Łączy ich niejedno, ale trudno nie uciec od takiego skojarzenia: Piotr Myszka - 4. miejsce na igrzyskach olimpijskich i Dominik Życki - też 4. miejsce na igrzyskach olimpijskich.
Myszka o medal igrzysk otarł się pięć lat temu w Rio de Janeiro. W ostatnim wyścigu stracił trzecie miejsce. Wtedy do szczęścia zabrakło mu jednej pozycji wyżej w wyścigu medalowym. Wówczas wyprzedził go Francuz Pierre Le Coq. Teraz Polak będzie gonił Francuza Thomasa Goyarda i Włocha Mattię Camboniego.
Klasyfikacja generalna przed wielkim finałem wygląda tak:
Wyścig medalowy punktuje się podwójnie. Holender jest już poza zasięgiem wszystkich, a chcąc dogonić Francuza i Włocha, Polak musi być od nich lepszy o odpowiednio: dwa i trzy miejsca.
- Stres będą mieli zawodnicy przede mną - mówił nam już Myszka. - Ja jestem atakującym, więc jest trochę łatwiej - wyjaśniał. - Wyścig medalowy jest szczególnie trudny. Wieńczy regaty, w nim przede wszystkim stres odgrywa największą rolę. Piotrek miał z tym problem w Rio. Tam startował jako trzeci i chciał obronić brązowy medal, ale w ostatniej chwili pokonał go zawodnik z Francji. Teraz to Piotrek będzie gonił, to jest lepsza sytuacja - zgadza się Życki.
Dyrektor sportowy PZŻ smak czwartego miejsca na igrzyskach poznał w Pekinie w 2008 roku. Wtedy startował w klasie Star razem z Mateuszem Kusznierewiczem. W 2008 roku tamten duet zdobył też mistrzostwo świata. Identycznie było z Myszką w roku 2016. Na MŚ miał złoto, a na igrzyskach odrobinę zabrakło mu do podium. - Rio już dawno za mną. Teraz jest kolejna okazja. Dam z siebie wszystko. Będzie dobrze! - obiecuje Myszka.
- Piotrek jest bardzo zmotywowany i ma ogromną pewność swoich umiejętności. Bardzo słusznie, bo przyjechał do Tokio doskonale przygotowany - mówi Życki. - Chylę czoła przed tym, co już Piotrek osiągnął i wierzę, jestem przekonany, wszyscy tu jesteśmy przekonani, że jest w stanie zdobyć medal - dodaje.
Na korzyść Myszki ma zadziałać jego doświadczenie. Goyard to 29-latek, Camboni ma 25 lat. Natomiast nasz były mistrz świata w niedzielę 25 lipca skończył w Tokio czterdziestkę. - Pewnie, że chcę prezentu na te urodziny! - uśmiecha się Myszka.
- Zatoka Sagami w okolicy wyspy Enoshima jest bardzo trudna dla żeglarzy. Tu są takie mikrozmiany wiatru na kilkuset metrach, że tego w żaden sposób nie da się określić prognozami pogody. Trzeba mieć żeglarskiego nosa i w trudnej sytuacji umieć pewne rzeczy przewidzieć, żeby wybrać właściwą strategię żeglowania. To będzie największe wyzwanie - ocenia Życki.
Czy Myszka podoła? Ściskajmy kciuki, żeby drugie podejście miał udane.