Vital Heynen schował gwiazdę kadry. Mała zemsta. "Kubiak kiedyś wściekł się"

Jakub Balcerski
Z Japonią Polacy wygrali gładko, ale Vital Heynen miał świadomość, że o liderach kadry - Bartoszu Kurku i Michale Kubiaku - przeciwnicy wiedzieli wszystko. Japonia to dziś ich drugi dom. Dlaczego wybrali grę akurat w tym miejscu?

3:0 - wynik wskazywałby, że polscy siatkarze pokonali Japonię łatwo i przyjemnie, że dominowali. Ale Vital Heynen przed piątkowym meczem nazwał Japończyków "być może najmocniejszą" drużyną polskiej grupy na igrzyskach w Tokio. Choć może bardziej pasowałoby sformułowanie "najbardziej niewygodna"?

Zobacz wideo Największa bolączka wreszcie siatkarzy przełamana! Tylko dwie drużyny były gorsze!

Liderzy kadry nie mieli dla Japończyków tajemnic. Kurka rozczytali, Kubiaka Heynen schował

Wszystko stąd, że Japończycy o dwóch liderach polskiej kadry wiedzieli niemal wszystko. Bartosz Kurek w Japonii grał w 2016 r. dla JT Thunders, a teraz od dwóch sezonów jest zawodnikiem Wolfdogs Nagoya. W piątkowym meczu okazało się, jak pożyteczne dla gospodarzy igrzysk było podglądanie i analizowanie gry polskiego atakującego z bliska. "Japończycy świetnie czytali jego grę. Kończyło się tym, że Kurek często atakował tylko przed siebie. Nie wybierał nawet kierunku. 34 procent skuteczności w ataku w całym meczu przy największej liczbie piłek to nie najlepszy wynik" - pisaliśmy o Kurku, oceniając kadrowiczów.

Mecz siatkówki Polska - Iran "Zadzwonił do mnie Alekno i prosi: daj mi Leona" Niewykorzystany kontrakt "Papa Andre" cały czas ma w szufladzie

Może dlatego Heynen nie wstawił Michała Kubiaka - zawodnika Panasonic Panthers - choćby na minutę? Kapitan nie wszedł na parkiet ani chwilę, a to zapewne mała zemsta belgijskiego trenera: w Lidze Narodów Japończycy specjalnie wystawili przeciw Polsce rezerwowy skład. Wiedzieli, że Heynen będzie sprawdzał rezerwy i nie wystawi pierwszej szóstki, a jednocześnie nie chcieli mu dawać o sobie zbyt wiele informacji przed igrzyskami. Teraz Heynen nie wstawił na boisko zawodnika, który w Japonii gra od pięciu lat. A przy okazji dał mu odpocząć ze względu na kontuzję, przez którą nie grał w meczu z Iranem i Włochami. 

Po co Kubiakowi Japonia? "Jest moim drugim domem"

Kubiaka zna przede wszystkim Philippe Blain. To asystent w kadrze Japonii i były asystent Stephane'a Antigi w kadrze Polski. Miał okazję obserwować rozwój Kubiaka i jego charakteru. Można się zastanawiać: czemu zawodnik uważany za jednego z najlepszych na świecie nigdy nie znalazł się w silnej drużynie z Włoch (grał tylko w Padwie) lub Rosji? Po grze w polskich klubach i Halkbanku Ankara zdecydował się na Japonię, czyli kierunek, którego wtedy nie wybierali najlepsi. Coś egzotycznego, ale też nietypowego, a nie ma wątpliwości, że Kubiak nigdy nie lubił tylko podążać za innymi. Zawsze starał się być wyjątkowy.

I Japonia stała się jego królestwem. W kraju jest rozpoznawalny, w klubie ma status wielkiej gwiazdy. W lidze nie wszyscy rozumieją jednak jego styl, a zwłaszcza to, jak zachowuje się na boisku. W kadrze znamy to najlepiej z meczów z Iranem, gdy zaczyna się poruszać temat jego nerwowych reakcji na prowokacje rywali, ale też jego zaczepki w stronę przeciwnika. - Kubiak kiedyś wściekł się na jednego z moich graczy, bo miał niezasznurowane buty. Trochę nie mogłem w to uwierzyć, ale przedstawił to tak, jakby możliwość nadepnięcia na niego pod siatką już była prowokacją w jego stronę. Czasem myślę, że to aż nienormalne - wskazywał nam jeden z trenerów pracujących w Japonii. 

