Marta Wieliczko, Agnieszka Kobus-Zawojska, Maria Springwald i Katarzyna Zillmann wywalczyły pierwszy dla Polski medal na igrzyskach olimpijskich Tokio 2020. Osada trenera Jakuba Urbana osiągnęła życiowy sukces. A szczególnie piękną historię przeżywa teraz Wieliczko.
26-latka z Grudziądza jest córką Małgorzaty Dłużewskiej, wicemistrzyni olimpijskiej z Moskwy. Na igrzyskach w 1980 roku Dłużewska wywalczyła srebro z Czesławą Kościańską w dwójce bez sternika.
Wtedy Marty Wieliczko nie było jeszcze na świecie. Urodziła się dopiero 14 lat później. I od dziecka trenując wioślarstwo była porównywana ze swoją mamą. - Teraz w domu będą dwa medale olimpijskie. Jeden mamy i drugi mój - cieszy się Matka Teresa.
Matką Teresą nazwał Martę trener Urban. - Tak, to ja, zawsze pomocna - uśmiecha się Marta. I od zawsze bardzo skupiona na wioślarswie.
- Żadnego zakładu z mamą nie miałyśmy. Mama nie chciała mnie stresować. Ale jak zaczynałam trenować wioślarstwo, to wszyscy mnie pytali czy będę lepsza niż mama. Mówiłam: tak, tak, będę - uśmiecha się Wieliczko. - Teraz jestem z mamą na remis. A jeszcze może być lepiej - dodaje.
Tak naprawdę już jest lepiej. Małgorzata Dłużewska poza srebrem olimpijskim zdobyła jeszcze srebro i brąz MŚ. A jej córka obok przed srebrem z Tokio wywalczyła sobie już m.in. złoto i dwa srebra MŚ oraz złoto i brąz ME.
Oczywiście Marta na tych porównaniach się nie skupia. To ciekawostki dla dziennikarzy i kibiców. - Medal dedykuję moim rodzicom. Zawsze ze mną byli, zawsze są, zawsze mnie wspierają. To trenerzy wioślarstwa, więc wszystko się idealnie w naszej rodzinie toczy - cieszy się Marta Wieliczko.