"Tolerancja nie jest selektywna". Dyrektor TVP odpowiada na komentarze po wypowiedzi Zillmann

- Tolerancja nie jest selektywna - pisze na Twitterze Marek Szkolnikowski. Dyrektor TVP Sport odpowiada w ten sposób na komentarze, które wypłynęły do mediów po wypowiedzi Katarzyny Zillmann. Srebrna medalistka igrzysk olimpijskich w Tokio pozdrowiła na wizji swoją dziewczynę, Julię.

Przypomnijmy: - Bardzo pozdrawiam moją dziewczynę, Julię - powiedziała Katarzyna Zillmann grupie polskich dziennikarzy na torze Sea Forest Waterway w Tokio. To była taka wypowiedź, do której trzeba wrócić i dać szansę powiedzieć wicemistrzyni olimpijskiej to, co chce powiedzieć. Dlatego Łukasz Jachimiak i Domink Senkowski wraz z grupką innych dziennikarzy spotkali się w Tokio z wioślarką w wiosce olimpijskiej, aby porozmawiać o ostatnim sukcesie reprezentantek Polski i nie tylko

Zobacz wideo Tylko jeden medal w wioślarstwie. "Zawodnicy stawiali sobie wysoko poprzeczkę. Pech, duży smutek"

Swój komentarz w tej sprawie opublikował dyrektor TVP. - Prawdziwy polski kibic wspiera tak samo Kasię Zillmann, jak i Zosię Klepacką. Tolerancja nie jest selektywna, a na IO występują reprezentantki i reprezentanci Polski! Niezależnie od poglądów, wiary, płci czy orientacji. Sport łączy ludzi, nie dajmy go zideologizować - napisał na Twitterze Marek Szkolnikowski. 

Katarzyna Zillmann wywołała burzę? "Trzeba wszystko oficjalnie powiedzieć"

Wicemistrzyni olimpijska w rozmowie z dziennikarzami wytłumaczyła, jak wygląda jej relacja z dziewczyną. - Z Julią Walczak, kanadyjkarką. Niedługo. Kilka miesięcy. Zawsze mi się wydawało, że nie byłam w szafie ukryta, a tu się okazuje, że trzeba wszystko oficjalnie powiedzieć. Już wcześniej parę razy wspomniałam o tym w różnych wywiadach, ale jednak później po montażu nie było to puszczane - powiedziała. 

Agnieszka Kobus-Zawojska, Marta Wieliczko, Maria Sajdak i Katarzyna Zillmann zdobyły pierwszy medal dla Polski. Wyścig przez większość dystansu był wyrównany. Wydawało się, że na ostatnich metrach to Holenderki będą naszymi głównymi rywalkami. One całkowicie opadły jednak z sił i ostatecznie zajęły ostatnie miejsce. Naszą osadę mocno goniły jednak Australijki. Wszystko wskazywało na to, że reprezentantki Polski zajmą trzecie miejsce, ale tuż przed liną mety kompletnie nieoczekiwanie osłabły, stanęły. Polki wykorzystały to bezlitośnie i wpadły na metę za niezagrożonymi Chinkami, które pobiły rekord świata. Trzecie miejsce zajęły Australijki. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.