Hubert Hurkacz przyjechał na kort i był zdezorientowany. "Nie wiedziałem"

Hubert Hurkacz w drugiej rundzie turnieju olimpijskiego w Tokio! Polak pokonał Australijczyka Luke'a Saville'a 6:2, 6:4. - Nie wiedziałem, jak będzie grał mój rywal. O zmianie przeciwnika dowiedziałem się w ostatniej chwili - przyznał Hurkacz.

Pierwotnie Hubert Hurkacz miał grać w pierwszej rundzie w Tokio z Martonem Fucsovicsem. - O zmianie rywala dowiedziałem się podczas przedmeczowej rozgrzewki. Trenowałem od godziny 11:30. Dowiedziałem się wtedy też, że gram drugi mecz w kolejności na korcie numer 2., a nie trzeci, jak to wczoraj jeszcze sprawdzałem - mówił 24-latek w rozmowie z polskimi dziennikarzami. Węgier wycofał się z powodu kontuzji barku. 

Zobacz wideo Redaktorzy Sport.pl już w Tokio! Zaczynamy Igrzyska Olimpijskie Wybierz serwis

- Przyjechałem na korty olimpijskie, patrzę, że rozgrzewa się już Karolina Pliskova, po której miałem grać mecz i byłem trochę zdziwiony. Musiałem się do tego zaadaptować, do tego ta zmiana rywala w ostatniej chwili. Jestem zadowolony, że poradziłem sobie z tymi okolicznościami - dodał.

Hurkacz nie wiedział, czego się spodziewać

Hurkacz łatwo pokonał Savillę. Był zdecydowanym faworytem jako 12. na świecie tenisista w rankingu singlowym ATP. Australijczyk to typowy deblista, 32. w grze podwójnej, a dopiero 417. w singlu. Do Polaka uśmiechnął się los, bo Fucsovics to ćwierćfinalista ostatniego Wimbledonu, zawodnik bardzo groźny dla każdego. Szczęście trzeba jednak umieć wykorzystać, a późna zmiana przeciwnika nie zdekoncentrowała Hurkacza. - Nie wiedziałem, jak będzie grał mój nowy rywal. Już w czasie spotkania musiałem analizować jego grę, szukać mocnych i słabych stron - mówił. I przyznał: Chciałem grać z Węgrem.

W Tokio 24-latek urodzony we Wrocławiu debiutuje na igrzyskach. - Bardzo mi się tu podoba. Atmosfera jest świetna. Brakuje tylko kibiców. Tego bardzo szkoda. To niesamowite przeżycie, być w wiosce olimpijskiej z tymi wszystkimi sportowcami. Kilka osób zrobiło sobie zdjęcia ze mną w wiosce - zdradził. Hurkacz stał się bardziej rozpoznawalny po ostatnim Wimbledonie, gdzie doszedł do półfinału. Mimo to zapewnia: „Nie czuję większej presji po Wimbledonie". 

Treningi na Florydzie pomagają 

Polak i Australijczyk grali w Tokio w samo południe, gdy żar lał się z nieba. - Na treningach czułem, jak bardzo jest tu ciepło. Z kolei dziś w czasie spotkania czułem się normalnie. Te kilka miesięcy spędzonych w zeszłym roku na Florydzie bardzo mi pomaga. Wówczas było jeszcze cieplej niż teraz w Japonii - powiedział nasz zawodnik. 

Niedawno było duże zamieszanie wokół miejsca zamieszkania Huberta Hurkacza. Sport.pl dotarł do informacji, że tenisista ma dwie bazy: w Monako i Nowym Jorku. - Jedną bazę wybrał na Amerykę Północną, gdzie odbywa się wiele turniejów na kortach twardych, m.in. US Open, Miami, Indian Wells, Cincinnati, Toronto. Oswaja się z tamtejszym klimatem i to nie przypadek, że wszystkie trzy dotychczas wygrane przez niego turnieje rozgrywane są w USA (Winston-Salem 2019, Delray Beach 2021, Miami 2021). W Stanach odpowiada mu pogoda, korzysta z dobrej infrastruktury, ma łatwy dostęp do trenera Craiga Boyntona, który jest Amerykaninem. Zaletą treningu Hurkacza na Florydzie w grudniu jest fakt, że przebywa wówczas w klimacie zbliżonym do tego, w jakim rozgrywany jest w styczniu wielkoszlemowy Australian Open - pisaliśmy. Treningi na Florydzie przydają się również w rywalizacji na igrzyskach w Tokio.

Kolejnym rywalem najlepszego obecnie polskiego tenisisty będzie Liam Broady Brytyjczyk to 142. zawodnik według rankingu ATP. W pierwszej rundzie wyeliminował Argentyńczyka Francisco Cerundolo (116. ATP) 7:5, 6:7(4), 6:2. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.