Polki liderkami konkurencji. Skąd forma na złoto? Ciężka praca i przyjaźń z Francuzkami

Łukasz Jachimiak
Agnieszka Skrzypulec i Jolanta Ogar-Hill prowadzą po 6 z 11 wyścigów regat żeglarskiej klasy 470 na igrzyskach olimpijskich w Tokio. Trochę przeszkodziły im Chinki, dużo pomogły Francuzki, a załoga pilnuje się, żeby nie przeszkodzili jej Polacy.

Pierwsze, pierwsze, drugie, piąte, dwunaste, pierwsze - to miejsca Polek w sześciu wyścigach. Skrzypulec i Ogar-Hill imponują formą. Czwarte w klasyfikacji generalnej Japonki Kondo i Yoshioka tracą do naszych liderek już 18 punktów.

Zobacz wideo Deresz: Nie eksponujmy swoich emocji w negatywny sposób. Mamy jeszcze dużo szans medalowych

WynikiWyniki Screen Olympics.org

Medal zdaje się być na wyciągnięcie ręki. A musicie wiedzieć, że forma jest na złoto. To jedno miejsce poza ścisłą czołówką było efektem pecha.

Jak zatrzymać Polki? Zderzyć się z nimi. "Wygraliśmy protest"

- Wygraliśmy protest z Chinkami. W tym wyścigu dziewczyny dopłynęły na metę na 13. miejscu, bo Chinki w nie wpadły. Doszło do małego zderzenia, które miało spory wpływ na wyniki - wyjaśnia trener Staniul.

Protest Polek sprawił, że Chinki zostały za ten wyścig zdyskwalifikowane. A naszą załogę przesunięto na 12. miejsce. - Zyskaliśmy punkcik. O wszystko trzeba zadbać, bo już widywaliśmy załogi, którym na końcu jednego punktu zabrakło do szczęścia - mówi trener.

"My nawet ze sobą nie rozmawiamy"

Ale Staniul, olimpijczyk z Barcelony (1992 rok) i Atlanty (1996 rok) też w klasie 470, zapewnia, że punkcików nikt w ekipie nie liczy.

Kiedy słyszy, że w Polsce zaczęło się liczenie, mówi tak: Zupełnie to do nas nie dociera. Nie śledzimy tego, bo tak jest lepiej. Jesteśmy tylko skupieni na jak najlepszym pływaniu. My nawet ze sobą nie rozmawiamy jeszcze o medalach, bo jest za daleko do rozstrzygnięć.

Medal Myszki byłby jak dodatkowa iskierka

Za to trener liczy, że w sobotę jego zawodniczkom pomoże Piotr Myszka. Ogar-Hill i Skrzypulec mają tego dnia przerwę w regatach. A Myszka ma medalowy wyścig (o 8.33 polskiego czasu). Będzie atakował z czwartego miejsca. Traci dwa miejsca do brązowego i trzy - do srebrnego medalu.

- Medal Piotrka Myszki bardzo by się przydał. To by była dodatkowa iskierka, która jeszcze mocniej by dziewczyny napędziła.

"Nie pompujemy się"

Od Ogar-Hill i Skrzypulec trudno wymagać, żeby płynęły jeszcze mocniej. Teoretycznie zawsze można coś poprawić. Ale tak naprawdę idzie im po prostu świetnie. Co jest nieco zaskakująco.

Polki były szóste w tegorocznych mistrzostwach Europy i mistrzostwach świata. Na igrzyskach ich najlepszym występem było 12. miejsce w Londynie w 2012 roku. Cztery lata temu Skrzypulec była 10. płynąc z Irminą Mrózek Gliszczyńską, a Ogar-Hill zajęła dziewiąte miejsce, startując z Larą Vadlau dla Austrii, bo ma również obywatelstwo tego kraju.

- Urodziłam się w Polsce i super, że teraz mogę startować pod naszą flagą. W Londynie też płynęłyśmy razem z Agnieszką dla Polski, więc historia zatoczyła koło. Idealnie się ułożyło - mówiłą Otgar-Hill w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" po czterech wyścigach. Wtedy ani ona, ani Skrzypulec nie chciały zbyt daleko wybiegać myślami. "Nie pompujemy się, nasz sztab też tego nie robi. Najważniejsze to utrzymać koncentrację" - mówiła Ogar.

Porozumienie polsko-francuskie

Słuchając trenera, wiemy, że hasło "nie pompujemy się" cały czas jest prawdziwe. Ale musimy go zapytać, jak do tego doszło, że dziewczyny pływają w Tokio tak znakomicie.

- Zbieramy owoce ciężkiej pracy - pada odpowiedź. Ale jak ciężkiej? Ile pływa taki duet w codziennych przygotowaniach, żeby były efekty? I co jeszcze robi poza pływaniem?

- Trenuje się trzy godziny dziennie na wodzie. To jest bardzo intensywne i mądre pływanie. Poza tym ciągle robimy dokładne odprawy, analizujemy elementy taktyczne i techniczne, oglądamy nagrania z treningów. To jest ciężka, wszechstronna praca - rozwija się trener.

I jak się okazuje, jest to też współpraca. - Efekty daje kooperacja z francuską załogą. Bardzo dobrą. Camille Lecointre to brązowa medalistka olimpijska z Rio, razem z Aloise Retornaz zdobyły mistrzostwo Europy i brąz mistrzostw świata. A tu w Zushi są na razie na trzecim miejscu - odpowiada Staniul.

Współpraca z Francuzkami trwa od dwóch lat. - Przyjaźnię się z ich trenerem i tak to się zaczęło. Ostatnie miesiące spędziliśmy u nich. Kilka długich tygodni pływaliśmy razem w Marsylii, w Les Sables-d’Olonne i w Brest - mówi trener.

Waży nawet waga stroju. Uwaga na dyskwalifikacje!

Polki i Francuzki bardzo chciałyby stanąć na podium razem. My najbardziej chcielibyśmy, żeby Polki wysłuchały "Mazurka Dąbrowskiego". Ale 6 z 11 wyścigów to dopiero kawałeczek za półmetkiem regat (albo dokładnie na nim, jeśli weźmiemy pod uwagę, że 11., medalowy wyścig będzie się liczył podwójnie), więc trzeba zachować spokój.

- Tak, właśnie spokoju trzeba nam życzyć. I dopilnowania wszystkiego - mówi Staniul.

Dopilnowania czego konkretnie? - Codziennie komisja regatowa wszystko sprawdza. Istotna jest nawet waga stroju. I są dyskwalifikacje za wszelkie błędy sprzętowe - mówi trener. - Życzcie nam, żebyśmy dalej byli wzorowo zorganizowani i żebyśmy mieli szczęście. A o resztę spróbujemy sami zadbać - kończy trener.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.