Paweł Wojciechowski nie miał dobrych wspomnień z olimpijskimi startami. Do tej pory dwukrotnie brał udział w eliminacjach skoku o tyczce, jednak ani razu nie udało mu się wywalczyć awansu do finału. W Londynie nie był w stanie zaliczyć żadnej wysokości, a w Rio de Janeiro wynik 5,45m dał mu jedynie 16. miejsce.
Do Tokio leciał z myślą, by wreszcie przełamać olimpijską klątwę. Jednak eliminacje zaczął od nieudanej próby na wysokości 5,30m. Udało mu się ją pokonać w drugiej próbie. Od tej pory było jednak tylko gorzej - najpierw dwukrotnie zrzucił poprzeczkę zawieszoną na wysokości 5,50m. Ostatnią próbę przeniósł na 5,65m, ale tej wysokości także nie udało mu się pokonać.
W eliminacjach nie brakowało emocji. Dwie zrzutki na 5,50m zanotował Francuz Renaud Lavillenie. Legendarny tyczkarz przeniósł trzecią próbę na 5,65m, jednak mu w przeciwieństwie do Wojciechowskiego, udało się ją pokonać. Dwie zrzutki na 5,65m zaliczył także Piotr Lisek. W trzeciej próbie zdołał jednak bardzo szczęśliwie pokonać poprzeczkę, choć niewiele brakowało, aby ta spadła.
Lisek miał jednak ogromne problemy przy kolejnej wysokości. Musiał zaliczyć 5,75m, jeśli chciał myśleć o awansie do finału. Jego dwie pierwsze próby były nieudane, przez co znalazł się w arcytrudnej sytuacji. W trzeciej, decydującej próbie zdołał jednak przeskoczyć nad poprzeczką, zapewniając sobie awans do finału igrzysk w Tokio, który zostanie rozegrany we wtorek o 12:20 czasu polskiego. Ostatecznie Piotr Lisek awansował z 11. miejsca.
W eliminacjach brał udział także Robert Sobera, jednak wynik 5,65m nie pozwolił mu na awans do finału. Polak zrezygnował też z ostatniego skoku, przez uraz nogi.