Karol Stopa zaliczył wpadkę w czasie jednego z meczów tenisowych na igrzyskach olimpijskich w Tokio. Komentator Eurosportu nie wiedział, że jego mikrofon jest włączony i w czasie przerwy w gemach użył kilku niecenzuralnych słów. - Sabalenka to przepie***li - stwierdził Stopa, komentując gorszą dyspozycję Białorusinki, która ostatecznie przegrała z niżej notowaną Donną Dekić. - Po prostu k***a koszmar. Pamiętasz, kiedyś zrobili turniej w Azji, grała tam Radwańska. J***ne tempo jej pasowało, te piłki stawały dęba - komentował dalej, odnosząc się do nawierzchni, która jest na kortach w Tokio.
Stacja szybko przeprosiła za tę wpadkę w swoim imieniu oraz w imieniu Stopy, który porozmawiał z portalem WP SportoweFakty. I też jeszcze raz przeprosił. - Z mojego punktu widzenia nie byłem na antenie i nie miałem połączenia, ale o szczegółach technicznych nie będę rozmawiał, bo tak umówiliśmy się z pracodawcą - powiedział Stopa.
I dodał, że kiedyś zdarzyło mu się być w równie nieprzyjemnej sytuacji. - Tego rodzaju wpadki się zdarzają. Najczęściej są jakimś splotem dziwacznych okoliczności. Miałem już kiedyś podobną historię, ten tzw. background, okoliczności towarzyszące, były dość podobne. Pracujemy w bardzo dużym stresie, wystarczy, że coś na tych liniach zaiskrzy i nieszczęście gotowe.
Wielu internautów, w tym także dziennikarzy - m.in. Mateusz Borek, Roman Kołtoń czy Tomasz Lis - po wpadce Stopy stanęło w jego obronie. - To jest akurat miłe, choć oczywiście specjalnie tego nie śledzę - odparł Stopa zapytany przez WP SportoweFakty o powyższe komentarze. - Mam pewien rodzaj kaca po tym, co się stało - dodał na koniec.