"Po płycie obiektu olimpijskiego przeszli tradycyjnie sportowcy ze wszystkich państw uczestniczący w igrzyskach. Było ich jednak mniej niż w poprzednich latach. Część zawodników została w wiosce olimpijskiej z powodu wewnętrznych ograniczeń covidowych, inni niebawem rozpoczynają rywalizację o medale" - opisywał przemarsz reprezentacji podczas ceremonii otwarcia igrzysk w Tokio wysłannik Sport.pl, Dominik Senkowski.
Jako 28. na stadionie pojawiła się delegacja zawodników z Ukrainy. Tego nie zobaczyli jednak widzowie oglądający pierwszy kanał państwowej telewizji w Rosji. Kanał "Rossija 1" w trakcie, gdy w Tokio maszerowali ukraińscy sportowcy pokazał reklamy.
Rosyjski portal sport.rbc.ru zareagował na to zdarzenie i poprosił o komentarz w sprawie przedstawiciela stacji. - Pochód trwał około dwóch godzin, musieliśmy w tym czasie pokazać określoną liczbę reklam, więc przerwanie go kilka razy było koniecznością - wskazano w wypowiedzi dla "RBC".
Według portalu "The Moscow Times" piszącym o całej sytuacji ta może nawiązywać do toczącego się wciąż konfliktu pomiędzy Rosją a Ukrainą. Już siedem lat toczą się działania na wschodzie Ukrainy, wspominają także zajęcie Krymu przez Moskwę, a także kwestię gazociągu Nord Stream 2 i zakaz obecności prorosyjskich kanałów w ofertach telewizyjnych z Kijowa.
Ceremonia otwarcia igrzysk w Tokio była pierwszym tak ważnym wydarzeniem podczas imprezy, która potrwa do 8 sierpnia. Relacje na żywo na Sport.pl i w aplikacji mobilnej Sport.pl LIVE.