TVP wzniósł się na wyżyny, gdy Polacy zdobywali złoto, a jego komentarz przejdzie do historii.

Mamy pierwszy złoty medal na igrzyskach olimpijskich! W sobotę w sztafecie 4x400 metrów wspaniały wynik w Tokio osiągnęła nasza sztafeta w składzie: Karol Zalewski, Natalia Kaczmarek, Justyna Święty-Ersetic i Kajetan Duszyński. Polacy uzyskali czas 3:09,87, wyprzedzając biegaczy z Dominikany i Stanów Zjednoczonych.

Zobacz wideo "Dla Świątek i Hurkacza to były igrzyska na przetarcie. Czego więcej od nich wymagać?"

Po biegu kibice docenili nie tylko sportowców, ale też komentatorów Telewizji Polskiej. Bieg naszej sztafety komentowali Przemysław Babiarz oraz Sebastian Chmara i obaj panowie zebrali bardzo pozytywne recenzje za budowanie emocji w trakcie wyścigu. Szczególnie ciepło kibice zareagowali na komentarz Babiarza, którego docenili bardzo mocno, mimo że nie ustrzegł się drobnych wpadek.

Pochwały dla Przemysława Babiarza

Do historii występów Polski na igrzyskach olimpijskich przejdzie nie tylko bieg Zalewskiego, Kaczmarek, Święty-Ersetic i Duszyńskiego, ale też niektóre z wypowiedzi Babiarza. "Kajetano, capitano, do przodu" - czyli wypowiedź ze startu Duszyńskiego jest jedną z nich.

"Rusza Kajetan w niesamowitym rytmie! Będzie złoto! Olimpijskie złoto dla Polski! Czy ja śnię?!" - emocjonował się Babiarz na ostatnich metrach w wykonaniu Duszyńskiego. "Ale on to zrobił! Niesamowicie! Jest to możliwe, polska sztafeta mistrzami olimpijskimi!" - wtórował mu Chmara.

Na koniec Babiarz uderzył w bardziej patriotyczne tony, nawiązując do lekceważącego stosunku amerykańskich biegaczy do naszej sztafety. "A Amerykanin pyta: gdzie ta Polska leży? Tam, gdzie ma leżeć. Nad Wisłą. I nad Odrą. Na europejskim niżu. W świetnym miejscu. W świetnym kraju" - powiedział.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.