Mamy pierwszy medal na igrzyskach olimpijskich w Tokio! Po srebro w wyścigu czwórki podwójnej kobiet sięgnęły Agnieszka Kobus-Zawojska, Marta Wieliczko, Maria Sajdak i Katarzyna Zillmann. Zanim jednak Polki zachwyciły w stolicy Japonii, mieliśmy trzy inne szanse na medale. Wszystkie niestety zmarnowaliśmy.
Najbliżej sukcesu była męska czwórka podwójna w składzie: Dominik Czaja, Wiktor Chabel, Szymon Pośnik, Fabian Barański. Po 500 metrach Polacy zajmowali 3. miejsce z niespełna sekundą straty do liderów. Po 1000 metrów zajmowaliśmy 4. miejsce, a po kolejnych 500 wróciliśmy na 3. pozycję.
Długo wydawało się, że Polacy sięgną po medal. Jeszcze na 250 metrów przed metą nasza osada zajmowała 3. pozycję i wydawało się, że brąz jest na wyciągnięcie ręki. Niestety na ostatnich metrach naszą osadę wyprzedzili Australijczycy, którzy na metę wpadli o 0,3 sekundy szybciej.
Wyścig wygrali Holendrzy z czasem 5:32.03. To nowy rekord świata. Druga Wielka Brytania straciła do nich 1,72 sekundy, a Australia 1,94 sekundy. Polacy zakończyli rywalizację 2,24 sekundy za Holendrami. To najlepszy czas Polaków w historii, który jednak nie wystarczył do wywalczenia choćby brązowego medalu.
Znacznie słabiej wypadła nasza dwójka podwójna w składzie Mateusz Biskup i Mirosław Ziętarski. Polacy zakończyli finałową rywalizację na ostatnim, 6. miejscu, tracąc 8,84 sekundy do zwycięzców, Francuzów i 5,54 sekundy do Chińczyków, którzy zajęli 3. miejsce.
Jeszcze gorzej poszło czwórce bez sterniczki w składzie: Monika Chabel, Joanna Dittmann, Olga Michałkiewicz, Maria Wierzbowska. Polki również zajęły ostatnie, 6. miejsce, jednak do zwycięskich Australijek straciły aż 14,58 sekundy i 9,49 sekundy do trzecich Irlandek. To dużo, ale sam udział w finale był dla Polek sukcesem.