Drzyzga zdradza tajemnicę kadry siatkarzy. "Vital chyba mnie nie wyrzuci"

Łukasz Jachimiak
- To nic nie zmieni, że ktoś mówi, że mamy zdobyć złoto czy jakikolwiek medal. Nawet jak cała Polska będzie tak mówić - zapewnia Fabian Drzyzga. Rozgrywający siatkarskiej reprezentacji Polski opowiada, jak specjalnymi treningami kadra szykuje się na ćwierćfinał i na próbę generalną przed nim. Ta już w niedzielę, w meczu z Kanadą.

Po porażce 2:3 z Iranem w pierwszej kolejce Polska już tylko wygrywa. 3:0 z Włochami, 3:1 z Wenezuelą, 3:0 z Japonią - tak zespół prowadzony przez Vitala Heynena spisał się w następnych meczach. Przed ostatnią kolejką Polska jest liderem grupy A. I z pierwszego miejsca chce awansować do olimpijskiego ćwierćfinału.

Zobacz wideo

Łukasz Jachimiak: Wygrywacie 3:0 z Japonią, ale cały czas wyglądacie na drużynę, która jeszcze nie gra swojej najlepszej siatkówki. Czy tak jest?

Fabian Drzyzga: Przede wszystkim staramy się już nie popełnić błędu z meczu z Iranem. Tam było za mało koncentracji. Po tamtym meczu zdaliśmy sobie sprawę z tego, że tu wszystkie drużyny są w formie, że nie ma nikogo na wycieczce. Teraz byliśmy przez trenera bardzo przestrzegani przed Japonią, zaraz będziemy przed Kanadą. Idzie to wszystko ku lepszemu.

Kolejny mecz, z Kanadą, zagracie o godzinie 9 (w Polsce będzie 2 w nocy). I chyba specjalnie się szykujecie?

- Chyba to nie jest żadna tajemnica, a nawet jeśli ją zdradzę, to chyba Vital nie wyrzuci mnie z kadry: kilka razy trenowaliśmy o godzinie 9. A nawet trochę wcześniej. Specjalnie po to, żeby się przygotować na mecz z Kanadą. I też liczymy na to, że wyjdziemy z pierwszego miejsca w grupie, a jeśli tak, to nasz mecz ćwierćfinałowy ma być o godzinie 9. Nasze poranne treningi wyglądały naprawdę dobrze. Mam nadzieję, że umiemy się zaadaptować do tej godziny i że dobrze wejdziemy w mecz. Ale Kanadyjczycy mają lekką przewagę, bo o tej godzinie grali już dwa razy [nawet trzy: z Włochami, Iranem i Wenezuelą].

O której godzinie trzeba wstać, żeby nie przespać takiego meczu?

- Na szczęście z wioski do hali jest dość blisko. Trzeba było wstawać o 6.30, żeby o 9 trenować. Na mecz będzie trzeba wstać o 5.30 albo o 6. Będzie trzeba wziąć zimny prysznic, zjeść duże albo nie za duże śniadanie. I trzeba będzie wyjść i się bić.

Mecz z Kanadą wygląda jak próba generalna przed ćwierćfinałem - zgadzasz się?

Bardzo się cieszę, że po meczach z Iranem i Włochami mieliśmy jeden trochę luźniejszy mecz [z Wenezuelą], a teraz mamy bardzo wymagające Japonię i Kanadę z różnymi stylami gry. Nie można się nawet na sekundę rozluźnić, bo mogą zrobić kuku. Bardzo się cieszę, że przed ćwierćfinałem mamy takie fajne przetarcie.

Upewnię się: nie bawicie się w analizowanie, na kogo możecie trafić w ćwierćfinale?

- Oczywiście, że się nie bawimy w analizowanie, co się nam opłaci. Gramy o pierwsze miejsce. A później inne drużyny mogą się układać. Ale odkąd prowadzi nas Vital Heynen i ktoś kombinuje, żeby grać z nami, to z nami przegrywa. My się zawsze skupiamy tylko na swojej siatkówce. Wszystkie elementy można jeszcze poprawić, ale wyglądamy lepiej niż pierwszego dnia.

Z Japonią wreszcie lepiej wyglądaliście w bloku. 12 punktów blokiem w trzy sety to dobry wynik, nawet jak na mecz z niskimi rywalami.

- Na pewno tu jest poprawa. Ale ciągle jest co poprawiać w różnych elementach. Z Japonią na przykład Bartek miał problemy w ataku, a większość drużyny w zagrywce. Nie wyglądało to najlepiej. Trzeba się koncentrować na każdym elemencie.

Widzicie, że na Was koncentruje się wielu ludzi? Z polskiej ekipy olimpijskiej na każdy mecz przychodzą jacyś sportowcy i działacze.

- To bardzo miłe. My też jak tylko mamy możliwość, to oglądamy sporty, których na co dzień aż tak nie śledzimy. Dziękujemy wszystkim, którzy nam przyjeżdżają pokibicować. Zawsze milej grać przy nawet grupce kibiców.

A czy to nie zwiększa presji?

- Nie, może oni po prostu lubią siatkówkę i mają wolne akurat w tych godzinach, kiedy my gramy. My też trzymamy kciuki. A jak dziewczyny z wioślarstwa zdobyły medal, to wszyscy do nich zeszliśmy i im serdecznie pogratulowaliśmy.

W Was na pewno wielu ludzi z ekipy widzi kandydatów do medalu. A medali naszej reprezentacji bardzo brakuje.

- Tak, ale my o tym nie myślimy. Presji od innych nie czujemy. My po prostu bardzo chcemy, to nasze marzenia, po to trenujemy całe życie. Nikogo nie obrażając, staramy się to zrobić dla siebie samych. Wszystko poświęcamy i my to najmocniej przeżywamy. Sami sobie wytwarzamy presję. Inna, dodatkowa, nie działa. To nic nie zmieni, że ktoś mówi, że mamy zdobyć złoto czy jakikolwiek medal. Nawet jak cała Polska będzie tak mówić.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.