Lepiej być nie mogło! Wspaniała wiadomość dla kibiców polskiej kadry siatkarzy

Czy porażka z Iranem spłynęła po polskich siatkarzach jak woda po kaczce? Chyba tak. Męskie granie z Włochami dało nam wygraną 3:0 (25:20, 26:24, 25:20). A na dokładkę do gry wrócił kapitan Michał Kubiak. Lepiej być nie mogło!

W pierwszej kolejce olimpijskiego turnieju nasi siatkarze przegrali 2:3 z Iranem. I zaraz po meczu w rozmowach z dziennikarzami starali się przekazać jedno: że spłynie to po nich jak woda po kaczce. Fabian Drzyzga apelował: nie róbcie tragedii. I tłumaczył, że my nigdy w turniejach nie gramy świetnych pierwszych meczów, że potrzebujemy chwili, żeby się rozkręcić.

Zobacz wideo

Wódka? Kaca nie ma

Kapitan Michał Kubiak szedł jeszcze dalej. Nie zagrał wtedy, plotkowano, że ma problem z plecami, ale stan jego zdrowia był pilnie strzeżoną tajemnicą. W każdym razie po Iranie Kubiak zapewniał nas, że jego koledzy szybko wrócą do siebie. Zapytany czy ma coś do zrobienia jako kapitan, rzucił nawet żartem: "Tak, wieczorem zabiorę chłopaków na wódkę".

Na skacowanych nasi siatkarze w meczu z Italią nie wyglądali. Od pierwszej akcji twardo w ataku grali Bartosz Kurek i Wilfredo Leon, a z czasem nawet Aleksander Śliwka porzucił swoje ukochane kiwanie na rzecz soczystego uderzenia z drugiej linii.

Męskie granie - to lubimy

Męskie granie zaczynało się tam, gdzie powinno - na zagrywce. Z Iranem - jak to lubią pisać kibice - puszczaliśmy baloniki. Z Italią biliśmy i z przyjemnością zbieraliśmy owoce. Odrzucić rywali od siatki to pierwsza, najważniejsza rzecz. Z Iranem w pięciu setach zebraliśmy sześć asów serwisowych, a z Italią sześć asów mieliśmy już po dwóch setach. Natomiast Italia nie miała ani jednego.

Słabość Włochów na zagrywce sprawiła, że po naszej stronie siatki dużo pewniej z dobrze dogranych piłek reżyserował Fabian Drzyzga. To wszystko siatkarskie oczywistości, właśnie tak to działa. I świetnie, że zadziałało.

Po 2:3 z Iranem nic się nie stało. Ale bardzo potrzebny był taki mecz z Italią, który nas wszystkich w tym upewnił.

Dostaliśmy coś na uspokojenie

Za dwa dni Polska zagra z Wenezuelą (o 16.25 czasu tokijskiego, w Polsce będzie wtedy 9.25) i może aż szkoda, że po naprawdę udanym meczu z Włochami rywal nie będzie bardziej wymagający. Ale spokojnie, wielkie wyzwania przyjdą szybko. Teraz najważniejsze jest, że szybko kadra siatkarzy podała sobie i przede wszystkim nam coś na uspokojenie.

Zwłaszcza że w końcówce meczu na boisko wszedł kapitan Kubiak. Wszystkie troski odeszły i ruszamy dalej z tymi samymi nadziejami, z którymi zaczynaliśmy? Oby.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.