Z kwalifikacji olimpijskiej Cieszył się w maju tego roku, ale jego radość trwała krótko. Alen Hadzić, 29-letni amerykański szermierz 2 czerwca został czasowo zawieszony przez Amerykańskie Centrum Bezpiecznego Sportu (U.S. Center for Safe Sport). Stało się to po tym, jak do tego organu zgłosiły się trzy kobiety, które opowiedziały śledczym o nadużyciach seksualnych sportowca, którego doświadczyły w latach 2013 - 2015. Jeszcze w czerwcu wydawało się, że Hadzić rywalizację w Tokio obejrzy tylko w telewizji. Amerykańskie Centrum Bezpiecznego Sportu, organizacja powstała w 2017 roku, by chronić sportowców przed seksualnymi nadużyciami, zwykle działa tak, że po przyjęciu zawiadomienia zawiesza sportowca i organizuje wstępny arbitraż. Tyle że w tym wypadku dość specyficzny był czas na rozstrzyganie sprawy, a jej stawką były igrzyska.
"Chwycił za pośladki, popchnął na komodę". "Te zarzuty są nieprawdziwe"
Hadzić sięgnął po prawników i wstępną niekorzystną dla siebie decyzję zaskarżył. Jego argumenty znalazły uznanie w oczach komisji odwoławczej, która 29 czerwca, przywróciła go do sportu i potwierdziła, że może lecieć do Tokio. Przewodnicząca prowadząca sprawę uzasadniła, że zawieszenie było "niewspółmierne do zarzutów", a zarzuty nie dotyczą wydarzeń z ostatnich lat. Dodała, że pojawienie się sportowca na igrzyskach nie będzie "szkodliwe dla reputacji Stanów Zjednoczonych ani szermierczego związku". Podtrzymano jedynie decyzję, żeby zawodnik nie kontaktował się ze swoimi oskarżycielami. Ten od początku twierdzi, że nic złego nie zrobił. W rozmowie z USA Today przekonywał: To wszystko nie jest prawdą. Te zarzuty są nieprawdziwe. O jakie zarzuty chodzi?
Obrońca szermierza przyznał, że jedna z oskarżonych to dziewczyna, która zgłosiła już względem sportowca zarzut nadużycia seksualnego w 2013 roku, kiedy ten uczęszczał jeszcze na uczelnie. Po tamtej sprawie Hadzić został czasowo zawieszony w szkole. Obrońca zwraca uwagę, że podczas wyjaśniania tamtych wydarzeń zawodnik, nie mógł powoływać swoich świadków i składać oświadczeń, więc sposób rozstrzygania sprawy uważa za śmieszny.
Inna kobieta zeznała śledczemu Safe Sport, że Hadzić obmacywał ją w 2015 roku, "chwycił za pośladki popchnął na komodę, kiedy wcześniej opierała się jego zalotom". USA TODAY opisuje, że ta kobieta wraz z koleżanką z drużyny szermierczej poszła wieczorem do domu Hadzicia, nie chcąc zostawiać kompanki samej. Wiedziała bowiem o wcześniejszych zarzutach dotyczących niewłaściwego zachowanie kolegi. Safe Sport orzekła, że obecnym zgłoszeniem zajmie się kompleksowo, ale daty pierwszego posiedzenia nie podała.
"Myślę, że wystarczy chyba jeden przypadek, aby nie dopuścić takiego kogoś do udziału w igrzyskach" – powiedziała anonimowo druga z rzekomo poszkodowanych kobiet w wywiadzie dla USA TODAY. - To sprawia, że zastanawiasz się, jak daleko ktoś musiałby się posunąć, aby był ze świata sportu wyrzucony - dodała.
W ten oto sposób w środowisku olimpijskich szpadzistów powstała delikatna sytuacja. Hadzić spakował torbę i udał się do Tokio. Choć, po tym jak jego funkcjonowanie wygląda na miejscu, czuje się tam trochę jak persona non grata i wnosi do Amerykańskiego Związku Szermierczego (USA Fencing), by zmienił swą politykę wobec jego osoby.
