Krzyk rozpaczy Igi Świątek w trakcie meczu. Nie dowierzała, co się dzieje

Iga Świątek przegrała z Paulą Badosą 3:6, 6:7 w drugiej rundzie turnieju olimpijskiego w Tokio. Polka zagrała poniżej swoich możliwości, a Hiszpanka znakomicie. - Ona tutaj niczego nie psuje - krzyknęła w trakcie meczu Świątek do swojego sztabu.

Początek meczu był dobry w wykonaniu Igi Świątek. Polka prowadziła 3:1 z przełamaniem. Potem co prawda straciła serwis, ale w szóstym gemie miała kolejne trzy szanse na przełamanie rywalki. Nie udało się. Paula Badosa wybroniła się i od tamtego momentu przejęła inicjatywę. 

Zobacz wideo Tokio 2020: nie siadaj, bo się poparzysz. I weź tabletkę. Organizatorzy pomagają walczyć z upałem

To nie był najlepszy mecz Świątek

Hiszpanka zaczęła znakomicie serwować. W pierwszym secie miała aż 86 procent trafionego pierwszego podania. Zupełnie odwrotnie nasza tenisistka - raptem 48 procent. Przy tak słabym serwisie trudno było rywalizować z mocno uderzającą Badosą. 23-latka słynie z agresywnej gry. Najpierw ustawiała sobie podaniem wymiany we własnym gemach, potem returnem wywierała presję na Świątek. Skończyło się wynikiem 6:3 dla Hiszpanki, która wygrała pięć gemów rzędu.

Tę niekorzystną serię udało się przerwać naszej tenisistce już na początku drugiej partii. 1:0 z przełamaniem i wydawało się, że Świątek nabierze rozpędu. Nic z tego - Hiszpanka wróciła do gry i znów był remis. W pewnym momencie podirytowana dobrą grą rywalki Polka krzyknęła do swojego sztabu: "Ona tutaj nie psuje niczego". 

Badosa rzeczywiście grała świetnie. Przejmowała inicjatywę, dobrze podawała. Twarda jak skała, trudno było zepchnąć ją do obrony. Po kolejnych udanych akcjach krzyczała do siebie „Vamos" („Naprzód") niczym Rafael Nadal. Jednak nasza tenisistka także sobie nie pomogła. Nie funkcjonował najlepiej jej serwis, miała zbyt dużo niewymuszonych błędów. Kilka razy okazała złość na siebie. To nie był jej najlepszy dzień. 

Świetny sezon Badosy 

Tak, jak 31-letnia Mona Barthel była idealną rywalką dla Igi Świątek na debiut olimpijski w Tokio, tak Paula Badosa musiała stanowić dużo większe wyzwanie od Niemki. 23-letnia Hiszpanka to jedna z najciekawszych postaci kobiecego tenisa ostatnich miesięcy.

W tym roku doszła m.in. do ćwierćfinału Roland Garros, czwartej rundy Wimbledonu, wygrała turniej w Belgradzie oraz była w półfinałach w Madrycie i Charleston. - Wychowała się wśród sław na nowojorskich pokazach mody i sesjach. Potem spodobał jej się tenis. Sześć lat temu wygrała juniorskiego Wielkiego Szlema w Paryżu. I dała się zgnieść cudzym oczekiwaniom. Z tego załamania nerwowego wyszła nowa Paula Badosa: rewelacja Roland Garros 2021 - pisał o niej Paweł Wilkowicz z portalu Sport.pl.

Pod koniec lutego Badosa była 73. w rankingu WTA. Dziś jest w pierwszej „30" - na 29. miejscu. Cały czas się rozwija, a do tego jej koleżanki z reprezentacji świetnie radzą sobie w Tokio. W trzeciej rundzie są już Garbine Muguruza, Sara Sorribes Tormo (wyeliminowała rozstawioną z numer 1. Ashleigh Barty), a o awans walczy też Carla Suarez Navarro. 

To nie koniec

To nie koniec igrzysk dla Igi Świątek. 20-latka z Raszyna wraz ze starszym od niej o 19 lat Łukaszem Kubotem są zgłoszeni w Tokio do turnieju olimpijskiego w mikście. Rywalizacja par mieszanych rusza w środę. W turnieju weźmie udział tylko 16 par, więc droga do medalu jest znacznie krótsza niż w singlu i w deblu.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.