Halina Richter-Górecka pochodzi z Chorzowa, ale od ponad pół wieku mieszka w Niemczech w miejscowości Roesrath, niedaleko Kolonii. To jej raj na ziemi, który ostatnio zamienił się w piekło. - Mieszkam tu od dziesięciu lat i byłam bardzo zadowolona z tego miejsca. Żyje się tutaj wspaniale, dookoła jest zielono. Niestety, nagle wszystko się zmieniło. Kilka dni temu Suelz wylała, zmieniła się w groźną, wezbraną rzekę - mówi mistrzyni olimpijska z Tokio z 1964 roku w rozmowie z Interią.
Dramat Haliny Richter-Góreckiej rozegrał się pod osłoną nocy, w trakcie podtopień, które dotknęły Niemcy po intensywnych opadach deszczu. - Mieszkam na parterze, woda wdarła mi się do mieszkania. Stałam w niej po kolana i nie wiedziałam, co robić. Następnego dnia woda wprawdzie odeszła ale mieszkanie wygląda strasznie, wygląda jakby było dnem rzeki. Śmierdzi, wszystkie meble są do wyrzucenia - opisuje.
Przypomnijmy, że Halina Richter-Górecka to była polska sprinterka. Ma dwa medale olimpijskie w sztafecie 4x100 m. Brązowy z Rzymu z 1960 roku i złoty z Tokio z 1964 roku. W Japonii Polaki w składzie: Halina Górecka, Irena Kirszenstein (Szewińska), Ewa Kłobukowska i Teresa Ciepły nie tylko pokonały uznawane za faworytki Amerykanki, ale ustanowiły też rekord świata: 43,6 sek.
- Pamiątki olimpijskie na szczęście nie ucierpiały, ale mieszkanie wymaga generalnego remontu. Na ten czas przeniosłam się do syna - dodaje zrozpaczona sprinterka, która dziś ma 83 lata. - Przeżywam najtrudniejszy czas w życiu i chyba nikt nie może mi pomóc. Nie chcę prosić o pieniądze, bo wiem, że wielu ludzi znajduje się w trudnej sytuacji finansowej. Poza tym miasto zapowiada, że nam pomoże. Być może za te środki będę mogła kupić nowe meble, w tej chwili nie mam żadnych - mówi w rozmowie z WP Sportowe Fakty.