Izolacja jako "zwiększenia bezpieczeństwa fizycznego i emocjonalnego reszty kadry"
Po orzeczeniu Safe Sport, USA Fencing przekazało Hadziciowi komunikat określający jego ograniczenia w Japonii. Dodajmy od razu, że zawodnik jest obecnie rezerwowym w kadrze. Wystąpi na igrzyskach, tylko jeśli walczyć nie będzie mógł któryś z jego kolegów. Hadzić jednak narzeka, że jest izolowany. Podkreśla, że do Tokio leciał sam, dwa dni po kolegach z drużyny. Że nie mieszka w wiosce olimpijskiej, tylko zewnętrznym hotelu i na treningi musi dojeżdżać 25 minut, co jest dla niego niekomfortowe.
"Zasadniczo USA Fencing chce ukryć pana Hadzicia i uniemożliwić mu udział w olimpijskim święcie, na które zasłużył" – napisali jego adwokaci w skardze. Władze USA Fencing odpowiedziały, że są zobowiązane do odseparowania Hadzicia w celu "zwiększenia bezpieczeństwa fizycznego i emocjonalnego kadry podczas trwającego dochodzenia i zapobiegnięcia zachowaniom odwetowym ze strony członków grupy". Te komunikaty brzmią, jakby władze związku bały się, że między kadrowiczami i Hadziciem miało dojść do utarczek.
- Kilka osób poprosiło, aby USA Fencing wprowadziło takie środki, aby zapewnić im bezpieczeństwo i zminimalizować rozpraszanie uwagi podczas treningu i samych zawodów - wyjaśniał to potem Kris Ekeren, dyrektor generalny związku.
Hadzić, który z drużyną kontakt ma ograniczony, przyznał, że podczas wspólnych posiłków trzymał się na uboczu, ale jego przyjęcie przez grupę było cieplejsze, niż sam oczekiwał.
- Nie wiedziałem, jaka będzie atmosfera, dopóki się tu nie stawiłem. Kiedy dotarłem do obiektu treningowego, wszyscy trenerzy uścisnęli mi rękę i pogratulowali przyjazdu na igrzyska. Szermierze, o których myślałem, że będą się bali ze mną rozmawiać, też podeszli i normalnie się przywitali, wśród nich były też kobiety - opisywał.
Zły system? "Sportowcy wreszcie mieli komu zaufać"
Przy sprawie Hadzicia odżyły komentarze dotyczące działalności Amerykańskiego Centrum Bezpiecznego Sportu. - Ten system funkcjonuje źle. Od razu staje po stronie ofiar rzekomych napaści na tle seksualnym - komentował jeden z prawników szermierza.
- Rozumiem, że czasem obie strony odczuwają frustrację procedurami Safe Sport. Głosy krytyczne zwykle, są najgłośniejsze - powiedział w rozmowie z "New York Times" Dan Hill, rzecznik organizacji. - Jest przy tym jednak wielu sportowców, którzy są wdzięczni za to, że w końcu mieli dokąd pójść, mieli komu zaufać i coś zostało w ich sprawie zrobione - dodał odnosząc się do nieefektywnego systemu, który w sprawie przestępstw seksualnych trapił Amerykę przez dziesiątki lat. Sprawy rozpatrywane wcześniej przez Komitet Olimpijski i Paraolimpijski Stanów Zjednoczonych czy związki sportowe rozmywano przez lata tak bardzo, że w końcu doszło do tragedii. Tę najwyraźniejszą i najsmutniejszą był proces lekarza kadry gimnastyczek Larry'ego Nassara, który został oskarżony o seksualne wykorzystywanie w sumie 250 nieletnich zawodniczek, za co został skazany na 175 lat więzienia. Amerykańscy oficjele, którzy mieli wiele sygnałów o nieprawidłowościach, zostali oskarżeni o bierność i przedkładanie medali nad moralność.
Amerykańscy szermierze swą rywalizację na igrzyskach rozpoczną w niedzielę.