Chaos! Kolejna drużyna przywrócona po proteście. Polska podjęła decyzję

Jak ustalił Sport.pl, Polska nie złożyła kontrprotestu na decyzję organizatorów igrzysk o cofnięciu dyskwalifikacji sztafecie USA 4x400 metrów. - To w zasadzie niemożliwe - mówi nam Marcin Nowak, szef polskiej misji olimpijskiej na igrzyska Tokio 2020. Do finału zostali też przywróceni Niemcy.

Zamieszanie wokół sztafety USA 4x400 metrów. Amerykańska ekipa została początkowo zdyskwalifikowana w Tokio za przekroczenie strefy zmian. Złożyła jednak protest, który został uwzględniony przez organizatorów. - Mikst Stanów Zjednoczonych 4x400 metrów został przywrócony i wystartuje w sobotnim biegu finałowym - czytamy na profilu amerykańskiej federacji lekkoatletycznej na Twitterze.

Zobacz wideo Dla Świątek i Hurkacza to były igrzyska na przetarcie. Czego więcej od nich wymagać?"

Niemcy przywróceni po proteście

W sobotni poranek dostaliśmy również informację, że po proteście została przywrócona reprezentacja Niemiec, która w piątek była jednym z dwóch największych poszkodowanych przywrócenia Amerykanów. Ta decyzja oznacza, że w sobotnim finale o godzinie 14.35 wystartuje więc aż dziewięć drużyn. 

- Można dać pobiec 420 metrów mężczyźnie a 380 kobiecie, bo wiadomo etykieta, kultura, wychowanie. Można też nie być za to zdyskwalifikowanym. Ale tylko, jak się ma USA na koszulce-ironizował na Twitterze były polski lekkoatleta, Marek Plawgo.

Polacy podjęli decyzję

Amerykanie wygrali swój bieg eliminacyjny, ale popełnili błąd przy dokonywaniu pierwszej zmiany. Ostatecznie ustalono, że Lynna Irby, która czekała na pałeczkę, choć stała w nieprawidłowym miejscu, to z winy sędziów, którzy mieli ją źle ustawić.

To zła wiadomość dla polskiej sztafety, która zyskała groźnego rywala w finałowej walce o złoto 4x400 metrów. Nasi zawodnicy pobili w piątek w Tokio rekord Europy, ale w obliczu przywrócenia Amerykanów to oni będą głównymi faworytami do zwycięstwa. Czy polska ekipa złoży kontrprotest na decyzję sędziów? - Po konsultacji z Polskim Związkiem Lekkkoatletycznym zdecydowano, że związek nie będzie składał protestu. Jako argument Amerykanie powołali się na winę sędziego więc ciężko o zmianę decyzji, a w zasadzie to niemożliwe - tłumaczy w rozmowie ze Sport.pl Marcin Nowak, szef polskiej misji olimpijskiej na igrzyska Tokio 2020.

Polacy uzyskali w eliminacjach najlepszy czas: 3:10,44. Wystąpili w składzie Dariusz Kowaluk, Iga Baumgart-Witan, Małgorzata Hołub-Kowalik i Kajetan Duszyński. Kadrowicze byli bliscy pobicia rekordu świata z 2019 roku należący do Stanów Zjednoczonych. Zawodnicy z tego kraju wówczas zakończyli zmagania z czasem 3:09.34.

Zapowiadają medal

- Ten rekord Europy będzie miał tylko 24 godziny, ale przynajmniej można się nim pocieszyć. Jutro zostanie znów pobity i oczywiście przez polską drużynę. Będzie gruby medal, nie brązowy - mówiła po biegu Hołub-Kowalik. Przy okazji pochwaliła Baumgart Witan, która wyprowadziła naszą sztafetę na pierwsze miejsce.

- Fajnie jest mijać innych, zwłaszcza dziewczyny, które miały w tym sezonie lepsze czasy. Ja jednak wiedziałam, że przez ostatni miesiąc bardzo ciężko pracowałam i wyglądałam coraz lepiej. Na bieżni potwierdziło nam się, że jesteśmy w dobrej formie, że umiemy biegać i że zrobiłyśmy to tak, jak w swoich najlepszych momentach. To sztafeta więc motywacja jest podwójna. Jak coś popsuję, to byłoby mi głupio wobec reszty zespołu - przyznała Baumgart-Witan.

Finał olimpijski na dystansie sztafet 4x400 metrów odbędzie się w sobotę o godzinie 14:35 czasu polskiego. Pobiegnie w nim dziewięć drużyn, w tym tylko dwie spoza Europy: USA i Jamajka. Relacja na Sport.pl.

Więcej o:
Copyright © Agora SA