Iga Świątek bardzo szczerze. "Tym razem mnie to spotkało"

- Wydaje mi się, że 90 procent zawodniczek płacze po przegranych meczach tylko po prostu nie dzieje się to na wizji. Tym razem mnie to spotkało. Jesteśmy też ludźmi - powiedziała Iga Świątek po porażce w drugiej rundzie singla na igrzyskach w Tokio.

Iga Świątek przegrała z Paulą Badosą 3:6, 6:7 w drugiej rundzie turnieju olimpijskiego w Tokio. Polka nie zagrała najlepszego spotkania, w przeciwieństwie do Hiszpanki, która zaprezentowała się znakomicie - zwłaszcza przy serwisie. - Ciężko mi wyciągnąć teraz jakieś wnioski. Zwykle mam lepsze przemyślenia wtedy, gdy obejrzę mecz ponownie i zobaczę statystyki. Wydaje mi się, że miałam lepszy pierwszy serwis niż w poprzednim meczu, co jest pozytywne. Ale jeśli chce się grać na wysokim poziomie, to podanie musi być trochę lepsze - przyznała zawodniczka z Raszyna.

Zobacz wideo

Wpadka komentatora Eurosportu. Nie wiedział, że ma włączony mikrofonWpadka komentatora Eurosportu. Nie wiedział, że ma włączony mikrofon

Iga Świątek czuła się jak pod ścianą

- Mam wrażenie, że serwis to pierwsza rzecz, która mnie zawodzi, gdy jestem pod presją. Przeciwniczka nałożyła na mnie dużo presji, cały czas atakowała, wchodziła na piłkę. Czułam się czasami jak pod ścianą, dużo przebywałam w defensywni. To był bardzo wymagający mecz. Myślę, że serwis nie był zły, ale porównując do jej podania, które był dziś świetne, to widać różnicę - dodała Świątek.

- Ona tutaj niczego nie psuje - krzyknęła w trakcie meczu Polka do swojego sztabu.  - Miałam kilka okazji, żeby skończyć prosto piłki. Ale tych szans nie było wiele, bo Paula grała znakomicie, wywierała na mnie presję. Tegoroczny sezon w jej wykonaniu jest bardzo dobry. Myślę, że może tutaj w Tokio powalczyć o coś więcej - powiedziała 20-latka

Hiszpanka w tym roku doszła m.in. do ćwierćfinału Roland Garros, czwartej rundy Wimbledonu, wygrała turniej w Belgradzie oraz była w półfinałach w Madrycie i Charleston.

- Ciężko ocenić, na ile wpływ na mój występ miała gra rywalki, a na ile to, że rywalizuję na igrzyskach olimpijskich, cała ta otoczka. Myślę, że po pierwszej rundzie i tak udało mi się trochę wyluzować. Czułam się swobodniej, mogłam przyśpieszyć rękę. Dzięki temu to był wyrównany mecz. Niestety nie starczyło na zwycięstwo. Mam nadzieję, że wyciągnę z tego wnioski i na kolejnych igrzyskach będę lepiej przygotowana na to, co mnie czeka - stwierdziła. 

- Na razie jestem smutna, że przegrałam, a druga runda może wydawać się słabym wynikiem. Staram się jednak patrzeć tak, że zyskałam doświadczenie, a pierwsze igrzyska nie są dla nikogo łatwe - powiedziała 20-letnia Świątek, która będzie miała prawdopodobnie jeszcze kilka szans w czasie kariery na medal olimpijski. 

Iga Świątek o swojej emocjonalnej reakcji 

Przejmująca była reakcja naszej tenisistki na porażkę. Po meczu usiadła z ręcznikiem na głowie i nie podniosła się z krzesełka przez dobre kilka minut. W tym czasie płakała.

- Wydaje mi się, że 90 procent zawodniczek płacze po przegranych meczach tylko po prostu nie dzieje się to na wizji. Tym razem mnie to spotkało. Jesteśmy też ludźmi. Rywalizowanie co tydzień na najwyższym poziomie nie jest łatwe. Będzie jeden zwycięzca spośród wielu. Tenis to czasem taki frustrujący sport, ale oczywiście nie ma co narzekać. Każdy sport ma swoją specyfikę. Cieszę się, że mam jeszcze dużo szans, żeby osiągnąć sukces. Czekam na swoją szansę - powiedziała Polka.

Tokio 2020. Potworny upał to na razie największy rywal Igi Świątek na igrzyskachTo koniec! Bolesna porażka Igi Świątek na igrzyskach olimpijskich

To nie koniec igrzysk 

Badosa po meczu podeszła do naszej tenisistki. - Próbowała mnie jakoś pocieszyć, co nie było łatwe. Powiedziała, że mam przed sobą wspaniałą karierę i być może wiele wygranych turniejów wielkoszlemowych. Oczywiście w tamtym momencie pomyślałam „No super, ale przegrałam". Paula jest bardzo miłą osobą i fajnie z nią pogadać na tourze. Trzeba pamiętać, że mimo iż rywalizujemy na korcie, zmagamy się wszyscy z tymi samymi trudnościami. Inne zawodniczki najlepiej zrozumieją taki moment, w jakim się znalazłam.

To nie koniec igrzysk dla Igi Świątek. 20-latka z Raszyna wraz ze starszym od niej o 19 lat Łukaszem Kubotem są zgłoszeni w Tokio do turnieju olimpijskiego w mikście. Rywalizacja par mieszanych rusza w środę. W imprezie weźmie udział tylko 16 par, więc droga do medalu jest znacznie krótsza niż w singlu i w deblu. - Oczywiście, zawsze jest szansa. Cieszę się, że mam okazję zagrać z Łukaszem. Skoncentruję się, by mieć z tego jak najwięcej zabawy. Poczuć się luźno. Nie mieliśmy okazji zbyt wiele zagrać w tym sezonie razem. Mam nadzieję, że uda mi się odpocząć mentalnie po singlu i wyjść z większą świeżością na kolejny mecz - zakończyła Polka. 

Więcej o: