Zasługiwał na medal jak nikt inny. "Nierówne warunki. Źle patrzymy na igrzyska"

Dominik Senkowski
Piotr Myszka był bliski medalu olimpijskiego w żeglarskiej klasie RS:X. W finałowym wyścigu został jednak zdyskwalifikowany. - Pewnie jest ogromny żal wśród kibiców, że Piotr nie zdobył medalu. Mamy mało medali i przez to nie jest nam łatwo. Uważam jednak, że źle patrzymy na igrzyska - mówi w rozmowie z nami Dorota Staszewska-Kumiszcze, olimpijka z Atlanty.

Przez cały tydzień Piotr Myszka zawzięcie walczył o medal igrzysk w Tokio. W kolekcji ma dwa tytuły mistrza świata i brakuje mu tylko krążka olimpijskiego. Przed ostatnim medalowym wyścigiem Polak tracił tylko trzy punkty do Włoch Mattii Camboniego i pięć punktów do Francuza Thomasa Goyarda. Złoto już wcześniej zapewnił sobie Kiran Badloe z Holandii.

Zobacz wideo "Dla Świątek i Hurkacza to były igrzyska na przetarcie. Czego więcej od nich wymagać?"

Czy sędziowie mogli popełnić błąd?

Niestety finałowy wyścig zakończył się dyskwalifikacją dla Polaka. Żadnym pocieszeniem dla niego jest fakt, że ten sam los spotkał też Francuza i Włocha. Pewną kontrowersją jest fakt, że w żeglarstwie nadal nie ma żadnego fotokomórki na starcie, o czym w rozmowie ze Sport.pl mówił Mateusz Kusznierewicz.

- O ile nic się nie zmieniło, sędziowie oceniają to rzeczywiście na oko. Nagrywają start kamerą, potem analizują i dlatego to tak długo trwało, zanim podjęli decyzje o dyskwalifikacji Polaka, Włocha i Francuza. Na oko zwykle jednak widać, że ktoś wystartował za wcześnie. Nie sądzę, by mógł się tu wkraść jakiś błąd - mówi w rozmowie ze Sport.pl Dorota Staszewska-Kumiszcze, która w 1996 roku podczas igrzysk w Atlancie zajęła szóste miejsce w windsurfingowej klasie Mistral.

- To jest bez sensu. Co to za medal race - powiedział Myszka po wyścigu do dziennikarzy TVP Sport. Dodał, ze szans na protest czy powtórkę nie ma. - Nie przypominam sobie sytuacji, by po falstarcie ktoś mógł się odwołać. Tam jest jury, komisja startowa. Dużo osób to obserwuje. Decyzji nie podjął jeden sędzia. Na odwołanie nie ma szans - przyznaje nasza rozmówczyni.

Dlaczego doszło do falstartu

- W żeglarstwie jest wiele bodźców, które mogą doprowadzić do falstartu. Zawodnik musi taktycznie popatrzeć na linię startu, zastanowić się, w którą stronę ruszyć, przeanalizować jak układają się warunki, gdzie są jego rywale, a w wyścigu medalowym ta koncentracja jest na wybitnie wysokim poziomie. Włoch, Francuz i Polak byli skupieni na sobie nawzajem. Być może któryś z nich ruszył zbyt prędko i pociągnął za sobą pozostałych - mówi Staszewska-Kumiszcze.

Jako pierwszy zdyskwalifikowany został Włoch, potem Polak, a na końcu Francuz. - To była szokująca informacja. Jako polscy kibice odetchnęliśmy po decyzji o dyskwalifikacji Włocha. Wydawało się, że medal jest blisko Piotra. Żeglarstwo jest niestety nieprzewidywalne. Ponadto nie informuje się w nim na bieżąco. Uważam, że warto byłoby wprowadzić zasadę, że umieszcza się na deskach nadajniki, które sygnalizują od razu, że ktoś popełnił falstart. To byłaby znakomita innowacja, szczególnie w takich wyścigach medalowych, jak dzisiejszy. Gdyby zawodnicy od razu mieli pewność, że popełnili falstart, mogliby zawrócić na linię startu i zacząć jeszcze raz. Nie byłoby wtedy z automatu dyskwalifikacji w środku wyścigu. Dla nas emocje w zasadzie skończyły się wraz z dyskwalifikacją Piotra - wskazuje nasza olimpijka.

Goyard mimo dyskwalifikacji cieszył się po wyścigu ze srebrnego medalu. Miał na tyle dużą przewagę nad rywalami, że utrzymał miejsce na podium. - Wyścig medalowy to była wielka szansa dla naszego zawodnika. Niemniej trzeba pamiętać, że regaty trwają tydzień. Kluczowa zasada w żeglarstwie mówi, że każdy wyścig ma znaczenie. Nigdy nie wiesz, które punkty mogą na wagę sukcesu. Przekonał się o tym zawodnik z Francji, który, choć także doczekał się dyskwalifikacji i przez to 20 dodatkowych punktów, był drugi - mówi Staszewska-Kumiszcze.

Zasługiwał na medal jak nikt inny

Nasza rozmówczyni bardzo żałuje, że Myszka nie zdobył medalu. - Na poprzednich igrzyskach był tuż za podium. Teraz znów przegrał medal w ostatnim wyścigu. Życzyłam mu sukcesu, bo jest niesamowitym człowiekiem. Nie znam drugiego 40-latka, który rywalizowałby na desce w konkurencji olimpijskiej na takim poziomie. To coś niesamowitego - przyznaje.

- Pewnie jest ogromny żal wśród kibiców, że Piotr nie zdobył medalu. Mamy mało medali i przez to nie jest nam łatwo. Uważam jednak, że źle patrzymy na igrzyska. Patrzymy tylko na medale. Jak ich nie ma, czujemy frustrację. Piotr zajął ostatecznie szóste miejsce, a nie jest to zły wynik. Żeglarstwo na igrzyskach jest na bardzo wysokim poziomie - przekonuje Staszewska-Kumiszcze.

- Gdy skupiamy się tylko na medalu olimpijskim, to jakby skreślamy te wszystkie tytuły wywalczone na mistrzostwach świata czy Europy. Piotr wykonał wielką pracę. To nie było na równych warunkach, bo ma swój wiek i jest fenomenem w tej dyscyplinie sportu - kończy nasza rozmówczyni.

Więcej o:
Copyright © Agora SA