Dlatego może Japonia nie do końca zaakceptowała Kubiaka, ale siatkarz był nią coraz bardziej pochłonięty. Niedawno zapytaliśmy się, czy wręcz "czuje się Japończykiem". - Nie, jestem Polakiem. Ale cieszę się, że będę mógł powalczyć o medal w kraju, który jest moim drugim domem - odpowiedział. - Gram tu już szósty rok, potencjalnie mogę spędzić jeszcze trochę więcej czasu. Czuję się w Japonii dobrze, moja rodzina też. Dzieci chodzą do szkoły i nie mają problemów. Zostałem tu dobrze przyjęty i jestem szanowany - dodawał.

Kamil Semeniuk Polscy siatkarze mają nowego bohatera! Gigant. "Skąd on się w ogóle wziął?!"

Były trener Kurka: W Japonii odnalazł nowe bronie

A co z Bartoszem Kurkiem? Wiemy, że ma plan pozostać w Japonii, a klub Wolfdogs Nagoya umieścił go jako jednego z trzech zawodników, których do tej pory potwierdził na kolejny sezon. Atakujący w ostatnich latach często zmieniał kluby, więc i jemu, i jego bliskim trudno było za każdym razem szybko przyzwyczaić się do nowego miejsca i klubu w karierze.

Wydaje się jednak, że podczas drugiego pobytu w Japonii Kurek przyzwyczaił się do kraju i jego klimatu. 

Kurek został zawodnikiem klubu z Inazawy dwa lata po zostaniu MVP mistrzostw świata. Kibice widzieli w nim wielkiego siatkarza i gwiazdę. Z podobnym szacunkiem spotkał się w szatni. - Pokazał wszystkim, jak grać, jak trenować, jak nastawiać się mentalnie na każdą sesję. Ta współpraca była przyjemnością. Bartek był otwarty na nowe pomysły, bardzo lubił o nich rozmawiać i je dopracowywać - mówi Sport.pl były trener Wolfdogs Nagoya Tommi Tilikainen.

- W przypadku Kurka mogę potwierdzić: w Japonii się rozwinął. Ale przy podejściu, jakie prezentuje przy każdym treningu i meczu, byłoby niemożliwe, żeby nie stawać się lepszym w poszczególnych elementach. Odnalazł tu nowe bronie i mam nadzieję, że już wkrótce je zobaczycie - ocenia szkoleniowiec.

"Granie w Japonii uczy walki w najważniejszych momentach. Zawodnicy są odcięci od presji"

Tillikainen tłumaczy także, dlaczego kierunek, który wybrali Kurek i Kubiak nie był przypadkowy i nadszedł właśnie na przełomie najlepszego momentu w ich karierze oraz spokojnego kończenia kariery. - Japońska liga to o wiele ciekawsze rozgrywki, niż wielu się wydaje. Przede wszystkim w każdym zespole jest tylko jeden obcokrajowiec, więc wszystkie oczy będą skierowane na ciebie. To coś, z czym trzeba umieć sobie poradzić. Dlatego granie tutaj jeszcze bardziej uczy walki w najważniejszych momentach. Dawania drużynie najwięcej wtedy, gdy tego najbardziej potrzebuje - tłumaczy Fin. - To także kierunek zupełnie odmienny od jakiegokolwiek w Europie. W Japonii zawodnicy są odcięci od presji, niewiele osób z ich krajów, albo europejskich lig śledzi ich na co dzień, a to daje im sporo spokoju. Na ich transfery do Azji często należy patrzeć także pod tym kątem - twierdzi Tillikainen. 

Vital Heynen "Co ten gość robi?!". Vital Heynen urządził Polaków tak, że inni łapaliby się za głowy

Polacy potrzebowali zatem spokoju, czasu na aklimatyzację w nowym miejscu, a następnie wykorzystywania wspomnianego "odcięcia" do budowania swojej formy. Teraz historia ma zatoczyć koło - jej szczytu oczekujemy w Tokio, najlepiej na mecze o medale igrzysk. Na razie Polacy są już pewni awansu do ćwierćfinału i powalczą jeszcze o pierwsze miejsce w swojej grupie. Żeby to osiągnąć, muszą wygrać z Kanadą. Mecz zaplanowano na niedzielę o godzinie 2:00 polskiego czasu. Relacja na żywo na Sport.pl i w aplikacji mobilnej Sport.pl LIVE.

Więcej o: