Szóstka polskich pływaków, z których trójka miała szansę na występ podczas igrzysk olimpijskich, wróciła do kraju i straciła możliwość startu w Tokio z powodu błędu, jaki Polski Związek Pływacki popełnił przy zgłaszaniu zawodników. Chodzi o Mateusza Chowańca, Jana Kozakiewicza, Jakuba Kraskę, Paulinę Pedę, Aleksandrę Polańską i Alicję Tchórz.
- To wszystko wymaga głębokiej analizy. Rozważam powołanie komisji w związku. Jeżeli będzie taka wola, z udziałem jednego z poszkodowanych zawodników i jednego trenera. Po to, żeby wspólnie prześledzić całą komunikację, przepływy dokumentów. Tu absolutnie nie ma umywania rąk. Transparentność w tej kwestii to dla mnie i zarządu najważniejsza sprawa. Nie mogę tego zostawić bez dogłębnej analizy i wyjaśnienia. W związku konkretne osoby prowadziły sprawy związane z kwalifikacją do igrzysk - w rozmowie ze Sport.pl powiedział szef PZP, Paweł Słomiński.
Sportowcom to jednak nie wystarczy i zażądali od prezesa dymisji. Ten w swoim oświadczeniu jednak tego nie zapowiedział. W niedzielę szóstka zawodników wróciła z Tokio do Polski. Na Okęciu w Warszawie było dużo łez, rozczarowanie, ale także kolejne zapowiedzi nawet o krokach prawnych wobec związku, które płynęły z rozmów z zawodnikami.
Pływacy, którzy pozostali w Tokio zrobili piękny gest w stronę kolegów, którzy byli zmuszeni wrócić do kraju - na ścianie pokoju w wiosce olimpijskiej zawiesili ich zdjęcia. "Jesteście z nami do końca" - brzmi podpis w poście na Instagram Stories opublikowanym przez Kacpra Stokowskiego. To samo zrobiły pływaczki.
Wcześniej we wpisie w mediach społecznościowych ostro na temat całej sytuacji polskich pływaków w Tokio wypowiedziała się jedna z poszkodowanych, Alicja Tchórz. - Po tych 12 latach jestem wykończona fizycznie i psychicznie… Wszyscy czekali przebierając nogami "Co Tchórz napisze? Pewnie im pojedzie!". Mogę powiedzieć tylko A NIE MÓWIŁAM? Od 2015 powtarzam, że w PZP dzieje się bardzo źle. Jestem krytykowana, nazywają mnie aferzystką, a już najlepsze są słowa, że robię to dla kasy… Od 6 lat tłumaczę jak to powinno wyglądać, że PZP to firma, w której muszą pracować specjaliści. Każdy powinien zajmować się swoją "działką". A u nas po tym jak wbiłam szpilkę odnośnie mediów społecznościowych posty na FB wstawia Prezes… No j*****. Nie chodzi o to by jeden człowiek robił za 10, bo zawsze "coś umknie, czegoś się nie doczyta" - pisała Tchórz.
- No i niestety umknęło! Umknęło kilka zdań z oficjalnych maili, umknęły zmiany w międzynarodowych zasadach kwalifikacji do IO. Czemu tak się stało? Bo zabrakło specjalisty. W PZP zatrzymaliśmy się w roku 2004 - dodała zawodniczka. Polska reprezentacja w trakcie igrzysk w Tokio będzie liczyć 211 sportowców, w tym 17 pływaków.